Wydaje się, że niedawny protest kibiców Manchesteru City był iskrą, od której powstał już bardzo znaczący płomień. Po latach tolerowania wzrostu cen kibice największych klubów oraz ogólnokrajowe organizacje fanów przygotowują wielki protest.

Warto przypomnieć, że w tym tygodniu po raz pierwszy od długiego czasu doszło do otwartego sprzeciwu wobec cen biletów na mecze wyjazdowe w Premier League. Kibice Manchesteru City po głosowaniu oddali ponad 900 biletów na mecz z Arsenalem na Emirates Stadium, ponieważ londyński klub zażądał od nich po 62 funty (ok. 310 zł). To i tak tylko 1/3 całej puli na ten mecz, ale ten sygnał odbił się szerokim echem w całej Anglii.

Wczoraj stowarzyszenia kibiców Manchesteru United i Liverpoolu zapowiedziały, że mimo dzielącego je antagonizmu będą walczyć o ustalenie odgórnej granicy na ceny dla przyjezdnych, którzy muszą poza samym biletem ponosić również koszty przejazdu.

Co więcej, również dwa zrzeszające setki tysięcy osób związku kibiców Football Supporters Federation oraz Supporters Direct zapowiedziały, że wspólnie z czołowymi stowarzyszeniami fanów opracowują kampanię na rzecz obniżenia cen biletów. Zdaniem tych organizacji koszt wzięcia udziału w wyjeździe na szczeblu Premier League nie powinien przekraczać 20-25 funtów, do czego część klubów już teraz nie ma zastrzeżeń.

Jednak fani zespołów takich jak Arsenal, Chelsea, Liverpool czy Manchester City/United niemal zawsze muszą płacić więcej od innych tylko za to, że ich kluby odnoszą sukcesy i podnoszą atrakcyjność meczu.