Narodowy: Ministerstwo sztucznie dopompowało budżet

źródło: Wyborcza.pl; autor: michał

Narodowy: Ministerstwo sztucznie dopompowało budżet Koncert Madonny był jedną z najbardziej dochodowych imprez minionego roku – tak wynikało z przedstawianych publicznie informacji. Tyle że nie był. By wyszedł na plus w budżecie Stadionu Narodowego, Ministerstwo Sportu dopłaciło do niego aż 6 mln zł! – ujawnia „Gazeta Wyborcza”.

Reklama

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak Ministerstwo Sportu gospodarowało pieniędzmi i stawia poważne zarzuty: koncert Madonny został dofinansowany kwotą 6,2 mln zł z puli przeznaczonej na Euro 2012. Tymczasem impreza była kompletnie niezwiązana z turniejem UEFA.

Co więcej, Ministerstwo nie tylko zasiliło konto Narodowego Centrum Sportu ogromną kwotą, ale też nie kontrolowało biznesplanu przygotowanego dla występu Madonny. Według planu miał on przynieść paręset tysięcy zysku, a okazał się finansową katastrofą, ponieważ NCS nie zdołał go dobrze skomercjalizować – brakło m.in. sponsora głównego lub sponsorów dla wydarzenia. W efekcie impreza przyniosła straty rzędu 4,8 mln zł.

Kto jest winny? O przekazaniu Stadionowi Narodowemu pieniędzy z puli Euro 2012 zdecydował poprzedni minister, Adam Giersz. Przekonał go do tego pierwszy prezes NCS, Rafał Kapler. To on przedłożył biznesplan, zgodnie z którym koncert miał przynieść 200 tys. zysku. – Pomysł był dobry. Na tym koncercie można było zarobić. Dlaczego się nie udało - nie wiem. Kierowałem NCS tylko do lutego 2012. Sprzedażą imprezy zajmował się już mój następca, Robert Wojtaś – mówi „Gazecie Wyborczej” Kapler.

Z kolei Wojtaś zapewnia, że to nie on odpowiadał za zbyt optymistyczny biznesplan. Za to Joanna Mucha, aktualna minister sportu, odpowiada za brak kontroli nad przeprowadzeniem imprezy od strony komercyjnej. Przez 5 miesięcy nie sprawdzono, jak postępują przygotowania i czy biznesplan jest realizowany.

- Sytuacja z Madonną była ewidentnym przykładem na to, że NCS nie był podmiotem zdolnym zarządzać Stadionem Narodowym. Dlatego już latem ub. roku pani minister podjęła decyzję, że nie powierzy tej spółce roli operatora stadionu. Październikowa afera z niezamkniętym dachem tylko tę decyzję przypieczętowała – mówi dla „Gazety Wyborczej” Katarzyna Kochaniak, rzeczniczka Ministerstwa Sportu.

Jak na ironię, zmiana operatora przyszła jednak dopiero pół roku później niż wynika z powyższej wypowiedzi, a w trakcie oczekiwania na następcę doszło do skandalu z meczem z Anglią.

Reklama