Komentarz: Marnują nam PGE Arenę? Tak miało być

źródło: własne; autor: michał

Przyszedł ten czas, kiedy piękny sen musi zmierzyć się z rzeczywistością. A ta do niego nie dorasta. Tylko dlaczego ktokolwiek myślał, że polski futbol zmieni się dzięki nowym stadionom jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?

Reklama

W Wirtualnej Polsce pojawił się w niedzielę komentarz Jacka Stańczyka na temat tego, jak Lechia nie radzi sobie kompletnie z nowym stadionem. Że gra fatalnie, że ma pustki na trybunach i zerowe zainteresowanie strefami o podwyższonym standardzie. Właściwie, od kilku dni podobne teksty pojawiają się regularnie. Runda się kończy, podsumowanie wypada słabiutko. "Lwy Północy" nawet nie warczą, a i na trybunach tumult trochę ginie, choć atmosfery akurat niejeden zachodni obiekt może pozazdrościć.

Tylko co w tym dziwnego? Kończy się rok, w którym oddano w Polsce najwięcej stadionów w historii. Ale też rok, w którym PZPN wciąż jest skorumpowany i ma wizerunek na poziomie rynsztoka, a poziom Ekstraklasy wcale nie wzbił się na wyżyny tylko dlatego, że sponsoruje ją już trzecia telefonia komórkowa. Jeśli ktokolwiek uważał, że będzie to rok nowej jakości w całej polskiej piłce, to był, że pozwolę sobie na eufemizm, głupi.

Bo mamy nowe stadiony, ale mamy też wołającą o pomstę politykę represji wobec normalnych ludzi na trybunach. Skoro policja ściga prowadzącego doping za prowadzenie dopingu, a napomina rodziców z dziećmi za to, że dzieci się bawią balonikami otrzymanymi na meczu, to dlaczego ludzie mieliby się pchać na stadiony? Być może niektórzy dziennikarze, nie wyścibiwszy nigdy nosa poza sektor prasowy, uważają, że wysoka grzywna i kilkuletni zakaz za zwykły wulgaryzm to dla kibiców adekwatna kara - otóż nie. Być może niektórzy właściciele klubów myślą, że na nowych stadionach mogą wołać krocie za bilety, mając za nic możliwości finansowe przeciętnego widza (tak, Lechu i Wisło, to o Was) - otóż nie.

Więc dlaczego ktokolwiek oczekiwał, że Lechia z dnia na dzień zacznie zapełniać PGE Arenę? Ten stadion od samego początku był planowany bez uwzględnienia potrzeb i możliwości gdańskiego klubu. Od samego początku było wiadomo, że może być nie tyle wielką szansą, co wielkim ciężarem dla klubu. Więc czy jest niespodzianką, że na meczach Lechii nie ma tłumów? Nie, bo nikt nie będzie na dłuższą metę przychodził dla oglądania samego stadionu. Czy jest niespodzianką, że klub bez żadnego doświadczenia w zarządzaniu takim obiektem nie radzi sobie z tym? A że Lechia gra słabo na boisku i dodatkowo pogłębia marazm - nie każdy zespół może być sensacją i brylować w lidze, jak to się dzieje we Wrocławiu.

Raczej za zaskoczenie należy uznać, że tak świetnie sprzedają się bilety na mecze Śląska, choć prawdziwe sprawdziany dla tego klubu przyjdą dopiero wiosną i w kolejnym sezonie. U nich inauguracja zbiegła się w czasie z sukcesem sportowym i prestiżowymi "meczami przyjaźni", ale przyjdą i trudniejsze chwile.

Doświadcza ich Lech, doświadcza Wisła - oba kluby kompletnie nie radzą sobie z zapełnianiem trybun, choć według wszelkich analiz to najsilniejsze marki polskiego futbolu ostatnich lat. Nawet Legia, która ma za sobą większość Warszawy i przyciąga wielu kibiców, nie ma oczekiwanych wcześniej kompletów - tylko raz udało jej się zapełnić wszystkie cztery trybuny prawie do ostatniego miejsca.

Bo - czas na odkrycie dla niektórych dziennikarzy - Polska nie postawiła wielkich stadionów, by dorównać polskiemu futbolowi. Jest odwrotnie. Polska buduje nowe stadiony, do których krajowy futbol dopiero musi dorosnąć.

Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, prześlij odpowiedź na adres: michal@stadiony.net.

Reklama