Sydney: Sydney Football Stadium droższy, dzierżawcy wściekli

źródło: SMH.com.au; autor: michał

Sydney: Sydney Football Stadium droższy, dzierżawcy wściekli Rezygnacja pierwszego wykonawcy oznacza, że budowa stadionu podrożeje aż o 99 mln $. Jednak nie to jest najbardziej bulwersujące: z projektu wypadła multimedialna kurtyna, która dla klubów sportowych jest rozwiązaniem kluczowym. Dlaczego?

Reklama

Jak być może pamiętacie, w lipcu 2019 firma Lendlease odstąpiła od budowy nowego Sydney Football Stadium. Przyczyną był fakt, że wykonawca nie był w stanie wykonać zlecenia w budżecie zakładanym przez inwestora, rząd Nowej Południowej Walii. Za zburzenie Allianz Stadium i postawienie następcy Lendlease miał otrzymać 729 mln $ (1,94 mld zł).

Dziś wiadomo już, o ile droższy będzie stadion, ponieważ rząd doszedł do porozumienia z nowym wykonawcą, firmą John Holland. Stadion będzie kosztował 735 mln $. Jeśli jednak wydaje się, że różnica jest kosmetyczna, to musimy przypomnieć, że Allianz Stadium już został zburzony, więc koszty tej części poniesiono. W sumie więc rząd zapłaci 828 mln $ (2,2 mld zł) za inwestycję.

Dla licznego grona krytyków tak drastyczne koszty nie trzymają się kupy. Tym bardziej, że mówimy o zbudowaniu stadionu dla 45 tys. widzów w miejsce wcale nie takiego starego stadionu dla 45 tys. widzów.

Okazuje się jednak, że powodów do krytyki jest znacznie więcej. W ostatecznej umowie z John Holland nie uwzględniono bowiem jednego z rozwiązań, którego domagały się drużyny sportowe korzystające ze stadionu. Chodzi o multimedialną kurtynę, która pozwala zasłonić górny poziom widowni i wyświetlić barwy grającego klubu.

To element bardzo istotny, ponieważ większość wydarzeń na nowym stadionie nie będzie wyprzedana do ostatniego miejsca i organizatorzy chcieli uniknąć „efektu pustego stadionu”, który zniechęca widzów do przychodzenia na kolejne mecze.

Na stadionie mają w przyszłości grać drużyny Sydney FC (piłka nożna), a także Waratahs i Roosters (rugby). Wszystkich trzech zapewniano w trakcie konsultacji, że kurtyna powstanie. Teraz, gdy decyzję zmieniono, reakcja jest bardzo ostra. Sydney FC dosłownie wycofało swoje poparcie dla realizacji projektu bez kurtyny, ponieważ dla drużyny grającej przy ok. 15 tys. widzów stadion o pojemności 45 tys. miejsc jest zdecydowanie za duży.

Od początku byliśmy nieugięci, że stadion musi funkcjonować w dwóch trybach. Tymczasem po ujawnieniu ostatecznego projektu i budżetu jedyną rzeczą, z jakiej zrezygnowano, była właśnie kurtyna. W tym momencie powiedzieliśmy „hola, zgodziliśmy się na to tylko pod warunkiem, że będą dwa tryby, a kurtyna jest konieczna, jeśli mamy przejść z jednego do drugiego – oburza się Danny Townsend, dyrektor wykonawczy Sydney FC.

Pozostałe dwie drużyny nie są aż tak wściekłe, choć również wypominają rządowi, że wprowadzono ich w błąd. Stanowy związek rugby (operator Waratahs) zastrzega, że „przez cały proces konsultacyjny zastrzegaliśmy, że kurtyna na górnym poziomie widowni to priorytet”. Dokładnie tak samo uważają działacze Roosters, dla których „kurtyna była kluczowym elementem pierwotnej koncepcji, którą poparliśmy”.

Rząd upiera się, że pieniędzy na kurtynę nie ma, ale można ją sfinansować prywatnie. Ma być rozważona opcja partnerstwa komercyjnego ze sponsorem stadionu lub jego części, który mógłby pokryć koszt takiej funkcji.

Pomimo sporych opóźnień związanych ze zmianą wykonawcy (prawie pół roku), nowy Sydney Football Stadium ma być oddany do użytku w niezmienionej dacie, tj. do października 2022 roku.

Sydney Football Stadium

Reklama