Epidemia COVID-19: Bezdomni na stadiony
źródło: własne [MK]; autor: michał
Podczas gdy w wielu krajach wciąż są skazani na życie na ulicy, w Brazylii osoby w kryzysie bezdomności mogą – przynajmniej w niektórych miejscach – liczyć na bezpieczną przystań.
Reklama
Części z nas zamknięcie w domu może się dłużyć, ale cała akcja #zostańwdomu może brzmieć komicznie dla ludzi, którzy tego domu nie mają. W jaki sposób osoby bezdomne mają realizować zalecenia rządu i nie wychodzić z domu, gdy one nawet do niego nie weszły?
To poważny problem, ponieważ placówki oferujące schronienie są najczęściej ciasne i trudno w nich o utrzymanie czystości, tymczasem to wymarzone warunki dla przenoszenia się COVID-19. Część osób może liczyć tymczasowo na łóżko w tzw. miejscach odbywania kwarantanny zbiorowej (np. bursy), ale większość musi po prostu bardzo się pilnować, by nie zachorować.
Znany przypadek z Las Vegas pokazał jednak, że nawet kilkaset osób może zostać wyrzuconych z noclegowni po wykryciu jednego przypadku koronawirusa. Wtedy wszyscy nie tylko są zagrożeni, ale i są zagrożeniem dla zdrowia publicznego. I dokąd mają się zwrócić, gdy noclegowni nie ma, a firmy – w tym wiele udzielających im pomocy jadłodajni – mają zamknięte drzwi?
Na ciekawy pomysł wpadły władze niektórych części Brazylii. Oficjalnie w tym kraju osób bezdomnych jest ponad 100 tysięcy, ale nieoficjalnie – brakuje milionów mieszkań, a bezrobocie jest wysokie, przez co zagrożonych jest znacznie więcej Brazylijczyków.
Pierwszy do akcji wkroczył stan Pará, gdzie zarządzono już 22 marca (wtedy w skali stanu było zaledwie 13 przypadków COVID-19), by osoby bezdomne zbierały się w bezpiecznych miejscach i unikały wychodzenia na ulice. By im to umożliwić, zamieniono największy stadion w całym stanie, Mangueirão, w wielkie schronisko dla bezdomnych.
Żołnierze zwieźli tam masę prowiantu, środków sanitarnych i ustawili w przestronnym podtrybuniu 400 łóżek (ilość miejsca pozwala na stworzenie wymaganego dystansu, a potencjalnie pojemność można podnieść). Lokalne firmy pomogły, np. jedna przekazała aż tysiąc materacy i poduszek. Takie same kroki podjęto w dwóch kolejnych miastach Pary – Marabie i Santarém (Estádio Colosso do Tapajós).
W ostatnich dniach podobny pomysł pojawił się w Kurytybie, gdzie Paraná Clube zaoferował oddanie swojego Estádio Vila Capanema organizacjom rządowym. Te zwróciły się z kolei w czwartek o możliwość zorganizowania na stadionie właśnie schroniska. W mieście nie brakuje bowiem osób, które żyją w skrajnej biedzie i nie mają albo dachu nad głową, albo bieżącej wody, albo kanalizacji.
Analogiczne kroki podjęto w Andradas (Estádio J.K.), Gravatai (Estádio Antônio Vieira Ramos), São Luís (Estádio Governador João Castelo) czy Taubaté (Estádio Joaquim de Morais Filho) i innych miastach w całej Brazylii. Najmniejsze stadiony mieszczą po ok. 20-40 osób, te większe mogą być schronieniem dla nawet kilkuset.
Podstawową zaletą stadionów w takiej sytuacji jest fakt, że oferują dużą zadaszoną powierzchnię pod trybunami i można uniknąć ścisku. Mają wiele toalet, a część – zwłaszcza te lekkoatletyczne – pozwala również na utrzymanie higieny dzięki szatniom z natryskami. Ponieważ dochodzi do koncentracji ludzi nie jest to wciąż rozwiązanie idealne, ale bezpieczniejsze niż niekontrolowane pozostawienie osób potrzebujących pomocy na ulicach.
Brazylia nie jest zresztą jedynym krajem, który po to rozwiązanie sięga. Na legendarnym Estadio Centenario w urugwajskim Montevideo zastosowano jednak pewien klucz selekcji: tutaj przyjmowane są jedynie osoby z grup najwyższego ryzyka, a więc po 65. roku życia, z chorobami układów oddechowego, cukrzycą, wirusem HIV czy odpornością osłabioną z innych przyczyn. Tutaj goście mogą korzystać z całego zaplecza na co dzień dostępnego dla pracowników i zawodników.
Reklama