Bezpieczeństwo: Co grozi Legii po niedzielnych zamieszkach?

źródło: własne; autor: michał

Bezpieczeństwo: Co grozi Legii po niedzielnych zamieszkach? Legia zamierza zrobić wszystko, by nie dopuścić do zamknięcia Stadionu Wojska Polskiego. To wydaje się jednak przesądzone, ponieważ MSW i policja zamierzają udowodnić swoje stanowcze stanowisko. Wykazują się surowością, jakiej niestety nie mają wobec własnych działań…

Reklama

Wczoraj przez ok. 8 minut trwała konfrontacja między chuliganami Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok. Najpierw miejscowi prowokowali przyjezdnych wywieszeniem skradzionych flag, potem przyjezdni zaczęli wchodzić na ogrodzenie i rzucać w sektory warszawiaków, a w końcu chuligani Legii ruszyli w ich stronę i przedarli się do sektora gości. Musiała interweniować policja, która zatrzymała dotąd 38 osób (36 z sektora gości, 2 spośród warszawskich napastników), które mają zostać oskarżone o udział w bójce. Mecz przerwano, Legia może zostać ukarana walkowerem.

Dla będącego na cenzurowanym warszawskiego klubu to kolejny kryzys związany z bezpieczeństwem, w dodatku w bardzo niefortunnym momencie. Legia od miesięcy spiera się z wojewodą mazowieckim i policją w kwestii ewentualnych zagrożeń, a wczoraj bandyci atakujący sektor przyjezdnych dali władzom idealny pretekst do pozbycia się „problemu” meczów Legii przez całkowite zamknięcie Stadionu Wojska Polskiego do końca sezonu.

Straty mogą iść w miliony

Wniosek w tej sprawie już trafił do wojewody Jacka Kozłowskiego. Jeśli zostanie przyjęty (a wszystko wskazuje, że tak się stanie), warszawski klub może stracić do końca roku ok. 7 mln złotych w samych wpływach z biletów. Finansowe problemy mogą jednak sięgać dalej – zachwianie umowami sponsorskimi, zmniejszona atrakcyjność klubu, a przede wszystkim kary od Ekstraklasy SA i PZPN. Prezes Zbigniew Boniek już zapowiedział surowość. – Będą gigantyczne kary. Czegoś takiego nie było od dawna w naszym kraju. Musimy się nad tym zastanowić, przespać ze sprawą, ale kary będą surowe. Nie ma na to przyzwolenia, na takie zachowania, na taki stadionowy bandytyzm. Odpowiedzialni za to, co stało się na Legii, poniosą konsekwencje – powiedział Boniek, cytowany przez „Przegląd Sportowy”.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozesłało do mediów komunikat, w którym zwiastuje kolejne problemy Legii. Policja chce, by Jagiellonia i Legia otrzymały zakaz wyjazdowy do końca sezonu, a przeciwko Legii skieruje zawiadomienie do prokuratury, uznając klub za winowajcę niedzielnych zdarzeń.

Powodem jest nie tylko niedostateczne zabezpieczenie buforu między sektorami miejscowych a przyjezdnych, ale też brak skoordynowanej współpracy z policjantami. Policja pojawiła się na trybunach około godziny 18:41, czyli 3 minuty po prośbie organizatora o interwencję. W trakcie wprowadzenia policjantów na trybunę południową nastąpiło opóźnienie spowodowane zamkniętą bramą i brakiem w tym miejscu pracowników ochrony. Po około 2 minutach w rejon bramy przybył pracownik ochrony, który na wezwanie do otwarcia bramy i wpuszczenie Policji oświadczył, że nie posiada kluczy do bramy wejściowej. W związku z powyższym, w celu wejścia na trybunę, gdzie doszło do zakłócenia porządku publicznego i zagrożenia życia ludzkiego, policjanci sforsowali bramę wejściową – pisze MSW, oskarżając Legię o narażenie zdrowia i życia kibiców na szwank.

Legia się kaja, ale nie za późno?

Warszawski klub podczas specjalnej konferencji prasowej dziś zapowiedział surowe konsekwencje wobec wszystkich sprawców. Jednak poza troską o przestrzeganie prawa w wypowiedziach prezesa Bogusława Leśnodorskiego i Dariusza Mioduskiego (właścicieli Legii) pobrzmiewała przede wszystkim obawa o zamknięcie stadionu.

- Wszystkie osoby dostaną zakazy stadionowe maksymalnie długie. Do końca dnia powinno być ich kilkanaście, a łącznie pewnie ok. 50. Zidentyfikujemy i ukarzemy osoby odpowiedzialne za to, co się wydarzyło. Naszym obowiązkiem jest karać winnych, a chronić niewinnych. Dobra byłaby możliwość dożywotniego wprowadzania zakazów stadionowych. Nasz stadion jest dla wszystkich fanów, a nie dla bandytów. Zrobimy wszystko, by takie osoby wyeliminować – zapewnił Leśnodorski.

- Musimy wykorzystywać narzędzia, jakie mamy, żeby karać sprawców. Wszelkie przejawy, czy instrumenty, które idą w stronę odpowiedzialności zbiorowej są wynikiem bezsilności. A my nie jesteśmy bezsilni – podkreślił z kolei Mioduski. – Mam nadzieję, że w ciągu tygodnia pokażemy naszą determinację, stanowiska, których się będziemy trzymać i może nie będą one (kary) dotyczyły zamykania całego stadionu, żeby nie cierpieli wszyscy kibice.

MK

Komentarz Stadiony.net: Wina Legii jako organizatora jest ewidentna. Przy zamkniętej Żylecie i przeniesieniu fanatyków na wschodnią trybunę zabezpieczenie buforu powinno być najwyższym priorytetem. Przecież w Legii doskonale wiedzieli, że chuligani ukradli niedawno flagi Jagiellonii i na tym meczu chcieli je zaprezentować, prowokując gości do agresji. Nie wspominając już o obowiązkowej pełnej gotowości na interwencję policji i jej ewentualne wpuszczenie na stadion. Jeśli nie z realnych obaw o bezpieczeństwo, to chociażby dla zaspokojenia przewrażliwionych stołecznych funkcjonariuszy.

Ci ostatni mają jednak niezły tupet. Brak kluczy do bramy nazywają narażaniem zdrowia i życia widzów, choć sami z widzami podczas imprez masowych robią zupełnie wszystko, co tylko zechcą. A to "pałowanie" bez powodu, a to psikanie gazem po oczach za próbę wyjaśnienia prostych sytuacji przez przedstawicieli kibiców, a to z kolei przetrzymywanie na siłę widzów w autobusach nagrzanych do ponad 40 stopni, a to celowe spowalnianie wchodzenia na stadion i prowadzenie do niebezpiecznego ścisku widowni (grożącego utratą przytomności lub nawet śmiercią, w skrajnych przypadkach).

I ci ludzie (mowa oczywiście o dowództwie) dziś udają bohaterów, którzy stoją na straży zdrowia i życia kibiców. W oświadczeniu resortu siłowego zapowiadają wniosek do prokuratury przeciwko Legii. Zapowiadają zamknięcie stadionu. Zapowiadają wnioski o zakazy wyjazdowe.

Wiecie, czego jako jedynego nie zapowiedzieli? UKARANIA CHULIGANÓW. Tak, w całym zestawie zapowiedzianych kroków postanowili ukarać klub, ukarać kilkanaście tysięcy ludzi nie biorących udziału w żadnych bójkach, ale umknęła im wzmianka, że warto by też ukarać wszystkich tych, którzy tak naprawdę przynieśli wczoraj wstyd środowisku kibicowskiemu. Co właściwie jest logiczne, skoro od kilku lat wolą odsuwać myślenie o problemie przez bezrefleksyjne zamykanie stadionu (chuligani pozostają bezkarni, po prostu wejdą na jeden mecz mniej) zamiast podjąć realną walkę z problemem...

Reklama