Kraków: Druzgocąca krytyka obsługi na stadionie Wisły

źródło: GazetaKrakowska.pl; autor: michał

Kraków: Druzgocąca krytyka obsługi na stadionie Wisły Arogancka obsługa, której kibic robi łaskę, że przychodzi wydać pieniądze. Niedogodności techniczne. Od lat problemy są te same, ale tym razem kibic nie wytrzymał – wysłał list do mediów i do klubu. Bo na te pisane do samej Wisły nie ma zwykle odpowiedzi.

Reklama

Do redakcji „Gazety Krakowskiej” wpłynęło pismo od rozgoryczonego kibica, który wraz ze znajomymi przyszedł do Strefy Kibica na Stadionie Henryka Reymana. Ich cel – wydanie ponad 1000zł na karnety na najbliższą rundę i przychodzenie na wszystkie mecze. Jeśli wierzyć deklaracjom, to dla tych kibiców norma od lat.

Dla Wisły, borykającej się z pustkami na trybunach, monstrualnym długiem i deficytem rzędu 15 mln zł za sam ubiegły rok tacy kibice powinni być na wagę złota. Ale list powstał, bo zdaniem autora nie są. Jeżeli się panom nie podoba, to nie muszą Panowie przedłużać karnetów - mieli usłyszeć fani po tym, jak zwrócili uwagę, że brak ekranu z możliwością wyboru miejsca to problem. Tzn. ekran jest, ale nie działa, bo – jak znów cytuje autor listu – pracownik Wisły poinformował, że jemu ten ekran potrzebny nie jest.

Dalej, kibicowi z legitymacją studencką odmówiono zniżki, bowiem data przy naklejce potwierdzającej kontynuację nauki na jego legitymacji nie była wyraźna. Autor listu zgadza się, że rzeczywiście nie była czytelna, ale kolejność naklejonych hologramów wskazywała, że nie może to być inny semestr, a sam hologram to potwierdzenie ważności. Mimo to student zniżkę stracił, a w celu jej uzyskania został odesłany do dziekanatu po pisemne potwierdzenie. Dziekanatu zamkniętego o tej porze roku.

W liście znajduje się też wzmianka o tym, jak wspomnianym kibicom udało się przekonać pracodawcę do wykupienia loży na stadionie, po czym pracodawca odbił się od ściany. Osoba odpowiedzialna za pakiety dla najzamożniejszych – wymieniona z nazwiska Paulina Trojnarska – poinformowała, że nie ma jakichkolwiek informacji na ten temat, natomiast Mateusz Małek, do którego klienta odesłała, był na urlopie. Nikomu według autora listu nie przyszło do głowy, by zaprosić klienta na spotkanie i w ogóle spróbować sprzedać mu lożę.

W chwili pisania tego tekstu Wisła nie odniosła się do żadnego z zarzutów.

Komentarz Stadiony.net: W liście znajduje się wzmianka o nieistniejącej internetowej sprzedaży biletów, którą autor nazywa „kultową wręcz” bolączką. I trudno się z nim nie zgodzić, bo wystarczy spojrzeć na fanpage Wisły na facebooku, by widzieć, jak często kibice dopominają się wprowadzenia internetowej sprzedaży/rezerwacji wejściówek. Tym, którzy liczą na rychły start podobnej funkcji musimy zepsuć humor anegdotą, czy raczej smutnym wspomnieniem z młodości. Przy okazji pisania licencjatu – o Wiśle właśnie – informacjami o klubie wspierał jednego z nas ówczesny rzecznik, Jerzy Jurczyński. W miłej atmosferze rozmawialiśmy o planach klubu, w tym o biletach przez Internet. I właśnie zdajemy sobie sprawę, że za rok od tamtego dnia minie 10 lat, a funkcji jak nie było, tak nie ma...

Reklama