Nowy projekt: Drewniany zapał w Kownie
źródło: własne [MK]; autor: michał
Nowoczesny stadion kryty drewnem – brzmi nie tylko sensownie, ale i plan zakładał maksymalne wykorzystanie istniejącej zabudowy. Tyle że wykonawca szybko się wysypał i Kowno zostało bez stadionu.
Reklama
W obliczu niemocy z budową nowego narodowego stadionu w Wilnie, Kowno od wielu lat dzierży tytuł miasta z największym stadionem na Litwie. S. Dariaus ir S. Girėno Stadionas obecnego kształtu nabrał w 1979 roku i na podstawie istniejącej już bryły w 2017 roku zaplanowano całkowitą przebudowę areny.
W planie ujęto budowę zupełnie nowej trybuny głównej na wschodzie, a także odbudowę i uzupełnienie istniejących już sektorów żelbetowych z 1979 roku, powstałych na planie litery C. Dzięki temu pojemność stadionu ma wzrosnąć z ok. 9 tys. do ponad 15 tys. miejsc. Tym samym Kowno wzmocni swój status miasta posiadającego największy stadion, w dodatku zdolny organizować czołowe imprezy piłkarskie i lekkoatletyczne.
Po raz pierwszy w historii wszystkie krzesełka zostaną zadaszone, natomiast najważniejszym estetycznie elementem będzie fasada pokryta w całości drewnem. Wybór materiału jest podyktowany lokalnym kontekstem – stadion znajduje się w leśnej otulinie i drewno ma naturalnie pomóc mu wkomponować się w okolicę, przy jednoczesnym nowoczesnym wyglądzie.
Plany był piękne, z realizacją jak zwykle
Kowno miało trochę utrzeć nosa Wilnu, gdzie budowa stadionu przerasta umiejętności współpracy miasta z rządem. Tu powstał przecież całkiem rozsądny plan, a w dodatku przetarg rozpisany w 2018 roku spotkał się z dużym zainteresowaniem. Wygrała go firma KAYI Construction z Turcji, która zapowiedziała przywiezienie na Litwę własnych robotników i realizację w dobrym czasie (20 miesięcy), za sensowne pieniądze.
Wartość kontraktu stanęła na poziomie 34,9 mln € (155 mln zł), znacząco poniżej oczekiwań władz. Wynik przetargu został co prawda oprotestowany, ale w lipcu 2018 sąd stanął po stronie miasta i zgodził się na wybór KAYI jako wykonawcy. Prace ruszyły więc wkrótce później, ale szczęście nie trwało długo.
Przez cały 2019 rok widać było, że tempo jest niezadowalające, a do tego we wrześniu tureccy robotnicy zeszli z placu budowy, ponieważ wykonawca nie płacił im wynagrodzenia. Wreszcie, w styczniu tego roku miasto zerwało umowę i zaczęło inwentaryzować teren. Dziś istnieją tam już tylko żelbetowe rygle zębate z 1979 roku, fundamenty pod kolejne tego typu elementy, a także szkielet nowej wschodniej trybuny.
Szacuje się, że KAYI wykonało prace warte ok. 8 mln €. Już wcześniej miasto miało zarezerwowane aż o 11 mln € więcej na wypadek nieprzewidzianych kosztów, dlatego należy się spodziewać, że po tę rezerwę trzeba będzie sięgnąć. Na dziś sytuacja nie jest jednak wesoła: nowego wykonawcy nie ma, a pierwotny termin oddania minął wiosną 2020. Dziś realnie mówi się o oddaniu obiektu w 2022.
Reklama