Premier League: Kluby zawyżają frekwencję? Większość
źródło: Telegraph.co.uk / aisforarsenal.blogspot.com / SkySports.com; autor: michał
Kolejny argument dla kibiców, którzy coraz częściej czują się traktowani jako wyłącznie klienci. Okazało się, że Arsenal zawyżył swoją frekwencję o 174 tysiące (!!!) widzów, bo… kasa się zgadzała.
Reklama
Bardzo niecodzienne odkrycie stało się udziałem bloga AisforArsenal. Autor zgłosił wniosek o dostęp do informacji publicznej i uzyskał policyjne statystyki dotyczące liczby widzów na meczach Arsenalu. Okazało się, że klub podawał zawyżone frekwencje. Zamiast serwować liczbę osób na stadionie, oferował w statystykach liczbę sprzedanych biletów/karnetów.
Przypomnijmy: według oficjalnych danych Premier League co mecz na Emirates Stadium było 60 013 widzów, a uwzględniając mecze pucharowe minimalnie niższa: 59 786. Obie liczby przy pojemności 60 361 miejsc są nie lada wyczynem.
Fot: Philip Currie (cc: by-nc-sa)
Brzmi świetnie, ale to nieprawda. Realnie średnia widownia była zdecydowanie niższa. Okazuje się, że więcej niż co dziesiąty posiadacz biletu/karnetu/zaproszenia nie przychodził na mecze. Realna frekwencja na przestrzeni całego sezonu 2013/14 to 53 788 osób, czyli o 5998 mniej niż Arsenal podawał. W rekordowym meczu przeciwko Fenerbahce oficjalnie podana widownia wynosiła 56 271, podczas gdy na Emirates było tylko 44 779 osób! W sumie na przestrzeni sezonu prawie 174 tysiące razy posiadacze wejściówek nie przyszli.
Może się wydawać, że różnica jest niewielka, ale dla tysięcy ludzi jest wręcz ogromna. Trudno się dziwić oburzeniu kibiców, skoro lista osób oczekujących na karnety liczy już prawie 45 tysięcy nazwisk. Jednocześnie część osób mających możliwość wejścia na stadion nie korzysta z niej należycie. Klub od dłuższego czasu toleruje to zjawisko.
- Oglądanie tak wielu pustych miejsc to tragedia. Tym bardziej, kiedy jest tak wielu fanów, dla których albo brakuje biletów, albo nie mają na nie aż tyle pieniędzy
– powiedział przedstawiciel Arsenal Supporters Trust, najważniejszej grupy kibiców na Emirates.
AST ma kilka pomysłów na zmianę sytuacji. – Nie od dziś apelujemy do klubu, by zainwestował w system wymiany biletów oraz zachęcił ludzi do chodzenia, np. poprzez nagradzanie najbardziej aktywnych darmowym wstępem na mecze pucharowe
– wymienia członek AST dla „The Telegraph”. – Może nawet warto rozważyć odebranie karnetom tym, którzy rzadko przychodzą?
– pyta przedstawiciel stowarzyszenia. Taki krok zapowiedział nie tak dawno Bayern Monachium, gdzie klub przestał tolerować osoby opuszczające większość spotkań.
Arsenal to tylko jeden z wielu
Na najsłabszym meczu Arsenalu były aż 11 492 puste miejsca, czyli co piąty kibic z opłaconym wstępem nie przyszedł. To wynik przerażający, ale nie najgorszy. Na Old Trafford negatywny rekord to aż 25 tysięcy nieobecnych!
Choć liczby nie dorównują tym z hiszpańskiej Barcelony (w najgorszym przypadku prawie 40 tys. pustych miejsc zajętych przez karnety), to pokazują, że Premier League nie jest tak imponującym produktem, jak się reklamuje. Niedawno liga poinformowała, że miniony sezon ze średnim zapełnieniem 95,9% był najlepszy od sezonu 1949/50. W świetle realnych danych ta liczba już jest zdyskredytowana, ponieważ według Sky Sports zdecydowana większość klubów Premier League nie podaje realnych widowni. Jednym z wyjątków jest Tottenham.
Reklama