Kolejna wtopa nowego Bernabéu, która cieszy przeciwników areny Realu Madryt. Do strukturalnych problemów stadionu, obok kłopotów z akustyką, dołącza źle przemyślana fasada, która sprawiła, że ostatnie piętro muzeum zostało zalane. Na domiar złego, pojawiły się doniesienia o zamiarach skopiowania przez wielkie kluby jednego z flagowych rozwiązań perełki Florentino Peréza.

Dziurawa fasada

Fanom hiszpańskiej piłki nieobce są powodzie na stadionach, bo zwłaszcza w bardziej deszczowych regionach na północy kraju silne deszcze dość często zalewają stadiony, zmuszając kluby do przełożenia ligowych spotkań. Tak jest na przykład w Vigo, gdzie z Abanca Balaídos nawet do kilku razy w roku napływają zdjęcia wody sięgającej do kolan w szatniach i przy wejściach na trybuny.

Sytuacja z Estadio Santiago Bernabéu jest jednak o tyle wyjątkowa, że stadion nie jest podtapiany przez zbierające się wokół niego wody deszczowe, tylko przepuszcza deszcz. Podłużne metalowe płyty tworzące fasadę obiektu wizualnie nachodzą na siebie, lecz nie tworzą zamkniętej całości, tylko pozostawiają puste przestrzenie między sobą. Wystarczy, że w czasie silnych opadów zacznie wiać wiatr, aby padający pod kątem deszcz bez przeszkód wlał się do stadionu.

© Madrid1902 | Zalane muzeum na Santiago Bernabéu

Zalana ekspozycja i nadszarpnięta reputacja

Źle przemyślana fasada w drugiej połowie czerwca doprowadziła do powodzi na ostatnim piętrze muzeum Realu Madryt, a media obiegły nagrania z zalanej ekspozycji opowiadającej, o ironio, o konstrukcji stadionu.

Straty materialne najwyraźniej nie były zbyt poważne, ale dyrekcję klubu bardziej powinny martwić straty wizerunkowe. Wielu użytkowników mediów społecznościowych, zwłaszcza tych nieprzychylnych Królewskim, wyśmiało zainwestowanie ponad 1 mld € w przeciekający stadion, zarzucając Realowi Madryt partactwo.

Wiele gazet opisujących tę sprawę przypomniało, że to nie pierwszy taki przypadek, bo przecieki powstały jeszcze na etapie prac, jednak udało się wtedy opanować sytuację. Real Madryt będzie musiał jednak zareagować, bo powódź, obok niekontrolowanego hałasu i powstrzymania przez sąd przekazania klubowi pobliskiego parkingu to kolejny prestiżowy cios dla stadionu aspirującego do miana najnowocześniejszego obiektu sportowego na świecie.

© Madrid1902

Ekskluzywne rozwiązanie

Jednym z elementów, który umożliwia arenie Realu Madryt aspiracji do tego tytułu jest unikalne na skalę światową rozwiązanie problemu murawy. Głęboka na 25 metrów przestrzeń pod placem gry pozwala na schowanie na czas pozapiłkarskich imprez murawy, która rozłożona na 6 gigantycznych tac zjeżdża do hypogeum w trzy godziny, co zmniejsza do zera ryzyko uszkodzeń nawierzchni w czasie koncertów.

El Mundo dotarło do informacji o tym, że wielkie europejskie kluby takie jak FC Barcelona są zainteresowane rozwiązaniem opracowanym przez inżynierów Grupo Sener, jako że pozwala na organizację nieograniczonej liczby wydarzeń. Okazuje się jednak, że Real Madryt w kontrakcie z firmą zawarł bezwarunkową klauzulę wyłączności na techniczne cudo na rynku europejskim do 2035 roku, a do 2050 roku firma może je implementować jedynie za zgodą klubu.

El Mundo zapewnia, że prawnicy firmy szukają sposobów na obejście tych zapisów, jednak takie wyjście wydaje się mało realne. Niewykluczone jednak, że Grupo Sener wprowadzi swoją nowinkę na rynek amerykański, który nie jest objęty klauzulą. Właśnie stamtąd pochodzi model stadionu wielofunkcyjnego otwartego 7/365, więc prawdopodobieństwo zaimplementowania takiego rozwiązania przy którymś z przyszłych dużych projektów jest wysokie.

Te informacje mogły, zresztą słusznie, zmartwić kibiców Królewskich, jednak pocieszeniem dla nich będą doniesienia z Hiszpanii. Tamtejsze media są pewne, że finał Mistrzostw Świata 2030 przypadnie właśnie Bernabéu.

© Madrid1902