Bezpieczeństwo: Aparat zabroniony, laptop zagraża widzom?
źródło: własne / Salon24.pl; autor: michał
Prawo nie reguluje tej kwestii, a regulaminy stadionowe nie są jasne. Można wnieść aparat kompaktowy, ale lustrzanki już nie, bo istnieje podejrzenie, że jest się dziennikarzem. W depozycie zostawić takiego sprzętu się nie da, bo na to jest zbyt drogi. A jeśli ktoś ma laptop, to najpewniej po to, by nim rzucać... Kontrowersji ciąg dalszy.
Reklama
Temat nie jest nowy, ponieważ zakaz wnoszenia „profesjonalnych aparatów fotograficznych” został umieszczony w wielu regulaminach stadionowych w Polsce, wzorem części krajów zachodnich. Jego podstawą jest założenie, że taki sprzęt byłby wykorzystywany do nielegalnego produkowania materiałów związanych z meczem – zdjęć lub filmów – przez dziennikarzy, którzy albo nie otrzymali, albo nie starali się o akredytację.
To wystarczyło, by aparaty i kamery znalazły się na liście przedmiotów zakazanych na równi z bronią palną, narkotykami, bombami, pirotechniką, gazami i kwasami, nożami czy rasistowskimi ulotkami.
Prawo zostawia lukę
Dla przykładu, lustrzanki będą zakazane podczas meczów Reprezentacji na Stadionie Narodowym w przyszłym tygodniu i są z zasady zakazane na większości stadionów ligowych. Zapisy budzą jednak całkiem słuszne wątpliwości. Nie wynikają bowiem z prawa o bezpieczeństwie imprez masowych, bo ustawa tego w ogóle nie reguluje, lecz są dorzucane przez operatorów i/lub organizatorów do regulaminów.
Fragment listy przedmiotów zakazanych z regulaminu PZPN.
Tych samych regulaminów, których nikt w Polsce nie kontroluje (ustawodawca założył, że weryfikacja treści nie będzie konieczna, o czym zapewnił nas poseł Grzegorz Dolniak w 2009 roku, gdy ustawa powstawała) i de facto mogą znajdować się w nich zapisy godzące w swobody obywatelskie tak długo, aż ktoś regulamin zaskarży w postepowaniu cywilnym.
Regulaminy w tyle za technologią
Nie ma jasnych kryteriów, co jest rozumiane jako „profesjonalny aparat fotograficzny”. Legia Warszawa dzieli aparaty na te ze z wymiennymi obiektywami – zakazane – i te kompaktowe, dozwolone. Lech Poznań zakazuje takich urządzeń w ogóle, nie rozgraniczając ich na rodzaje. Wisła Kraków jest bardziej liberalna: dopuszcza lustrzanki, ale zabrania obiektywów dłuższych niż 10cm. Z kolei przed meczem Polska-Portugalia stosowano z kolei kryterium aparatów dozwolonych tylko do 5 megapikseli w matrycy.
Jednak żadne z tych kryteriów nie daje jasnego podziału: są już aparaty kompaktowe z wymiennymi obiektywami, a i nie brakuje takich telefonów, które mają matryce w aparatach znacznie większe od tych z oczekiwań PZPN na Narodowym. Regulaminy wydają się zostawać w tyle za postępem technologicznym.
W dodatku rosnąca dostępność wysokiej klasy sprzętu fotograficznego sprawia, że coraz więcej osób kupuje właśnie lustrzanki i korzysta z nich nie będąc fotografami zawodowymi.
Ochrona oceni na oko
Teoretycznie nie ma problemu, bowiem regulaminy najczęściej wskazują, że aparatów profesjonalnych nie można wnosić za wyjątkiem tych do użytku ściśle prywatnego. Czyli, jeśli wierzyć tak sformułowanemu zapisowi, właściwie można wnosić prawie każdy sprzęt, bo kto ma kompetencje zakładać z góry, że osoba wchodząca na mecz zamierza publikować swoje zdjęcia w mediach bez wiedzy organizatora lub używać ich komercyjnie w inny sposób?
Nieprecyzyjność zapisów sprawia, że bardzo wiele zależy od służb organizatora, które mają dużą swobodę i mogą odmówić wstępu widzowi z biletem, jeśli wzbudzi ich wątpliwości. Oczywiście nie oznacza to, że zawracani są wszyscy, ale że może się tak zdarzyć. I zdarza, choć podstawy prawnej nie ma.
Rzucanie laptopami na stadionie?!
Co wtedy zrobić? Dobrze byłoby móc aparat gdzieś zostawić, by nie stracić widowiska. Ale tu pojawia się problem, na który natknął się przed piątkowym meczem Legia-Wisła bloger o pseudonimie Trybun Stadionowy na Salon24.pl. Ponieważ nie mógł przed spotkaniem zostawić swoich narzędzi pracy – laptopa i aparatu – w domu z braku czasu, napisał wcześniej do klubu, czy będzie mógł wnieść je na stadion.
Niestety, nie można wnosić tego typu przedmiotów (chyba że aparat nie ma wymiennych obiektywów) na stadion, zaś depozyt nie przyjmuje przedmiotów o wysokiej wartości
– przeczytał w piśmie z Punktu Obsługi Klienta. Zapytał więc, na jakiej podstawie prawnej odmawia się wniesienia wskazanych przedmiotów.
Odpowiedź przyszła już nie z POK, lecz od zastępcy dyrektora ds. bezpieczeństwa (pisownia oryginalna). Jeśli jest Pan dziennikarzem zapraszam do biura prasowego Legii Warszawa po akredytacje. Tylko w takiej sytuacji nie ma kłopotu z wniesieniem przedmiotów o których Pan pisze. Może Pan wnieść aparat fotograficzny kompaktowy bez zmiennej optyki. Do depozytu nikt nie przyjmie ani aparatu ani laptopa ze względu na znaczna wartość takiego sprzętu. Nie bierzemy odpowiedzialności za stan techniczny takich urządzeń. Nie jesteśmy w stanie kontrolować każdego urządzenia przed i w momencie odbioru z depozytu. Jeśli chodzi o laptopa w naszym rozumieniu jest to przedmiot niebezpieczny. Jeśli szuka Pan uzasadnień prawnych proszę zapoznać się z Ustawa o Bezpieczeństwie Imprez masowych. Przepraszam Pana za tak restrykcje podejście ale jesteśmy zobowiązani przestrzegać obowiązujących przepisów prawa w tym zakresie
.
Kibic zostaje więc odesłany znów do słynnej ustawy, ale w niej kompletnie nic nie zostało napisane o aparatach i laptopach. Klub więc nie "przestrzega prawa", a jedynie je interpretuje, zakładając, że ktoś przyniesie na stadion komputer przenośny, by nim rzucać. Równie skutecznie egzekwował by istniejące prawo, gdyby pozwolił wnieść komputer na stadion. Kuriozalność takiego toku myślenia autor bloga wyśmiewa, bo z jednej strony Legia przyznała mu, że to zbyt drogi sprzęt, by zostawić go w depozycie, a z drugiej ta sama Legia uznaje, że on ten drogi sprzęt wnosi, by zagrażać ludziom:
[...] Nie wiem jakie doświadczenia mają pracownicy Legii, ale z tego co pamiętam, to na murawie do tej pory lądowały co najwyżej zapalone race, serpentyny, ale laptopów i aparatów fotograficznych nie widziałem. Mój pech polega na tym, że mam aparat z wymienną optyką, więc mogę zrobić profesjonalne zdjęcie, a mój laptop został uznany za przedmiot niebezpieczny.
Co zrobiłem? Odpuściłem. Na szczęście zdążyłem pozostawić plecak w bezpiecznych rękach. Nie warto kopać się z koniem, tym bardziej, kiedy następnym razem ochrona na wejściu na stadion może uznać, że przedmiotem niebezpiecznym i stwarzającym zagrożenie jest cokolwiek, co będę próbował wnieść na stadion. Jeśli już klub wychodzi z założenia, że wnoszę na stadion drogocenne rzeczy by nimi rzucać, to informuję, że zapalniczka jest dużo tańsza i dużo bardziej poręczna. Klub, nie tylko ten, ale większość klubów Ekstraklasy, po prostu z góry traktuje kibiców jak ludzi, którzy chcą oszukać, coś zbroić, zniszczyć. Szkoda
.
Reklama