Chorzów: Będą demonstrować pod domem Kotali
źródło: własne [MK]; autor: michał
Jutro w Chorzowie ma się odbyć spontaniczna demonstracja pod domem prezydenta Andrzeja Kotali. To odpowiedź na złamanie kolejnej obietnicy. Kotala obiecał przetarg w ciągu dwóch tygodni, minęły cztery, a o stadionie wciąż cisza.
Reklama
Ruch Chorzów wciąż jest w dramatycznej sytuacji. Zapadła jednak decyzja, że jeszcze nie dojdzie do likwidacji i zakładania klubu od nowa przez kibiców. Akcjonariusze bowiem widzą jeszcze szansę na uratowanie i odbudowę „Niebieskich”. Kibice wciąż są rozgoryczeni, ale zdecydowali o zawieszeniu bojkotu. Na najbliższe cztery mecze mają przychodzić tłumnie, a klub zobowiązał się przygotować pakiet biletowy obejmujący wszystkie te pojedynki. I tu dobre wieści się kończą.
Najważniejszy z naszego punktu widzenia problem, a więc nowy stadion miejski, wciąż tkwi w zawieszeniu. Jak być może pamiętacie, przetarg na budowę obiektu miał być ogłoszony w sierpniu, co było obiecywane kilkakrotnie. Tak się nie stało, kibice miesiąc temu tłumnie przyszli pod urząd miasta, gdzie prezydent Andrzej Kotala zapewnił ich, że postępowanie ma tylko dwa tygodnie opóźnienia.
© GMT
Dwa tygodnie oznaczałyby ogłoszenie przetargu w połowie września, a mamy już prawie połowę października. To kolejny już z wielu miesięcy opóźnienia, wszak wcześniej stadion miał być budowany w 2017 i 2018 roku, a do dziś nic się nie zmienia. W dodatku wiele ruchów miasta wygląda wprost na pozorowanie działań, by tylko odłożyć w czasie realizację.
Nie jest tajemnicą, że miasta dziś nie stać na stadion bez zaciągania dodatkowych zobowiązań. Prezydent Kotala zrzuca winę m.in. na rząd, ponieważ zmieniły się zasady finansowania oświaty i miasta w całej Polsce zostały obciążone finansowo dużo bardziej niż dotąd. Miastu stopiły się rezerwy i wyłożenie 150 milionów na stadion może być po prostu niemożliwe.
Sęk w tym, że nikt kibicom nic nie mówi. Nastała cisza w oficjalnych komunikatach, a prezydent wszedł na wojenną ścieżkę z nieformalnym liderem środowiska kibiców w sprawie stadionu, Szymonem Michałkiem. Zablokował go na facebooku, a najnowsza tura rozmów podobno została porzucona przez przydenta z powodu kolejnego wpisu Michałka o Kotali w mediach społecznościowych.
Dlatego jutro kibice zamierzają protestować nie pod ratuszem, ale pod domem Andrzeja Kotali. „Mamy również w planie kolejne akcje i sposoby nacisku, będziemy się w nich skupiać głównie na prezydencie, ale nie tylko. Niech usłyszy Polska, co się w Chorzowie wyprawia. Jeśli prezydent chce mieć spokój, to niech buduje dawno obiecany nam stadion” – można przeczytać na profilu Cicha6.com, prowadzonym przez Michałka.
Komentarz Stadiony.net: Na pewno w innych miastach pojawia się pytanie: ale dla kogo mają budować, skoro Ruch jest w czwartej lidze i daleko mu do awansu? Rzecz w tym, że w Chorzowie jest dla kogo, bo Ruch potrafi nawet na mecz wyjazdowy w tejże czwartej lidze zabrać ponad tysiąc ludzi. Przy dobrej atmosferze i dążeniu do odbudowy pozycji to jeden z tych polskich klubów, które naprawdę są w stanie przerosnąć oczekiwania.
Tylko czy jest wola odbudowy Ruchu i budowy choćby pierwszej części stadionu? Po działaniach miasta w ostatnich miesiącach można odnieść wrażenie, że Ruch jest bardzo daleko na liście priorytetów, choć Kotala obiecuje stadion od dekady. Polityka informacyjna miasta jest koszmarna, a obrażanie się prezydenta Kotali na poirytowanych kibiców wygląda dziecinnie. Z drugiej strony, każdemu pewnie trudno byłoby powstrzymać emocje, gdy ze strony kibiców padają czasami kuriozalne zarzuty, nijak nie związane ze stadionem. Że Kotala jest zły, bo jest z KO, że jest winien zamknięciu oddziału onkologii i hematologii w miejskim szpitalu (choć to problem ogólnopolski). I wreszcie demonstracja pod domem prezydenta – jeśli czemuś ma służyć, to tylko dalszej eskalacji wzajemnej niechęci...
Reklama