Polska: Frekwencyjne fiasko Zorii Ługańsk na Arenie Lublin

źródło: Stadiony.net; autor: Michał Czarniecki

Polska: Frekwencyjne fiasko Zorii Ługańsk na Arenie Lublin Organizatorzy meczów Zorii Ługańsk mogą mówić o sporym rozczarowaniu, po tym jak spotkania ukraińskiej drużyny w fazie grupowej europejskich pucharów odbywały się przy szokująco niskiej frekwencji na trybunach.

Reklama

Marketingowa katastrofa - niemal puste trybuny na meczach europejskich pucharów

Od lutego 2022 roku ukraińskie zespoły nie mogą rozgrywać meczów europejskich u siebie z powodu rosyjskiej inwazji. Dlatego drużyny Premier Ligi występujące w Europie muszą rozgrywać swoje mecze poza granicami swojego kraju.

Zachęceni dobrą sprzedażą biletów na mecze reprezentacji Ukrainy na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla w Łodzi oraz przyzwoitą obecnością fanów na meczach Dynama Kijów w Polsce, ługańszczanie wybrali na swój „dom” Arenę Lublin podczas rozgrywek europejskich pucharów, zaczynając od eliminacji Ligi Europy. Jednak ta decyzja szybko obróciła się przeciwko włodarzom Zorii.

Poważne powody do niepokoju można było dostrzec już po meczu eliminacyjnym ze Slavią Praga w sierpniu. Wtedy padł też rekord frekwencji na meczach Zorii w tym sezonie - starcie obejrzały 964 osoby. Wydaje się, że ukraiński klub nie podjął próby uratowania sytuacji poprzez promocję następnych spotkań, co odbiło się na sprzedaży wejściówek na mecze fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.

Arena Lublin© Bartosz Makowski / Estudio Lamela

Dlaczego ługańska Zoria nie mogła liczyć na wypełnioną kibicami Arenę Lublin?

Brak odpowiednich reklam, znikoma dostępność informacji dla polskich kibiców, późna pora rozgrywania spotkań - takie tłumaczenia padały wśród obserwatorów po wrześniowej inauguracji fazy grupowej meczem Zoria - Gent, którą zobaczyło zaledwie 539 fanów.

Po lekkiej poprawie frekwencji podczas potyczki ługańszczan z Maccabi Tel Awiw (763 osoby) przyszło kolejne rozczarowanie - druzgocące 442 widzów z możliwych 15 243 przy ostatnim spotkaniu Zorii w europejskich pucharach przeciwko islandzkiemu Breidablik.

Jak powiedziała jedna z ukraińskich kibicek, która kupiła karnet na wszystkie trzy spotkania Zorii w Lublinie, jeszcze nigdy nie przeżyła czegoś tak niecodziennego na sportowym obiekcie. Piłkarze po meczu byli w stanie podejść do każdego z kibiców i podziękować im za obecność. Jednak bardzo trudno było poderwać innych do dopingu, ponieważ ja sama nie mogłam zastąpić swoim głosem całej ściany wiernych sympatyków - dodała.

Arena Lublin© Bartosz Makowski / Estudio Lamela

Pytana o jakąkolwiek promocję ze strony Zorii, fanka stwierdziła, że żadnej reklamy w mieście nie widziała. Jednak czy to by zmieniło podejście mieszkańców? Raczej nie. I tak Zoria nie mogła liczyć na duży zarobek z biletów, bo ceny za wejściówki, jak na Ligę Konferencji, były zdecydowanie za niskie. Kiedy w zeszłym sezonie Dynamo Kijów rozgrywało mecze Ligi Europy na Stadionie Cracovii, więcej niż połowa miejsc pozostała pusta, nawet gdy do Krakowa przyjeżdżał francuski Stade Rennais (5398 na 15000 możliwych do zapełnienia - przyp. red.).

Zoria Ługańsk już nie zagra w tym sezonie na lubelskiej arenie, po tym jak ukraiński zespół ukończył rywalizację w grupie na trzecim miejscu z dorobkiem siedmiu punktów, dwóch zwycięstw, jednego remisu oraz trzech porażek.

Reklama