Lublin: Dwa ligowe oblicza Areny
źródło: Lublin.Gazeta.pl / własne | MK; autor: michał
Z jednej strony Motor Lublin z najwyższą frekwencją w lidze. Z drugiej – Lublinianka, na której mecze nie przychodzi prawie nikt. Stadion, na którym zajęte jest jedno krzesełko na sto (!) robi smutne wrażenie.
Reklama
Arena Lublin ma za sobą pierwsze półrocze ligowej piłki i właśnie zaczyna drugie. Jak dotąd wyniki Motoru i Lublinianki są… zgodne z oczekiwaniami. Ponieważ oba lubelskie kluby grają w czwartej lidze (nominalnie trzeciej), nie można było spodziewać się pełnych trybun.
W sumie Motor i Lublinianka zgromadziły w 19 meczach 27 827 widzów. Średnia wypada solidnie jak na ten szczebel rozgrywek, jednak trzeba wyraźnie zaznaczyć, że to Motor przyciąga ludzi na Arenę, Lublinianka prawie wcale.
Od kiedy większy z klubów przeniósł się na nowy stadion, średnio gromadzi 2398 osób na mecz, w sumie 23 904. W całej lidze lubelsko-podkarpackiej to zdecydowanie najwyższa frekwencja, do której mogą równać tylko szlagierowe mecze innych drużyn, np. derby Rzeszowa.
Fot: Aleksander Steć, MotorLublin.com
Najlepsze było otwarcie Areny z udziałem 6500 widzów, ale ani razu widownia nie spadła poniżej tysiąca. To na tym szczeblu rozgrywek się nie zdarza. Oczywiście nie ma mowy o tym, by mecze przynosiły przychody wyższe od kosztów – do tego konieczny jest awans.
Trudno sobie natomiast wyobrazić, by skok jakościowy uratował Lubliniankę. Jej spotkania zgromadziły w sumie 3850 widzów, z czego prawie połowę stanowią… kibice Motoru w derbach z maja. Wyłączając derby średnio spotkania Lublinianki ogląda 219 kibiców, a w ostatnich dwóch meczach zaledwie po 150. To dosłownie 1% pojemności Areny Lublin!
Za stadion nie płacą
Zgodnie z obietnicą prezydenta Lublina, Motor i Lublinianka nie płacą za wynajem Areny. Miasto dokłada do każdego meczu Lublinianki 65 tys. zł, a klub z własnej kieszeni musi finansować jedynie pracę kas i obsługę meczu. Za koszty związane z samym stadionem płaci samorząd.
Podobne preferencyjne warunki ma Motor, który może jednak docelowo dać miastu stabilną rzeszę widzów i wpływy. Lublinianka – nawet przy awansie o więcej niż jedną klasę rozgrywkową – jest po prostu za małym klubem w stosunku do pojemności stadionu.
Dlatego docelowo klub chce przenieść się z powrotem na swoje tereny, które jednak wymagają modernizacji. Decyzję środowiskową miasto już ma, konieczne jest jednak przebudowanie stadionu z pieniędzy podatników. A temat nowego stadionu dla Lublinianki ma już ponad 10 lat…
Reklama