Finał Pucharu Polski: PZPN bardzo zadowolony z Lublina
źródło: własne [MK]; autor: michał
Przed drugim z rzędu finałem Pucharu Polski na Arenie Lublin organizator nie ma wątpliwości, że dobrze wybrał. Lublin z kolei pokazuje, że można zaistnieć nawet mając zespół dopiero w II Lidze.
Reklama
Ponieważ na PGE Narodowym trwają szczepienia i funkcjonuje tymczasowy szpital, nie ma mowy o organizacji tam tradycyjnego już finału Fortuna Pucharu Polski 2 maja. Takie wydarzenie nie miałoby zresztą biznesowego sensu bez widzów, a ci na stadiony zaczną wracać dopiero 15 maja.
Dlatego już od 31 marca wiadomo, że to Lublin po raz drugi z rzędu zorganizuje finał „Pucharu tysiąca drużyn”. – Kiedy było wiadomo, że pandemia nie odpuszcza i nie możemy grać na naszym narodowym obiekcie w Warszawie, ponownie musieliśmy szukać alternatywnego rozwiązania. Pierwsze kroki skierowaliśmy do Lublina. Zresztą samo miasto też nas pytało i zabiegało o organizację finału. Bardzo istotne jest to, że świetnie nam się współpracuje z operatorem stadionu, z miastem. Czujemy się tam jak w domu
– powiedział w rozmowie z PAP sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki.
© Rafał Chojnacki / Fotografia Architektury
Jaki będzie tegoroczny finał PP?
Odkąd w 2014 roku przeniesiono mecz finałowy na stałą datę i PGE Narodowy, prestiż rozgrywek znacznie wzrósł. W sześciu edycjach na trybunach pojawiło się ponad 265 tysięcy widzów, co daje imponującą w polskich warunkach średnią 44 326 widzów. Mówiąc wprost, z drugorzędnego widowiska finał PP stał się największym meczem klubowym w kraju.
I wtedy przyszedł COVID-19, zmuszając PZPN do przeniesienia rozgrywek. Już rok temu finał odbył się w Lublinie. Wtedy jednak na widownię wpuszczono 25% nominalnej pojemności, czyli nieco ponad 3500 osób. To z kolei oznacza, że tegoroczny finał będzie pierwszym w historii (tak, od 1926 roku) bez udziału widzów!
Nie zabraknie oczywiście przedstawicieli mediów czy oficjeli (sam Zbigniew Boniek ma przecież wręczać puchar), ale nominalnie stadion będzie pusty. Kamery telewizyjne pokażą to zresztą dobitnie – trybuny pokryto plandekami w barwach rozgrywek, z herbami finalistów, flagą Polski i logotypem sponsora Pucharu. Tyle w obecnych realiach mógł zrobić organizator, teraz o jakość widowiska muszą zadbać piłkarze Rakowa Częstochowa i Arki Gdynia. Ponieważ zwycięski klub otrzyma 5 mln zł, motywacji braknąć nie powinno.
Lublin znów dobrze się pokazuje
Jak przyznał sekretarz generalny PZPN, z Lublinem współpracuje się bardzo dobrze, a miasto i operator aktywnie starają się o organizację imprez dużego formatu.
Dwukrotne goszczenie finału Fortuna Pucharu Polski to nie wszystko, tydzień przed ogłoszeniem decyzji PZPN w Lublinie odbył się pierwszy w historii obiektu mecz eliminacji Mistrzostw Świata. Gospodarzem była Estonia, która właśnie na wschodzie Polski znalazła odpowiedni neutralny grunt, by podjąć Czechów.
Arena Lublin ma już na swoim koncie mecze młodzieżowych Mistrzostw Świata (aż 9 spotkań U20 w 2019 roku), a wcześniej również młodzieżowego Euro (3 mecze w ramach Euro U21 w 2017).
Autor: Michał Karaś
Reklama