Narodowy: Na San Marino od 45 do 90 zł

źródło: własne; autor: michał

Narodowy: Na San Marino od 45 do 90 zł Tak taniego oficjalnego meczu na Stadionie Narodowym jeszcze nie było. Ale czy te ceny wystarczą, by zapełnić Stadion Narodowy w meczu z „kelnerami” z San Marino? Na Ukrainę bilety będą znacznie droższe…

Reklama

PZPN poinformował, jakie są warunki sprzedaży biletów na marcowe mecze z Ukrainą (22 marca) i San Marino (26 marca) na Stadionie Narodowym. Dystrybucja rusza 1 lutego, ale aż do 21 lutego kupić wejściówki będą mogli jedynie posiadacze kart Klubu Kibica RP. I w pakiecie San Marino + Ukraina. Cena dla przeciętnego członka KK to od 100 zł (III kategoria), przez 160 zł (II kategoria) do 220 zł (I kategoria). Jeśli członek KK będzie chciał kupić tylko jeden bilet, będzie mógł to zrobić na warunkach sprzedaży otwartej (poniżej).

Od 22 lutego bilety będą mogli kupować już wszyscy, ale wciąż w pakietach na oba mecze. Ceny w tym przypadku to, odpowiednio, 115 zł, 185 zł oraz 245 zł. I wreszcie, jeśli jeszcze będą bilety, od 8 marca rusza sprzedaż otwarta wejściówek na poszczególne mecze. Ukraina to koszt 80/135/175 zł, a San Marino 45/65/90 zł.

Tradycyjnie PZPN oferuje zniżki dla osób niepełnosprawnych (w okolicach 20-30%, zależnie od wybranego biletu, opiekun jest wliczony), seniorów (50%, wiek 65+) oraz rodzin (bilet dla osoby dorosłej w cenie zbliżonej do najniższej kategorii + 10 zł za każde dziecko do 12 lat). Niestety PZPN zniósł zniżki dla kobiet (25%), a do tego opłata za dzieci wzrosła z 1 zł do 10 zł.

Komentarz Stadiony.net: Zbigniew Boniek zapowiadał zaraz po wyborach rewolucję w cenach biletów. Kiedy usłyszał, że za sparing z rewelacyjnym Urugwajem w Gdańsku trzeba zapłacić 60 zł, podobno oniemiał. Tyle że pierwsze mecze planowane podczas jego kadencji, te z San Marino i Ukrainą, nie przyniosły żadnej rewolucji.

- To nie jest mała kwota, jak np. ojciec chce się wybrać na spotkanie z dwoma synami. Podjęliśmy więc decyzję o zmniejszeniu kwoty, bo chcę, żeby na nasze mecze przychodziło po 40 tys. ludzi, a nie 20 jak na Mołdawię - tłumaczył. To bardzo ciekawe, ale warto przypomnieć, że bilety na wspomnianą Mołdawię, która służyła w wypowiedzi Bońka za negatywny przykład, były tańsze od tych na mecz z San Marino. Wypada tylko „pogratulować konsekwencji” w polityce zmian, nie trwała długo. Dla jasności, nie uważamy cen za nierozsądne, ale na pewno nie mamy do czynienia z żadną rewolucją. Zwłaszcza, gdy prezes Boniek martwił się o los ojca z dziećmi, po czym ceny dla dzieci ze złotówki podniesiono do 10 zł...

Reklama