Poznań: Lech i Warta walczą o frekwencję

źródło: TVN24.pl / własne; autor: michał

Poznań: Lech i Warta walczą o frekwencję „Kolejorz” zaprosił wszystkich studentów pierwszego roku na najbliższy mecz, oferując im wstęp za złotówkę. Warta z kolei chce oddać jeden sektor modernizowanego stadionu kobietom z dziećmi – podał TVN24.pl.

Reklama

W trwającym sezonie żaden klub pod względem liczby widzów nie może równać się z Lechem Poznań. Największy zespół Wielkopolski gromadzi prawie 23 tys. widzów co mecz i liczy, że wraz z rozpoczęciem nowego roku akademickiego dojdą kolejni.

Do Poznania przyjechały tysiące młodych ludzi, którzy pierwszy raz się tu osiedlają, dlatego Lech poza standardową zniżką studencką (50%) zaoferował w najbliższym meczu (już dziś o 18:00 z Piastem) wstęp na Bułgarską za złotówkę wszystkim chętnym pierwszorocznym.

O kibiców walczy też Warta, ale już zupełnie innych. Tym razem chodzi o kobiety z dziećmi. Na modernizowanym właśnie obiekcie w poznańskim „Ogródku” jutrzejszy mecz z LZS Nieciecza panie z pociechami mogą obejrzeć za darmo. Do ich dyspozycji zostanie oddany sektor 34.

Komentarz Stadiony.net: Oba pomysły pochwalamy z całego serca, bo polskie kluby muszą pierwsze wyciągać rękę do kibiców, a nie oczekiwać, że ci przyjdą mimo wszystko (tak, Wisło Kraków). Komentarz będzie jednak poświęcony nietrafionej motywacji prezes Warty, Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej. Jej najnowszy pomysł to efekt zostania ambasadorką akcji „Stadiony dla Kobiet”. A akcja ta nie tylko wcale nie jest społeczna (lecz społecznościowa, ma promować pewien portal), ale też jest przede seksistowska i traktuje kobiety jako użytkownika stadionów drugiej kategorii. Dla kobiet na stadionach mają być tylko emocje miłe i słodkie, kobiety nie powinny brać piłki na poważnie, a przede wszystkim mają być ozdobą trybun (i to tylko na nowych, miłych i przyjaznych stadionach), co jest naszym zdaniem uwłaczające dla samych kobiet. Rozumiemy, że prezes Warty lubi być pokazywana i promować swe wdzięki, ale wierzymy, że kobiety mogą być po prostu kibicami, a nie prowadzić na trybunach rewię lub zajmować się dziećmi. Znamy nie od dziś wiele takich, które na stadionach są od lat, również na tych starych i brudnych, które płaczą lub klną po przegranej swojego klubu, bo jest dla nich tak ważny. Które traktują piłkę śmiertelnie poważnie, bo mają do tego prawo takie samo, jak mężczyźni. Nie muszą być ubrane w mini, mieć dużego dekoltu, bo na trybunach są kibicami. I życzymy polskim klubom takich fanek na trybunach, a nie sztucznego i abstrakcyjnego wytworu, jakim są „bezpieczne emocje”. Zwłaszcza w wykonaniu portalu, który zajmuje się wybieraniem ładnych cycków i nóg, a do tego uczeniem „co to jest spalony”, co najmniej jakby kobiety były upośledzone i z góry nie mogły tego pojąć…

Reklama