Hiszpania: Kluczowy moment dla przebudowy Camp Nou
źródło: Stadiony.net; autor: Miguel Ciołczyk Garcia
Stadion FC Barcelony wchodzi w najważniejszy moment modernizacji, a klub robi wszystko, jak na razie skutecznie, by móc jeszcze w tym roku wrócić na Camp Nou. Nie brakuje jednak przeszkód i kontrowersji związanych z pracami. Zajrzyjmy więc na plac budowy.
Reklama
Jak idą prace na Camp Nou?
Zgodnie z zapowiedziami, FC Barcelona ma wrócić na Spotify Camp Nou jeszcze w listopadzie 2024 roku. Do tego czasu stadion ma być ukończony w około 65%, i podobny odsetek miejsc - czyli około 70 000 krzesełek na drugim i trzecim poziomie trybun na 105 000 planowanych - będzie już dostępnych dla fanów Cules. Całość prac zakończyć ma się czerwcu 2026 roku. Czy to się uda?
Obecnie, po rozebraniu części obiektu, trwają prace nad 1. i 2. poziomami trybun, które są ukończone w ok. 50% . Równocześnie zostały już wylane fundamenty nowego, trzeciego poziomu trybun, a więc pracę wkraczają w kluczowy moment - postawienia nowych elementów konstrukcji na szkielecie starego
Camp Nou.
Wszystko idzie zgodnie z planem…
Według samego klubu prace, prowadzone przez turecką firmę Limak, idą naprzód zgodnie z planem, a opóźnień jak na razie nie ma. Aby ich uniknąć, klub uzyskał zgodę od Urzędu Miasta, aby pracować także w soboty od 20 stycznia do 17 lutego włącznie. To rozwiązanie zastosowano już w poprzednich miesiącach prac, i możliwe, że zostanie ono przedłużone.
W ostatniej aktualizacji z budowy Barcelona informuje, że już 1 000 pracowników znajduje się na placu budowy, a liczba ta ma jeszcze wzrosnąć. Oprócz większej liczby pracowników, na Camp Nou ściągnięto także 4 z 6 gigantycznych dźwigów potrzebnych do prac. Maszyny, które przypłynęły w częściach z Kuwejtu, mają udźwig 120 ton.
Ciekawostką jest inicjatywa klubu, który segreguje
beton i stal z wyburzonych sektorów obiektu, aby dzięki skruszeniu betonu i przetapianiu metalu ponownie użyć ich do budowy stadionu, ograniczając w ten sposób odpady i ślad węglowy. Za te i inne inicjatywy klub otrzymał certyfikaty Biosphere i BREEAM.
… ale nie bez kontrowersji
Już w grudniowym artykule informowaliśmy o niepokojących głosach dochodzących ze stolicy Katalonii na temat traktowania pracowników. Robotnicy mieli pracować po 10 godzin dziennie za kwoty mniejsze niż minimalna pensja. Dotyczyć miało to pracowników niehiszpańskich, zatrudnianych nie przez Limak, ale podwykonawców, których jest niemało.
Tymczasem El Periódico podało, że inspekcja katalońskiego Departamentu Pracy stwierdziła, że 20 z około 45 zatrudnionych przez Limak firm nie zapewnia pracownikom minimalnego wynagrodzenia określonego prawem oraz nie odprowadza składek do Seguridad Social, tamtejszego odpowiednika ZUS. Firmy zostały zobowiązane do uiszczenia opłat i wypłaceniu pracownikom zaległych godzin i nadgodzin.
Gęsta atmosfera “na górze”
Te doniesienia medialne miały spowodować nerwowość szefów, którzy muszą zapłacić zaległe wynagrodzenia idące łącznie w setki tysięcy euro. Tymczasem prezes FC Barcelony Joan Laporta zaprotestował przeciwko użyciu przez media porównań do budów stadionowych, które doprowadziły do śmierci wielu robotników, twierdząc, że dziennikarze mają ideologiczne uprzedzenia
i chcą, by prace nie postępowały.
Te słowa zostały źle przyjęte w administracji katalońskiej. Katalońskie Centrum Informacji (CIC) uznało, że o ile dziennikarze powinni dbać o rzetelność i obiektywność przekazu, to zabicie posłańca
i dyskwalifikacja bez argumentów
doniesień medialnych nie jest adekwatną odpowiedzią ze strony przedstawicieli klubu.
W tej sytuacji łatwo o poślizg, a FC Barcelona i generalny wykonawca Limak powinni zadbać o jak najszybsze rozwiązanie sytuacji pracowników, zanim problem stanie się większy. Tym samym przyćmi, albo nawet uniemożliwi powrót na Camp Nou oraz organizację tak ważnego wydarzenia jak hołd Leo Messiemu, który ma być, według doniesień mediów, planowany właśnie przy okazji reinauguracji obiektu Blaugrany.
Reklama