Bayern poinformował w specjalnej korespondencji posiadaczy karnetów, że jeśli nie będą chodzili na mecze regularnie, stracą swoje miejsca. To reakcja na coraz częstsze pustki w niektórych sektorach, mimo wyprzedania wszystkich biletów.

Mimo ciągłego podnoszenia pojemności, Allianz Arena wciąż jest zdecydowanie za mała wobec zainteresowania meczami Bayernu. Aktualna pojemność przekracza 71 tysięcy miejsc, a ma urosnąć do 75 tysięcy przed kolejnym sezonem.

Każdego roku klub wyprzedaje niemal wszystkie mecze jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Przed rozgrywkami 2012/13 do losowania 10 darmowych karnetów zgłosiło się... 15 tysięcy ludzi! Nic więc dziwnego, że oficjalnie od otwarcia Areny w 2005 roku notuje same komplety publiczności.

To jednak bardzo niepełne dane. Bo choć pieniądze w kasie się zgadzają, faktyczne frekwencje są znacznie niższe. Bayern nie podaje skali, jednak wiadomo, że wielu posiadaczy karnetów przychodzi jedynie na najważniejsze mecze. Tym samym blokują puste krzesełka innym chętnym podczas spotkań mniej atrakcyjnych.

Fot: Richard Cawood

Dlatego klub wystosował komunikat do posiadaczy abonamentów na cały sezon, w którym sprawę stawia jasno: albo widz pojawi się na większości meczów, albo traci prawo wstępu i jego karnet przejmuje ktoś inny. Sezon ma 17 spotkań ligowych, więc progiem jest 50% + 1 mecz. Posiadacz karnetu może rocznie opuścić 8 meczów, ale nieobecność na dziewiątym zaowocuje anulowaniem karnetu i zwolnieniem miejsca dla innych.

Mimo istnienia problemu od dłuższego czasu, Bayern nie wprowadził dotąd możliwości udostępniania karnetu osobom trzecim. Każda karta jest spersonalizowana i z zasady nie może być wykorzystana przez osobę trzecią, nawet jeśli to krewny właściciela.

Podobne kłopoty zdarzają się wielu największym klubom świata. Borykały się już z nimi Manchester United czy Barcelona. Ta druga mimo sprzedaży największej liczby karnetów na świecie (prawie 87 tysięcy) miewała na najgorszych meczach nawet po 30-40 tysięcy opłaconych, ale niewykorzystanych karnetów!