Zgodnie z oczekiwaniami Ghelamco nie otrzymało zgody na budowę nowego stadionu narodowego na północnych obrzeżach Brukseli. Ale deweloper jeszcze się nie poddaje.

Wczoraj władze gminy Grimbergen wydały negatywną decyzję w sprawie wniosku o pozwolenie na budowę stadionu narodowego. Dokładnie to samo tydzień temu zrobili planiści z Flandrii, dlatego nie było innej możliwości niż odrzucenie projektu również przez gminę. Nawet deweloper Ghelamco dokładnie takiej decyzji się spodziewał.

Skąd sprzeciw wobec tak istotnego projektu, który był rozpatrywany od grudnia? Powodów jest kilka. Jeden zasadniczy to kwestia dróg i transportu publicznego. Ponieważ projekt znajduje się zaledwie 30 metrów od autostradowej obwodnicy Brukseli, wymaga osobnej zgody z władzami Flandrii. Takiego porozumienia nie ma.

W trakcie analizy wniosku wypłynęły też kwestie parkingów, transportu masowego (tramwaje, autobusy) oraz dostępu dla pieszych i rowerzystów. Wszystkie te sfery wymagają dopracowania.

Trzeci problem to tzw. Buurtweg 3, czyli droga wewnętrzna biegnąca przez środek Parkingu C, na którym ma stanąć nowy narodowy stadion Belgii. Droga wymaga zburzenia, by stadion powstał, a to wymaga z kolei osobnej zgody.

Ghelamco nie składa broni

Kolejny bolesny cios dla projektu po ogłoszeniu przez Anderlecht, że klub nie będzie grał na przyszłym 61-tysięczniku. Mimo to deweloper zapowiedział, że zamierza teraz zwrócić się do deputowanych Brabancji Flamandzkiej. To regionalne ciało może jeszcze nadpisać decyzję lokalnych władz, zezwalając na budowę.

Procedura potrwa 3,5 miesiąca. W tym czasie Ghelamco chce uzupełnić dokumentację o brakujące elementy oraz załatwić sprawę problematycznej drogi wewnętrznej. To jednak kolejne z bardzo długiej serii opóźnień projektu. Stadion miał być w budowie już od ponad roku i dziś ryzyko odebrania Belgii prawa do organizacji Euro 2020 jest coraz bardziej realne. Budowa kategorycznie musi rozpocząć się w tym roku, by była szansa na jej ukończenie przed turniejem UEFA.