Nowy Sącz: Sandecja za burtą, a o stadionie cisza
źródło: własne | MK; autor: michał
Sandecja zdążyła spaść, a miasto Nowy Sącz nie zdążyło nawet zdecydować, kto zaprojektuje nowy stadion. Czy można się dziwić kibicom, że już nie wierzą? Spadek z Ekstraklasy oznacza powrót na stare, niespełniające wymogów śmieci.
Reklama
Spadek Sandecji z powrotem do I Ligi to już fakt. Klub poinformował swoich kibiców, że zamierza organizować mecze w domu, a więc przy Kilińskiego. „Meczów w Nice 1 Lidze nie będziemy rozgrywać w Niecieczy. Będziemy grać na stadionie w Nowym Sączu. Wiemy co musimy zrobić, aby otrzymać licencję i poczynimy wszelkie starania, by wszystko na czas wykonać” – podało biuro prasowe Sandecji.
Trzeba odkupić, co rozdano kibicom
Mowa o tym samym stadionie, z którego kibice na pamiątkę zdążyli już pozabierać krzesełka, ponieważ mieli na to zgodę miasta. Obiecano im wszak, że wkrótce będzie burzony i warto się pożegnać. Ale burzony nie będzie, bo gdzieś trzeba grać. A że grać trzeba, to i trzeba teraz kupić nowe krzesełka. Nie tylko krzesełka, zresztą.
O przekazaniu środków na ten cel dziś zdecydowali radni Nowego Sącza podczas specjalnej sesji. Trzeba się bardzo, bardzo śpieszyć, ponieważ czasu dosłownie nie ma. Wg naszych obliczeń z modernizacją podupadłego stadionu w Nowym Sączu mogą się nie wyrobić przed nowym sezonem. Jej koszt to co najmniej 730 tys. zł, na tyle szacuje wydatki magistrat i tyle dziś przegłosowano. W cenie są np. 2 tysiące krzesełek, szersze ławki rezerwowych, boks dla noszowych, renowacja boiska.
Jeśli miasto zdecyduje się rozpisać jeden duży przetarg, czasu może braknąć. Z zamówieniem, rozstrzygnięciem, realizacją, odbiorem i przyznaniem licencji Nowy Sącz może nie wyrobić się na sierpień. Jeśli z kolei samorząd zdecyduje się podzielić zadanie na mniejsze etapy i wykonać część prac w ramach zadań MOSiR, to sprawę można przyśpieszyć.
Przetargi to nie ich mocna strona
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Nowym Sączu dalej nie wiedzą, co robią. Albo robią tak, by nic nie zrobić i jedynie przed wyborami zdążyć pokazać wizualizacje nowego stadionu. Bo o wbiciu łopaty pod budowę nowego stadionu jeszcze w tym roku nie ma mowy od dawna.
Pierwszy przetarg, w formule projektuj + buduj, został unieważniony z powodu zbyt wysokiej kwoty. Tyle że nie tyle oferta była droga, co obliczenia władz Nowego Sącza o oczekiwanej cenie stadionu (50 mln zł za obiekt dla ponad 8 tys. osób) wydają się mocno zaniżone.
Kolejny przykład to trwający nieznośnie długo przetarg na projekt nowego stadionu. Postępowanie ogłoszono 28 lutego, a otwarcie ofert nastąpiło 11 kwietnia. Oferentom wystarczyły więc 43 dni na przygotowanie ofert. Tymczasem w niedawnym wywiadzie prezydent Ryszard Nowak zapowiedział, że wykonawca zostanie wybrany do 11 czerwca, a więc w ciągu 60 dni. Jeszcze bardziej „popłynął” jego zastępca, Wojciech Piech. W rozmowie z RDN Małopolska wiceprezydent Piech wyjaśnił niedawno, skąd tak długie podejmowanie decyzji:
– Od otwarcia ofert jest 60 dni na rozstrzygnięcie. Trzeba pamiętać o tym, że prowadzona jest korespondencja z oferentami, oni cały czas wnoszą pytania i uzyskują na nie odpowiedzi. Rozstrzygnięcie powinno zapaść do połowy czerwca, ale trzeba też liczyć się z odwołaniami, które mogą wydłużyć tę procedurę
– mówił zastępca Ryszarda Nowaka.
Z tą wypowiedzią są dwa poważne problemy. Po pierwsze, po otwarciu ofert oferenci nie mają już prawa zadawać pytań – określa to prawo zamówień publicznych. W najlepszym więc razie wiceprezydent wyraził się nieprecyzyjnie (mając na myśli prośby urzędu o uzupełnienie ofert, a nie pytania od oferentów), a w najgorszym – nie zna przepisów prawa.
Drugi problem, znacznie poważniejszy, to fakt, że miasto nie może czekać z ogłoszeniem wyników „do połowy czerwca”. Oferty stracą bowiem ważność po 11 czerwca, więc po tej dacie wybrany zwycięzca może najzwyczajniej odmówić zawarcia umowy i cały przetarg przepadnie. Zamawiający może co prawda zwrócić się do oferentów o zgodę na przedłużenie okresu związania ofertami, ale ileż można analizować dokumenty w prostszym z dwóch kluczowych przetargów?
Kibice chcą zadośćuczynienia
Naprawdę trudno dziwić się kibicom Sandecji, że mają dość i już nie wierzą. W pełnym goryczy i mocnych słów oświadczeniu fani skupieni wokół stowarzyszenia napisali między innymi:
„Dziękujemy Ryszardowi Nowakowi, Jerzemu Gwiżdżowi, Józefowi Kantorowi i reszcie pseudo decydentów za piękny, nowoczesny stadion – jesteście nieocenieni w swej prawdomówności – do zobaczenia przy urnach wyborczych! […] Jest nam po ludzku przykro. Zostaliśmy okradzeni z marzeń. Cały rok tułaczki po bezkresnych polach kukurydzy w gminie Żabno… przecież to kryminał – a wy nawet nie rozstrzygnęliście przetargu na projekt stadionu!!”
Z kolei w Budżecie Obywatelskim Nowego Sącza znalazł się projekt pt. „Sandecja to My!”, w ramach którego kibice oczekują biletów w I Lidze za złotówkę po całym sezonie wyjazdów do Niecieczy.
Reklama