Warszawa: Żużel powrócił na Narodowy
źródło: Stadiony.net; autor: Mateusz Osmola
Cykl Grand Prix zawitał do Warszawy po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią. Najlepsi żużlowcy świata po raz pierwszy gościli w stolicy w 2015 roku, a najnowsza edycja była już szóstą. Na triumf Polaka na Narodowym przyjdzie nam jeszcze poczekać, bo tym razem na najwyższym stopniu podium stanął Max Fricke.
Reklama
ORLEN Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland, bo tak prezentuje się pełna nazwa warszawskiej rundy Indywidualnych Mistrzostw Świata, przyciągnęła na PGE Narodowy prawdziwe tłumy kibiców. Na trybunach zasiadło ok. 55 000 sympatyków czarnego sportu, a wśród nich nie zabrakło celebrytów, m.in. Marcina Gortata i Roberta Kubicy. Doping publiczności nie pomógł jednak polskim żużlowcom. Mimo że w półfinałach było aż trzech naszych reprezentantów, to do finału nie awansował żaden z nich.
© Grzegorz Kaliciak / StadiumDB.com
Najlepiej z Polaków zaprezentował się Bartosz Zmarzlik, który zajął 5. miejsce. Oczko niżej uplasował się Maciej Janowski. W biegu finałowym obok Maxa Fricke, pojechali Duńczycy Leon Madsen (2. miejsce) i Mikkel Michelsen (4. miejsce), a na najniższym stopniu podium zameldował się Fredrik Lindgren ze Szwecji. Dla polskich kibiców pocieszeniem niech będzie utrzymanie przez Zmarzlika pozycji lidera w klasyfikacji generalnej Grand Prix.
Zanim żużlowcy rozpoczęli swoje zmagania na torze, odbyła się uroczysta prezentacja. W czasie jej trwania wykonano gest solidarności z ogarniętą wojną Ukrainą. W trakcie Mazurka Dąbrowskiego kibice na trybunach utworzyli dwie kartoniady: biało-czerwoną i podobną w ukraińskich barwach narodowych. Wśród zawodników znalazł się także reprezentant naszych wschodnich sąsiadów Witalij Łysak, który był nominowany do roli drugiego rezerwowego.
Budowa toru czasowego na Narodowym to ogromne przedsięwzięcie organizacyjne i logistyczne. Dodajmy też, że kosztowne. Kiedy 6 maja rozpoczęły się prace, z magazynów na warszawskim Żeraniu 160 tirów zaczęło zwozić 4 000 ton materiału, z którego przygotowano tor. Za projekt odpowiadał Ole Olsen z firmy Speed Sport. Duńczyk zbudował nawierzchnię do ścigania na wszystkich dotychczasowych warszawskich zawodach. Poza wpadką w 2015 roku, kiedy to tor był dziurawy, były to udane rundy.
Tor na Narodowym pochodził z materiału przywiezionego z Anglii. Liczył sobie 278 m długości, 11 m szerokości na prostych i 14,5 m szerokości na łukach. Już dzień po zawodach został zlikwidowany. Na stadionie ponownie pojawił się ciężki sprzęt i materiał powrócił do magazynów na Żeraniu. Ole Olsen wystawił PZM rachunek na 1,3 mln zł.
Nie wszystkim jednak pomysł zorganizowania cyklu Grand Prix na Narodowym się podoba. Obserwatorzy zwracali uwagę, że tegoroczne zawody nie obfitowały w emocje i nagłe zwroty akcji. Tylko w kilku biegach faktycznie na torze widać było walkę. Na taki stan rzeczy składają się takie czynniki jak: niemożność przygotowania dobrej jakości nawierzchni w tak krótkim czasie, a także sam stadion, który jest po prostu za mały na żużel. Tor był za krótki i za wąski, przez co zawodnicy mieli trudności z wyprzedzaniem.
Kibice jednak dopisali, zarówno na trybunach, jak i przed odbiornikami. Zawody w Warszawie to mimo wszystko pełen sukces dla organizatorów. Tegoroczne Speedway Grand Prix powróci nad Wisłę jeszcze trzykrotnie. 25 czerwca zawody odbędą się w Gorzowie Wielkopolskim na Stadionie Stali. 27 sierpnia ściganie zagości na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, a 1 października na toruńskiej Motoarenie.
Sprawdźcie również filmik na naszym kanale YouTube, w którym prześledziliśmy proces budowy Stadionu Narodowego w Warszawie - od początkowego projektu aż po sam efekt końcowy:
Reklama