Estadio Santiago Bernabéu i Real Madryt zostali zmuszeni do wstrzymania organizacji koncertów po licznych skargach mieszkańców okolicznych budynków na nadmierny hałas. Część artystów, jak Aitana, Lola Índigo czy Dellafuente, zmieniła lokalizację swoich występów, przenosząc je na Riyadh Air Metropolitano.

Będzie reforma ustawy?

Sytuacja może jednak ulec zmianie. Isabel Díaz Ayuso, przewodnicząca wspólnoty autonomicznej Madrytu, pracuje nad reformą Ustawy o Widowiskach Publicznych i Aktywnościach Rekreacyjnych (LEPAR), której celem ma być zapewnienie większej kontroli i bezpieczeństwa prawnego dla wydarzeń specjalnych organizowanych w Madrycie. Źródła z Ministerstwa Środowiska, Rolnictwa i Spraw Wewnętrznych potwierdziły agencji EFE, że reforma ma być odpowiedzią na nowe problemy związane z koncertami w stolicy, odnosząc się do licznych odwołań wydarzeń.

Po gruntownej przebudowie stadionu, Bernabéu miało stać się jednym z głównych miejsc koncertowych w Europie. Jednak protesty sąsiedzkie oraz oficjalne skargi zmusiły organizatorów do zawieszenia koncertów na czas nieokreślony. Wydarzenia przeniesiono więc na Metropolitano lecz również pojawiły się skargi mieszkańców. Jednakże władze miasta zapewniły, że nie doszło tam do przekroczenia dopuszczalnych norm hałasu.

W reakcji na te kontrowersje, Ayuso zleciła Ministerstwu Spraw Wewnętrznych opracowanie tarczy prawnej, która umożliwiłaby organizację wydarzeń o znaczeniu regionalnym i kulturalnym bez konieczności rezygnowania z prawa mieszkańców do odpoczynku. Jednym z rozważanych rozwiązań jest podniesienie limitów decybeli, jednak bez wprowadzania całkowitych wyjątków. Celem jest przyjęcie modelu znanego z innych europejskich miast – większy nacisk na średni poziom hałasu w trakcie całego wydarzenia, a nie jedynie na chwilowe maksymalne wartości. Władze wspólnoty Madrytu będą musiały także spełnić surowe wymagania dotyczące czystości i bezpieczeństwa podczas organizowanych imprez, by uspokoić nastroje wśród mieszkańców.

© Bernabéu

Sąsiedzi narzekają na Bernabéu od dziesięcioleci

Na łamach portalu La Galerna przypominano, że już ponad pięć dekad temu mieszkańcy budynków sąsiadujących ze stadionem Realu Madryt wyrażali swoje niezadowolenie z jego obecności. Co więcej, klub rozważał wówczas budowę nowego obiektu w zupełnie innej lokalizacji – z dala od miejsca, w którym zmodernizowany Bernabéu stoi do dziś. Część mieszkańców dzielnicy sąsiadującej ze stadionem z entuzjazmem przyjęłaby jego przeniesienie. Już w 1975 roku dziennik Arriba opublikował artykuł szczegółowo opisujący niedogodności, jakich doświadczali sąsiedzi obiektu.

Tytuł artykułu brzmiał: Przeszkadza im piłka nożna, a w treści napisano, że ewentualne korzyści płynące z widowiska sportowego są niwelowane przez uciążliwości związane z tłumami. Opisano, że tydzień po tygodniu mieszkańcy budynków w pobliżu stadionu Bernabéu muszą zmagać się z najazdem samochodów pełnych kibiców. Parkują oni dosłownie wszędzie – nawet na chodnikach. Cały teren zostaje zamieniony w prowizoryczny parking, co uniemożliwia normalne poruszanie się po okolicy. Mieszkańcy byli zmuszeni do pozostawania w domach lub wychodzenia na długo przed rozpoczęciem meczu, aby nie utknąć w tłumie. Często musieli parkować samochody kilometr od domu i pokonywać resztę trasy pieszo, znosząc przepychanki, hałas i ogólny chaos.

Dziennikarz Julio Riquelme przeprowadził wówczas rozmowy z kilkoma mieszkańcami dzielnicy. Na pytanie Czy lubią państwo piłkę nożną? słyszał odpowiedzi w rodzaju: Gdyby pan tu mieszkał, nie zadawałby pan takich pytań. Nienawidzimy jej. W niedziele nie da się wyjść z domu. Przejazd w pobliżu Bernabéu jest niemożliwy – musimy zostawiać samochody kilometr dalej. Hałas nie doskwiera nam aż tak bardzo, szczególnie zimą, gdy okna są zamknięte, ale gdyby mecze odbywały się latem... No i oczywiście – kibice zostawiają po sobie śmieci: czapki, puszki po piwie, papiery...

© Madrid1902