Nowy Sącz: W tym roku budowa nie ruszy
źródło: własne | MK; autor: michał
Po pierwsze, stadion może być znacznie mniejszy niż planowano. Po drugie, nie ma mowy o rozpoczęciu budowy w tym roku. Po trzecie, i tak nie wiadomo, za ile ma powstać...
Reklama
Poprzedni przetarg na budowę stadionu przy Kilińskiego w Nowym Sączu został unieważniony, ponieważ jedyny oferent chciał za dużo pieniędzy za projekt i budowę – 60 milionów zamiast 50. Z końcem lutego ruszył nowy przetarg, w którym wartość ofert poznamy 11 kwietnia. Tyle że tym razem nie mówimy o postępowaniu na cały stadion, a jedynie na projekt i nadzór autorski nad jego wdrożeniem. Wcześniej zakres przetargu obejmował i projekt, i budowę.
Postępowanie ma istotne różnice w wytycznych dla potencjalnych oferentów. Ta najbardziej zasadnicza to postawienie wymogu stworzenia stadionu dla od 6 tysięcy do 8,2 tys. widzów. Wcześniej mówiono wyłącznie o stadionie dla 8,2 tys. osób, ponieważ w mniejszym wariancie nie otrzyma on Kategorii IV UEFA. Przetarg potwierdza więc dwuznaczną deklarację prezydenta Ryszarda Nowaka ze stycznia.
Druga istotna kwestia to fakt, że nie ma najmniejszych szans na spełnienie drugiej deklaracji Nowaka, o rozpoczęciu budowy w październiku. Przypomnijmy, że to właśnie obiecał kibicom podczas spotkania w lutym. Zgodnie z informacjami zawartymi w dokumentacji przetargowej, praca architektów zacznie się najwcześniej w czerwcu, a więc projekt nie będzie gotowy w tym roku, nie wspominając o przetargu na prace budowlane.
Oczywiście Nowy Sącz może, wzorem Bytomia, symulować rozpoczęcie budowy poprzez początek rozbiórki starego stadionu, ale na prawdziwe prace nad nowym stadionem kibice będą musieli poczekać do 2019 roku. Autorzy dokumentacji będą mieli 295 dni na uzyskanie pozwolenia na budowę, a więc 10 miesięcy.
Potem jeszcze ponad kwartał na wyłonienie wykonawcy budowy i wychodzi połowa 2019 roku na wbicie pierwszej łopaty. Pierwszej łopaty dla stadionu, który miał być w budowie od września zeszłego roku.
Źle skierowany gniew kibiców
Choć fani Sandecji mogliby mieć sporo pretensji do regularnie wprowadzającego ich w błąd prezydenta Ryszarda Nowaka, to oni postanowili stanąć przeciwko własnemu klubowi. W dzisiejszym meczu przeciwko Piastowi Gliwice nie będzie zorganizowanej grupy kibiców, a więc również flag i dopingu. Dlaczego?
Poszło o wypowiedź prezesa Sandecji Grzegorza Haslika, który publicznie stwierdził, że klubowi taniej byłoby zarządzać stadionem dla 4,5 tys. widzów, a więc takim, jaki Sandecja otrzyma po pierwszym etapie przebudowy. Stowarzyszenie Kibiców Sandecji wzięło te słowa do siebie i zapowiedziało bojkot, choć prezes nie powiedział niczego niezgodnego z prawdą.
Co więcej, stowarzyszenie w swoim ostrym oświadczeniu (link powyżej) pisze: „Traktujemy słowa pana prezesa bardzo osobiście, gdyż uderzają bezpośrednio w nas, kibiców którzy otwarcie od dłuższego czasu walczą o stadion o pojemności 8200”.
Boli ich więc, że prezes przyznaje oczywistą prawdę na temat kosztów zarządzania stadionem, a jednocześnie ci sami kibice nie protestują przeciwko przetargowi na stadion o pojemności, która może wynosić 6 tysięcy...
Michał Karaś
Reklama