Europa: Tam zagrają nasze kluby
źródło: własne; autor: michał
Nikozja, Moskwa i Bukareszt – takie kierunki wytyczyło polskim drużynom losowanie kolejnych par na drodze do fazy grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Oto stadiony, na których zagrają Wisła, Legia i Śląsk.
Reklama
Wszystkie trzy polskie kluby będą rozgrywały swoje pierwsze mecze na własnych stadionach. Dla Legii oznacza to najpewniej komplet ponad 31 000 widzów, dla Wisły wciąż „tylko” 23 000, a dla Śląska jedynie 6766. Pierwszy mecz Wisła zagra 17, a Legia i Śląsk 18 sierpnia. Rewanże odbędą się odpowiednio 23 i 25 sierpnia.
APOEL Nikozja
Choć kibice Wisły mają do dyspozycji tylko trzy trybuny, ich stadion i tak jest większy od domu rywali z Cypru. APOEL od otwarcia (1999) gra na nowym stadionie narodowym - Néo Gymnastikos Sullogos Pankipria (zwykle nazywany Neo GSP). Mieści 22 859 widzów, co oznacza, że krakowianom przypadnie co najmniej 1140 miejsc. Wątpliwe, by tylu fanów z Polski udało się do Nikozji, za to o miejscowych można chyba być spokojnym. W obecnym sezonie średnia ligowa to prawie 10 000, zdecydowanie najwyższa w lidze i rosnąca o prawie 30% względem zeszłego roku.
Sam stadion jest stosunkowo nowoczesny i bywa nazywany „cypryjskim welodromem” ze względu na trybuny o podobnym układzie do marsylskiego Stade Velodrome. Jedna – główna – dysponuje zadaszeniem i infrastrukturą dla bogatych klientów oraz pasy. Trzy pozostałe mają po jednym poziomie i nie są zadaszone.
Spartak Moskwa
Za dwa lata wyjazd na Spartaka wiązałby się pewnie ze zwiedzaniem nowego stadionu, który powstaje na północy Moskwy. Ale i teraz legionistów czeka wizyta na nie lada obiekcie – moskiewskie Łużniki są położone w centrum metropolii, a rozmiar i historia tego miejsca są po prostu wielkie. Zgodnie z wytycznymi UEFA dla kibiców Legii przyznanych ma być co najmniej 3900 wejściówek.
Nawet jeśli Legia wszystkich nie sprzeda, to i tak znacznie większe zmartwienie mają gospodarze. Mieszczący 78 360 widzów obiekt prawie zawsze świeci pustkami, a wypełniony po brzegi ostatni raz był podczas rozgrywanego tu finału Ligi Mistrzów. Spartak w obecnym sezonie nie radzi sobie najlepiej, zajmując dopiero 7. miejsce w Premier Lidze. Na najbliższy mecz z Anży Machaczkała sprzedano dotąd niewiele ponad 12 000 wejściówek, a i rewanż z Legią może nie być oczkiem w głowie kibiców, bo 3 dni później rozgrywają wielkie derby Moskwy z CSKA, które obecnie jest liderem ligi.
O Łużnikach jako obiekcie można by pisać książkę i nie opisać wszystkich odbywających się tu wydarzeń. Od wielkich imprez, jak Olimpiada i finał Ligi Mistrzów, przez niezliczone mecze ligowe wielu moskiewskich klubów i krajowe finały, po jedną z największych tragedii w historii futbolu, w której zginąć mogło nawet 350 osób. Obiekt otwarty w 1956 roku obchodził swoje 55. urodziny zaledwie 5 dni temu. W latach 90. przeszedł gruntowną modernizację, w której uzyskał dach i krzesełka. Kolejna znacząca przebudowa jeszcze przed nim – w związku z Mundialem 2018.
Rapid Bukareszt
Dobrze to czy źle? Rapid nie zagra u siebie, lecz w Timisoarze. To aż 500km na zachód od Bukaresztu i o tyle bliżej z Wrocławia. Stadion Dan Paltinisanu jest największy w Rumunii, ale już nie najnowocześniejszy – zwłaszcza biorąc pod uwagę nadchodzące inauguracje w Bukareszcie i Klużu. Pojemność na poziomie 32 019 widzów (co najmniej 1600 dla wrocławian) to jeden z atutów starzejącego się obiektu, razem z solidną infrastrukturą dla zawodników i mediów. Stadionul Giulesti, na którym Rapid gra na co dzień istnieje już od 75 lat i ze względu na zły stan nie spełnia wymogów UEFA. Frekwencja rzędu 7,5 tys. sytuuje Rapid na czwartym miejscu – drugim w Bukareszcie po FC Steaua.
Reklama