Narodowy: Mecze siatkówki? Będzie daleko
źródło: własne; autor: michał
Spotkanie Ligi Światowej czy otwarcie Mistrzostw Europy 2014 – takie plany rysują prezesi Narodowego Centrum Sportu i Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Ale trzeba pamiętać, że pierwszy rząd widowni na Narodowym byłby oddalony aż o 37 metrów...
Reklama
Stadion Narodowy był już sugerowany jako potencjalna arena do rozgrywek siatkówki podczas Igrzysk Olimpijskich. Wydarzenie zaproponowane przez prezesa PZPS Mirosława Przedpełskiego miało jednak pewien warunek: Polacy musieli przywieźć medal i we wrześniu zagrać rewanż ze swoim ostatnim rywalem. Medalu nie było, meczu też.
Siatkówka jednak zawita?
Ale to nie oznacza, że plany znacząco się zmieniły. Bo choć towarzyskiego pojedynku nie udało się zorganizować, prezes Przedpełski zamierza przenieść jeden z nadchodzących meczów Ligi Światowej właśnie na Stadion Narodowy. – Nie wszyscy są do tego przekonani w związku, ale liczę, że ich przekonam
– mówi Przedpełski.
Swoją propozycję na inną okazję ma także przyszły szef Stadionu Narodowego (od stycznia), Marcin Herra. Menedżer chciałby, by na Narodowym doszło do otwarcia siatkarskich Mistrzostw Świata w 2014 roku. Mecze zostały rozłożone między sześć hal widowiskowych w największych polskich miastach, ale nie w Warszawie. Stolica nie ma wciąż klasowej hali widowiskowej. Otwarcie w Warszawie ma swoje uzasadnienie nie tylko w stołeczności, ale też w rozmiarze obiektu – mecz Polski mogłoby przecież obejrzeć nawet ok. 60 tys. widzów, czyli więcej niż mieszczą wszystkie hale razem wzięte.
Rozmiar, a więc także idące z nim w parze zyski, to główny argument za sprawdzeniem Narodowego jako areny siatkarskiej. Technicznie jest też do tego przygotowany dzięki rozsuwanemu dachowi, który w praktyce robi z niego halę. I wreszcie – na razie obiekt nie ma stałej murawy, więc można spokojnie rozstawiać na nim i boisko, i otaczającą infrastrukturę z kamerami, itd.
Byłoby bardzo daleko
Tyle zalet, ale pomysł ma też swoje minusy. Ten największy to odległość widzów od boiska. Zakładając centralne ułożenie pola gry (takie sugeruje prezes PZPS), najbliższe miejsca istniejących trybun byłyby ustawione aż 37 metrów od linii bocznych boiska.
To tyle, ile dzieli boisko piłkarskie od trybun na łuku stadionu lekkoatletycznego. Na stadionach lekkoatletycznych ok. 40 metrów dzieli najdalsze miejsce pierwszego rzędu, w tym wypadku byłoby to najbliższe miejsce. Bo to najdalsze byłoby dużo, dużo dalej. Widzowie siedzący „za bramkami” znaleźliby się ponad 60 metrów od boiska (61,5m)! I to w pierwszym rzędzie, czyli z bardzo niskim kątem nachylenia, jakieś 2 metry nad zawodnikami oddalonymi o te kilkadziesiąt metrów. Przygotowaliśmy szybką wizualizację, pokazującą widok na boisko siatkarskie.
Co za tym idzie, widzowie siedzący na koronie stadionu mieliby do zawodników ok. 100 metrów lub więcej. Taka odległość nawet przy dobrym nachyleniu trybun nie jest z pewnością optymalna, choć lepsza niż na dolnych trybunach. Częściowym rozwiązaniem problemu dystansu byłoby zamknięcie dolnego poziomu trybun i ustawienie tymczasowych trybun wokół samego boiska do takiej wysokości, by nie blokowały widoku osobom z górnej części widowni. Trzeba jednak brać pod uwagę, że to najpewniej obniżyłoby pojemność, a bardzo podniosło koszty. Zapowiedzi na ten temat dotąd nie było.
Ale da się zrobić
Jednak nawet biorąc pod uwagę znaczący kłopot z widocznością, trzeba pamiętać o wyjątkowym charakterze tego spotkania. To nie propozycja rozgrywania meczów stale w tych kompromisowych warunkach, lecz jednorazowego wydarzenia o nieporównywalnej z innymi skali.
Na takiej zasadzie monstrualny Michigan Stadium gości co roku mecz hokejowy, również oferując miejsca do 100 metrów od krawędzi boiska. Podobnie prestiżowe mecze koszykarskie w USA bywają rozgrywane na stadionach, z rekordowym Cowboys Stadium na czele. I za każdym razem trybuny są pełne, a ew. braki w widoczności nadrabiają telebimy i atmosfera święta.
Zresztą, nie trzeba szukać daleko, bo i organizacja meczu siatkarskiego na stadionie nie jest nową opcją. W 2013 roku minie 30 lat od wielkiego spotkania Brazylia – Związek Radziecki na Maracanie, które oglądało z trybun prawie 96 tys. widzów. A choć widoczność na gigancie z Rio de Janeiro jest gorsza od tej z Warszawy, mecz dało się zobaczyć bez lornetek...
Reklama