Feijenoord Stadion: Magia w ubogiej dzielnicy

autor: Michał Karaś

Koniec XIX wieku. Szare, brudne ulice prowadzą mieszkańców portowej dzielnicy Feijenoord do doków – miejsca pracy ogromnej większości. W tym ponurym miejscu już wkrótce narodzi się legenda europejskiej piłki. I to właśnie tutaj powstanie najważniejszy stadion w Holandii.

Biedny rejon Feijenoord był bardzo ubogi w miejsca przeznaczone do wypoczynku, dlatego narodziny zespołu były dość spontaniczne – w 1908 roku grupa chłopców grających często na centralnym placu obok kościoła królowej Wilhelminy siedząc w kawiarni postanowiła stworzyć drużynę piłkarską. Pierwsza nazwa – Wilhelmina Rotterdam (z uwagi na sąsiedztwo kościoła) szybko przepadła, zmieniając się jeszcze kilkakrotnie, aż w 1912 roku stanęło na przejęciu nazwy dzielnicy. W późniejszych latach nastąpiła zmiana kosmetyczna z Feijenoord na Feyenoord, podyktowana względami handlowymi. Pierwszy stadion był prowizoryczny. Zresztą czego się spodziewać po biednym klubie z biednej dzielnicy bez żadnych perspektyw. Drużyna odgrywała rolę Kopciuszka holenderskiej piłki.

Jednak historia okazała się przewrotna. Z powodu braku innych rozrywek drużyna gromadziła wokół siebie coraz więcej zainteresowanych, co zaowocowało coraz silniejszym zespołem, który zaledwie 16 lat po powstaniu sięgnął po mistrzostwo kraju. Niewielki obiekt był zdecydowanie za mały dla tłumów, które coraz chętniej identyfikowały się z „drużyną prostych ludzi”. Plany budowy nowego stadionu pojawiły się na początku lat trzydziestych- w okresie największego kryzysu gospodarczego. Leen van Zandvliet, prezes klubu, był głównym orędownikiem przeniesienia się na nowy obiekt, jednak w obliczu wysokiego bezrobocia plany wydawały się nierealne. Nierealne tym bardziej, że van Zandvliet nie miał zamiaru zbudować jakiegoś stadionu. Drużyna miała otrzymać olbrzymi obiekt o pojemności ponad 60,000 miejsc, z dwupoziomowym trybunami, na którym żadne filary nie przysłaniałyby widoku kibicom. W poszukiwaniu inspiracji prezes oraz architekci podróżowali przez całą Europę, lądując na londyńskim Highbury. Widok nowej trybuny Arsenalu przekonał ich, że widownia Feyenoordu musi mieć podwójną koronę.

Niestety, plany to tylko plany, rzeczywistość była okrutna. Rada miasta w dramatycznej sytuacji finansowej nie mogła wesprzeć budowy stadionu i odrzuciła podanie działaczy klubu. Nie dość, że Feyenoord nie otrzymał dofinansowania, to jeszcze aby otrzymać pozwolenie na budowę musiał sam pokryć koszty przygotowania dróg i kanalizacji wokół obiektu. Van Zandvliet nie złożył broni – znalazł sponsorów wśród przedsiębiorców, a część nakładów miała być pokryta przez wydawane akcje udziałowe. W końcu udało się, wbrew wszystkim przeciwnościom, rozpocząć prace nad stadionem. Pierwsze szkice wykonał architekt z Amsterdamu, jednak lokalny szowinizm i krytyka ostatniego stadionu jego autorstwa doprowadziły do wybrania innego projektanta. W ten sposób opracowywaniem projektu zajęli się architekci, których poprzednim dziełem była fabryka Van Nelle podobająca się zarządowi klubu. Brinkman i Van der Vlugt, bo o nich tu mowa, preferowali funkcjonalizm. Dzięki nim, Feijenoord Stadion jest jednym z niewielu obiektów wpisujących się w konkretny styl w architekturze. Funkcjonalistyczne podejście podkreślały „nagie” rusztowania ze stali i wyeksponowane klatki schodowe, które wystawiono zupełnie na zewnątrz zamiast próbować je ukryć pod trybunami. Zresztą, rozwiązanie takie było znacznie tańsze, niż używanie betonu lub obudowywanie obiektu z zewnątrz. Prace zaczęły się w 1935 roku.

Feijenoord Stadion wprowadził robotniczy klub na salony piłkarskiej Europy i od 1937 roku, kiedy został otwarty, był świadkiem wydarzeń zmieniających historię sportu. To miejsce magiczne dla wszystkich kibiców Feyenoordu i spoglądając wstecz na niektóre z wydarzeń odbywających się na nim, trudno się dziwić. W 1965 roku tutaj właśnie gospodarze pokonali Redl Madryt 2:1. Królewscy grali tego wieczora wyjątkowo brutalnie. W 31. minucie obrońca Hans Kraaij został kopnięty w głowę i zalany krwią natychmiast trafił do szpitala. Ale już po przerwie powrócił na boisko z pięcioma szwami i... strzelił zwycięskiego gola. Mecz zakończył się zresztą wcześniej z powodu zamieszek po kolejnym wyjątkowo brutalnym faulu, a wszystko to oglądała księżna Beatrix z ojcem i narzeczonym.

Największy rywal Feyenoordu, Ajax Amsterdam nie raz wyjeżdżał stąd pokonany. Zdarzało się, że po stracie 7, a nawet 9 bramek. Takie spotkania to prawdziwe perły w historii każdego wielkiego stadionu. To tutaj Feyenoord uczynił pierwszy krok do zdobycia Pucharu Ligi Mistrzów jako pierwszy zespół z Holandii, nie ulegając faworyzowanemu Milanowi. Tutaj też Feyenoord brnął przez kolejne rundy Pucharu UEFA, aby ostatecznie zdobyć go dwukrotnie. Tu wywalczył 11 mistrzostw kraju i 8 Pucharów Holandii. Wyjątkową atmosferę z pierwszego meczu przy sztucznym oświetleniu kibice wspominają z rozrzewnieniem, tak jak wiele wyjątkowo słodkich zwycięstw i cierpkich porażek.

Stadion został zmodernizowany w 1994 za sumę 110 milionów guldenów, czyli... sto razy więcej, niż kosztował pierwotnie. Za tę cenę uzyskał zadaszenie oraz nowy budynek klubowy. Ponadto, wykorzystano miejsce między trybunami a boiskiem, które powstało, bo owalne trybuny nie obejmowały dokładnie pola gry. Dzięki obniżeniu murawy, w miejscach tych powstał nowy, trzeci poziom trybun, choć z uwagi na brak przestrzeni ich rozmiar nie jest imponujący. Szczęśliwie, modernizacja nie zniszczyła stylu, który przez dekady reprezentował stadion, a wręcz przeciwnie. Zadaszenie zamontowano na nowych stalowych kratownicach umieszczonych na zewnątrz stadionu, co tylko pomogło w tworzeniu funkcjonalistycznego wizerunku Feijenoord Stadion. Po odmłodzeniu arena gościła już finał Mistrzostw Europy w 2000 roku, który zresztą zapadł w pamięć jako jeden z najważniejszych i najbardziej niezwykłych meczów rozegranych na De Kuip – co po holendersku znaczy „wanna”.