Lublin: Motor w Ekstraklasie po 32 latach! Pełne trybuny i oprawa
źródło: Stadiony.net; autor: Kuba Kowalski
Żółto-biało-niebiescy w ciągu dwóch sezonów wywalczyli dwa awanse; najpierw do 1. Ligi, a niedawno do Ekstraklasy - przy obu przypadkach dokonali tego w barażach. Udaliśmy się na inauguracyjne spotkanie z Rakowem, aby zobaczyć, jak Motor przywita się z elitą na Arenie Lublin.
Reklama
Niespodziewane awanse
Motor Lublin wrócił do Ekstraklasy po 32 latach przerwy. Ostatni raz żółto-biało-niebiescy grali na najwyższym poziomie rozgrywek w Polsce w sezonie 1991/1992. Decydujący o awansie był finałowy mecz barażowy przeciwko Arce Gdynia, który zakończył się dramatycznym zwycięstwem Motoru 2:1. Kluczowe bramki zdobyli Bartosz Wolski, który wyrównał wynik w 87. minucie, oraz Mbaye Jacques Ndiaye, który strzelił zwycięskiego gola w trzeciej minucie doliczonego czasu gry.
Prezes klubu, Zbigniew Jakubas, nie ukrywał swojej radości z awansu i podkreślał, że to dopiero początek drogi. „Postawiłem sobie za punkt honoru być w Ekstraklasie w przyszłym roku,” powiedział Jakubas. „To wynik, jakiego w polskiej piłce nożnej nikt do tej pory nie osiągnął. W ciągu jednego sezonu wyszliśmy ze strefy spadkowej drugiej ligi do pierwszej ligi, a dzisiaj jesteśmy w Ekstraklasie”.
Trener Mateusz Stolarski, który przejął drużynę po odejściu Gonçalo Feio, zdołał utrzymać zespół na właściwych torach „Pokazaliśmy całemu światu, jak mocny jest Motor,” mówił Filip Wójcik, obrońca żółto-biało-niebieskich. Przygotowania do sezonu rozpoczęły się już w czerwcu, kiedy to zespół wrócił do treningów. Motor rozegrał również kilka meczów sparingowych. „W Ekstraklasie nie możemy grać tylko i wyłącznie zespołem, który mamy obecnie. Wzmocnienia muszą nastąpić, żebyśmy w przyszłym roku powalczyli przynajmniej o miejsce powyżej środka tabeli,” dodawał Jakubas. Kadra jest obecnie rzeczywiście bogatsza o nowych piłkarzy, ale czy to wystarczy do utrzymania się w najwyższej lidze?
Arena Lublin przed rozpoczęciem meczu z Rakowem Częstochowa
Chyba jeszcze nie znasz mnie
Inauguracyjny mecz Ekstraklasy przy Stadionowej w Lublinie odbył się w niedzielę 21 lipca o godzinie 20:15. Już kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem kibice Motoru pokazali oprawę przedstawiającą ultrasa, a pod nim napis: „Cześć, chyba jeszcze nie znasz mnie”. Słowa te pochodzą z piosenki Sokoła i Sariusa, pt.: „Cześć”. Zamiast zwykłej litery „e” w pierwszym wyrazie hasła umieszczono logo ligi. Faktycznie, Ekstraklasa „nie zna” Motoru, jako że lublinianie nie występowali w niej ani razu odkąd owa nazwa weszła w życie.
Podczas wyjścia piłkarzy na murawę nie zabrakło fajerwerków oraz głośnego odśpiewania nowego hymnu, „Koziego Grodu Duma”. Potem pojawiła się pirotechnika, a przez całe spotkanie słyszalny był nieustanny doping. Arena Lublin „eksplodowała” dwa razy: wtedy, gdy sędzia Jarosław Przybył anulował rzut karny dla Rakowa oraz przy okazji strzału w boczną siatkę Mbaye Ndiaye.
Koniec końców to garstka fanów Rakowa Częstochowa miała prawdziwe powody do radości. Mimo że podczas trwania meczu kibice z Małopolski nie mogli się przebić ze swoim dopingiem, go dopięli swego. Trzy punkty dopisane, a Marek Papszun jak gdyby nigdy nie odszedł. Na trybunach spotkanie Motoru z Rakowem było obecnych 14 158 kibiców.
Fotorelacja z meczu Motor Lublin - Raków Częstochowa:
Reklama