Komentarz: Kto tu jest wrogiem Ruchu?

źródło: własne | MK; autor: michał

Komentarz: Kto tu jest wrogiem Ruchu? Niektórym kibicom Ruchu Chorzów powinno być dziś wstyd. Na liście swoich wrogów wymienili radnych, którzy mieli obiekcje wobec bezprecedensowej pożyczki dla Ruchu. A powinni je mieć!

Reklama

Wczorajszy mecz Ruchu z Wisłą zostawił po sobie niesmak. Dla chorzowian na pewno dlatego, że ostatecznie przegrali 2:3. Dla krakowian (organizatorów zresztą też) choćby dlatego, że doszło do awantury między lokalnymi i przyjezdnymi.

Ale z punktu widzenia „stadionowego” najbardziej smuci czarno-białe pojmowanie świata przez niektórych kibiców. Podczas meczu pojawił się transparent z listą „wrogów Ruchu Chorzów w magistracie”. Na niej znaleźli się wszyscy radni, którzy mieli czelność zagłosować przeciw kontrowersyjnej pożyczce 18 milionów z miejskiej kasy dla Ruchu Chorzów. Mało tego – nawet wstrzymanie się od głosu autorzy uznali za powód do wpisania na listę! Co ciekawe, upiekło się tym radnym, którzy nie przyszli wcale.

Na pewno transparent nie reprezentuje wszystkich kibiców, ale umówmy się: nie został wywieszony przez „przypadkowe jednostki”, skoro przykrył flagę Psycho Fans. A przecież to nie radni są winni temu, że zarząd doprowadził klub na skraj upadku. To nie radni są winni, że do dziś nie poznaliśmy dokładnych okoliczności ani rzetelnych wyliczeń dotyczących sytuacji Ruchu, czy planu naprawczego.

Nie twierdzę, że prezes Dariusz Smagorowicz znalazł się w aktualnej sytuacji celowo lub nawet w pełni świadomie. Ale jeśli ktoś jest odpowiedzialny za sytuację w klubie (dobrą czy złą), to jest to prezes. Radni mieli do niego wiele pytań, on nie miał tak wielu odpowiedzi, nie chciał też wystąpić podczas sesji rady miasta, choć to jemu miasto ratowało skórę.

Jak to możliwe, że ja nie będąc na sesji rady znam argumenty radnych, którzy mieli wątpliwości, a niektórzy kibice Ruchu mają z ich zrozumieniem problem, choć byli na sali dość licznie i znają problem z bliska?

Radni, zresztą prezydent też, zostali postawieni przez prezesa Ruchu w sytuacji bliskiej szantażowi. Najpierw żadnych sygnałów o tragicznej sytuacji, a później mgliste wyjaśnienia o przyczynach i ultimatum: albo dacie kasę i będziemy zdrowi finansowo, albo nie dacie i doprowadzicie klub do upadku.

Mając takie informacje, jakich udzielił prezes Ruchu Chorzów do dziś, nawet ja nie zagłosowałbym za pożyczką dla Niebieskich. I to nie ma nic wspólnego z niechęcią do Ruchu, ale z odpowiedzialnością za pieniądze wszystkich chorzowian. Chodzi o sumę, przez którą nie ruszy budowa nowego stadionu i trzeba będzie ciąć wydatki na inne strategiczne cele w mieście dla ratowania kogoś, kto wcale nie wygląda, jakby poczuwał się do odpowiedzialności za sytuację Ruchu.

Na pewno trzeba zrozumieć obawy kibiców o przyszłość ich klubu, wielki stres związany z widmem upadku. Ale jak to możliwe, że prezesowi będą tylko „patrzeć na ręce”, a radnych mają za „wrogów”? I to w sytuacji, kiedy pożyczka i tak przeszła bez problemów, więc klub jest bezpieczny!

Ktoś tu się zagalopował. Zwłaszcza że nie spodziewam się na najbliższym meczu transparentu, że chuligani narażający wczoraj klub na straty finansowe są „wrogami Ruchu Chorzów”. Czyli odpowiedzialność za dobro klubu ma dotyczyć tylko radnych, którzy mają z nim najmniej wspólnego?

Michał Karaś

Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, wypowiedz się na facebooku lub prześlij odpowiedź na adres: michal@stadiony.net.

Reklama