Nowy stadion: Wimbledon w domu po 30 latach!
źródło: własne [MK]; autor: michał
Od 1991 roku kibice słynnego Wimbledonu czekali na mecz w historycznym sercu swojego klubu. W tym tygodniu im się udało, a my z wielką przyjemnością dodajemy nowy Plough Lane do bazy!
Reklama
W USA przenoszenie drużyny z miasta do miasta czasami nie jest nawet wiadomością dnia, bo rotacje są wpisane we franczyzowy system dla miliarderów. W angielskiej piłce tego rodzaju historii zwykle nie ma, a ta najgłośniejsza właśnie doczekała się swojego niezwykłego finału.
Chwała, upadek i tułaczka
Kiedy w 1988 wygrywali swój pierwszy w historii Puchar Anglii, Wimbledon FC stał przeciwko wielkiemu Liverpoolowi, oglądany przez prawie 100 000 widzów. To jedna z najpiękniejszych chwil w historii klubu, tyle że już 2 lata później realia bardzo się zmieniły. Po wielkich katastrofach i Raporcie Taylora okazało się, że poczciwy stadion wzdłuż Plough Lane jest niezdolny do dalszego funkcjonowania w nowych realiach. Trzeba było się wyprowadzić po 71 latach. Nie tylko ze stadionu, ale i z dzielnicy Merton.
Od 1991 roku „The Wombles” grali w Croydon, gościnnie na stadionie Crystal Palace. Działacze wbrew kibicom wybrali drogę na skróty i wyprowadzili drużynę – za zgodą FA – do Milton Keynes. Fanom zostało tylko zacząć budowę własnej drużyny. Nie czekali na oficjalną wyprowadzkę i likwidację starego klubu (2004), lecz już w 2002 założyli AFC Wimbledon. By nigdy już nie dopuścić do decyzji niezgodnych z zasadami, AFCW działa demokratycznie, a decydują kibice-udziałowcy.
Zaczęli skromnie, podnajmując boisko na Kingsmeadow, którego z czasem zostali właścicielem. Wielkim celem był jednak od początku powrót do Merton, możliwie blisko starego stadionu i korzeni klubu.
Długie przygotowania
Ponieważ starego Plough Lane już nie było (zburzono go pod mieszkania w 2002), konieczne było szukanie działki w okolicy. Udało się i w 2013 AFC Wimbledon wspólnie z deweloperem Galliard Homes zapowiedzieli chęć przejęcia terenu 200 metrów na wschód od dawnego obiektu. Dla klubu stadion, dla dewelopera 600 mieszkań – taki był plan.
I choć był on dobry, a za projekt zabrali się czołowi architekci z londyńskiego KSS Group, to od zapowiedzi do realizacji minęło aż 5 lat. Przeszkód było wiele, od prób zapisania starego stadionu psich gonitw jako zabytku (to w jego miejscu planowano budowę) aż po odrzucenie wniosku przez Borisa Johnsona, wtedy jeszcze burmistrza Londynu.
W końcu udało się w 2017 uzyskać pozwolenie na budowę i na początku kolejnego roku prace ruszyły. Tyle że mówimy o pracach przygotowawczych i budowie części mieszkaniowej, bo dla klubu piłkarskiego nic się nie zmieniło. Dopiero w grudniu 2018 przejął swój teren inwestycji i właściwe prace zaczęły się w 2019.
Budowa z kłopotami i szczęśliwym zakończeniem
Poważnym problemem okazało się finansowanie, ponieważ sytuacja rynkowa zmieniła się w związku z Brexitem. Pomimo zmian w projekcie i ograniczenia pojemności z planowanych wyjściowo 11 000 do 9000, koszt znacząco wzrósł.
Z pomocą przyszli sami fani Wimbledonu, którzy najpierw zebrali ponad 2 mln funtów w akcji crowdfundingowej, by następnie licznie wykupić obligacje. W pokryciu dziury budżetowej pomógł także lokalny biznesmen Nick Robertson. Reszta przyszła m.in. z części mieszkalnej oraz ze sprzedaży Kingsmeadow na rzecz Chelsea.
Szczęśliwe zabezpieczenie środków umożliwiło oddanie obiektu do użytku na początku listopada 2020. Ponieważ jednak otwarcie miało miejsce w trakcie pandemii COVID-19, otwierający mecz przeciwko Doncaster Rovers odbył się bez udziału publiczności. Fani – przy ograniczonej do jednej piątej pojemności – pierwszy raz weszli na stadion dopiero 18 maja 2021, przy okazji towarzyskiego meczu z drużyną U23 Liverpoolu.
W chwili otwarcia stadion zaczął funkcjonowanie jako częściowo tymczasowy. Dostarczona za 33 mln funtów (w 2020 ok. 168 mln zł) konstrukcja ma tylko jedną stałą trybunę – zachodnią. Tutaj, na czterech kondygnacjach, znalazła się cała niezbędna infrastruktura sportowa, administracyjna, medialna oraz hospitality. Trybuna jest jednopoziomowa, mieści ponad 4000 osób i jest połączona z południowym narożnikiem, gdzie powstał m.in. obszerny hol.
Wszystkie trzy pozostałe trybuny oraz maszty oświetleniowe to konstrukcje tymczasowe o wydłużonej żywotności. To znaczy, że mogą zostać rozebrane już po kilku sezonach, ale mogą również stać znacznie dłużej, jeśli nie będzie potrzeby rozbudowy. Ten krok został wybrany ze względów ekonomicznych, ale i praktycznych, by widownia nie przerosła zapotrzebowania.
Docelowo obiekt będzie w stanie pomieścić ok. 20 000 osób na czterech połączonych trybunach o jednakowej wysokości. Wówczas stojące tuż za stadionem bloki staną się mało widoczne dla widzów.
Autor: Michał Karaś
Reklama