Hiszpania: Walencja i Vigo wciąż w grze o mundial. „Mamy 13 miast-gospodarzy”

źródło: Stadiony.net; autor: Miguel Ciołczyk Garcia

Hiszpania: Walencja i Vigo wciąż w grze o mundial. „Mamy 13 miast-gospodarzy” Dwie wizyty, dwie ważne deklaracje. Prezes Najwyższej Rady Sportu odwiedził Estadio Balaídos by poprzeć mundialowe aspiracje miasta oliwnego i zapewnić, że nie ma „rezerwowych gospodarzy”. Na placu budowy Nou Mestalla pojawił się za to nowy prezes Valencii, która obiecuje, że stadion będzie oddany w terminie.

Reklama

Mundialowa matematyka

Vigo musi być [na mundialu - przyp. red] i Valencia też – stwierdził prezes Najwyższej Rady Sportu (CSD) José Uribes, w trakcie środowej wizyty na Estadio Abanca Balaídos. Hiszpania ma 13 miast i 13 klubów, które chcą być gospodarzami – podkreślił, zaznaczając, że jego stanowisko jest stanowiskiem hiszpańskiego rządu.

Według Uribesa, nie można mówić o rezerwowych gospodarzach, a rozdzielenie meczów między 13 obiektów jest realne. Już rozmawiałem z FIFĄ – zapewnił prezes CSD, choć zaznaczył, że wciąż jest wcześnie, by mówić o ostatecznych decyzjach. Zarówno międzynarodowa federacja, jak i hiszpańska (RFEF) uważają jednak, że wybranych miast jest nie 13, tylko 11; tyle też wybrano na kongresie FIFA. Mimo to, prezes CSD obiecał, że będzie przekonywał obie instytucje, by poparły jego punkt widzenia.

Na zdjęciu, omawiają przygotowania do mundialu w trakcie spotkania z 24 lutego.© RFEF | Prezes RFEF Rafael Louzán (po lewej) i prezes CSD José Uribes (po prawej) pochodzą ze skonfliktowanych ze sobą partii – PP i PSOE. Na zdjęciu, omawiają przygotowania do mundialu w trakcie spotkania z 24 lutego.

Afera w mieście oliwnym

W trakcie wizyty w Vigo, Uribes poparł postulat burmistrza Abela Caballero, by upublicznić punktacje wszystkich miast-kandydatów. Caballero zażądał ujawnienia dokumentów po tym, jak dostał od wiceprezydenta Galicji informację, że miasto nie zostało wybrane z powodu braku wpływania rządu lokalnego. Uznał je za skandaliczne, ale i sprzeczne, bo w lutym prezydent RFEF Rafael Louzán mówił, że problemem Balaídos była niska pojemność, z kolei według samego burmistrza jeszcze wcześniej pracownicy federacji wyjaśniali, że chodziło o problemy ze sfinansowaniem projektu.

Prezes CSD nazwał też Balaídos niesamowitym stadionem, który musi być na Mistrzostwach Świata 2030. Zaznaczył też, że dzięki trwającej obecnie przebudowie jest w lepszej pozycji niż stadiony, które dopiero czekają na rozpoczęcie prac, i brakuje mu tylko zwiększenia ilości krzesełek na trybunach.

Wraz z planowaną modernizacją osiągniemy 43 000 miejsc netto i 45 000 brutto wymagane przez FIFA – zapewnił burmistrz, podkreślając, że Vigo jest jedynym miastem wśród kandydatów z zerowym długiem. Według przedstawionych dwa lata temu wizualizacji, przebudowany miałby zostać (znowu) sektor Tribuna, co zwiększyłoby pojemność do około 31 000 miejsc. Cała reszta – ponad 10 000 krzesełek – miałaby być osiągnięta dzięki tymczasowym krzesełkom.

Nowy prezes, nowa jaskinia dla Nietoperzy

W przeciwieństwie do Vigo, Walencja może liczyć na jasne poparcie ze strony federacji, której prezydent od początku swojej kadencji prowadzi ofensywę dyplomatyczną na rzecz włączenia miasta do organizacji Mistrzostw Świata. Louzán nie chce jednak rozszerzenia liczby gospodarzy, więc ostatnio zaproponował zastąpienie przez Walencję jedno z wybranych miast.

Mniej bezkompromisowy jest szef CSD, który mówiąc za to o kandydaturze Walencji zaznaczył, że przed miastem stoi jeszcze większe wyzwanie niż przed Vigo – dokończyć Nou Mestalla. Ale jeśli się uda, to wydaje mi się, że oczywistym jest, że trzecie miasto w Hiszpanii powinno być gospodarzem Mundialu – zastrzegł.

Tego samego dnia Valencia opublikowała komunikat i zdjęcia z wizyty, którą na placu budowy odbył nowy prezes klubu, 31-letni Kiat Lim, syn właściciela Nietoperzy, Petera Lima. Jednym z jego najważniejszych zadań będzie dokończenie Nou Mestalla. Nowy stadion będzie zainaugurowany w 2027 roku – zapewnia klub.

Sama burmistrz Walencji jest jednak ostrożna wobec tych słów. Jeśli tylko dotrzymają terminu, to się wywiążą z obietnic. A jeśli nie, znają konsekwencje – ostrzegła María José Catalá.

Reklama