Toruń: Kibice odpowiadają na kontrowersje

źródło: Krzyzacy.net; autor: michał

Toruń: Kibice odpowiadają na kontrowersje Nie sądzili, że ich decyzja spowoduje takie oburzenie. Z dnia na dzień temat braku dopingu w meczu ze Stalą Gorzów stał się tematem numer jeden w całym Toruniu. Efekt - TVN nie będzie nagrywał ujęć na stadionie.

Reklama

Brak dopingu w meczu to jeszcze nic strasznego – można by powiedzieć. Ale kiedy fani Apatora zagrozili, że nie będą śpiewać na Motoarenie na użytek serialu produkowanego przez TVN, w Toruniu zawrzało. Część mediów, a za nimi i mieszkańców, uznała, że nie można w ten sposób torpedować promocji miasta.

Wiadomo już, że TVN wycofał się z pomysłu kręcenia ujęć do "Lekarzy" na przy ul. Pera Jonssona w najbliższym meczu.

Kibice nie sądzili, że ich decyzja wywoła takie zamieszanie. Poniżej prezentujemy oświadczenie, które zdaniem „Krzyżaków” powinno wyjaśnić i intencje, i okoliczności decyzji.

Nasze oświadczenie wywołało małą burzę w Toruniu, w którym oprócz serialu już chyba nic się nie dzieje. Czujemy się zatem w obowiązku wyjaśnić powody, dla których nie zamierzamy prowadzić dopingu na meczu ze Stalą Gorzów.

Przez cały sezon wspieraliśmy klub, budowaliśmy atmosferę, pokazaliśmy też klubowi jak powinien wyglądać marketing organizując oprawę derbową, która na stadion przyciągnęła największą liczbę fanów sportu żużlowego w tym sezonie. Jesteśmy kibicami jak wszyscy inni, płacimy za swoje bilety, sami finansujemy sobie sprzęt, a także prowadzimy doping. Wszystko to prowadzimy kosztem własnego czasu, zdrowia i pieniędzy.

Przede wszystkim, kibice dopingujący, tacy jak my, są w Polsce napiętnowani, pokazywani w masowych mediach jako banda prymitywów, którą należy trzymać w rezerwatach. Spragnione sensacji kowbojskie telewizje oraz brukowe gazety (nawet jeśli mienią się elitarnymi) pokazują nas wyłącznie w złym świetle, bo to się łatwo sprzedaje.

Nie zamierzamy zatem występować jako element stadionowej dekoracji w komercyjnym projekcie stacji, która kibiców oczernia, bo tak chce władza i domaga się lud. Wywiera się na nas nacisk tak jakby tylko od nas zależała atmosfera święta żużlowego na stadionie. Nie jesteśmy ani wydziałem promocji UMT, ani marketingu Unibax SA, a nasz doping nie jest na sprzedaż. Jednocześnie wcale nie nawołujemy do bojkotu jak to określają niektóre media.

Publiczna nagonka mocno nas jednak zdziwiła, bo myśleliśmy, że czasy, w których władza zaganiała pracujący lud na partyjne masówki, a krnąbrne jednostki były publicznie łajane w anonimowych paszkwilach wysyłanych do „Trybuny Ludu”  już bezpowrotnie minęły.  Czasy się zmieniły, mechanizmy pozostają te same.

Naszym oświadczeniem nikogo jednak nie obrażamy. Szanujemy zdanie innych i tego samego też oczekujemy. Nasze działanie nie jest wymierzone w klub czy też miasto. Nie mamy stacji tv, radia czy ogólnopolskiej gazety, więc korzystamy ze środków nam dostępnych, aby pokazać swój sprzeciw wobec stacji, która zasłynęła głównie z pokazywania kibica bandyty, a teraz próbuje wykorzystać atmosferę stadionu w swojej kolejnej produkcji. Nie czulibyśmy się komfortowo w takich warunkach i wiemy też, że nasz protest popiera cała kibicowska Polska.

Wszystkim pozostałym, obrażającym nas publicznie anonimowym amatorom statystowania w serialowych produkcjach polecamy fragment dobrego polskiego kina, które przygotuje ich na niedzielne wydarzenia.

Reklama