Poznań: Masa usterek, remont do 2015
źródło: Sport.pl; autor: michał
Nadzór budowlany przeprowadził swoją kontrolę, a Lech zlecił swoją. Efekt obu to szokująca liczba problemów na Inea Stadionie. Niektóre braki mogą nawet grozić zdrowiu i życiu osób przebywających na obiekcie – pisze Sport.pl.
Reklama
Po pamiętnym odkryciu pęknięć wiosną poznański inspektorat nadzoru budowlanego przeprowadził kontrolę na Inea Stadionie. Jej efekt to wykrycie długiej listy aż 120 usterek i braków, które należy usunąć.
Większość to drobne korekty wymuszone pracą konstrukcji w pierwszych latach funkcjonowania, jednak są i poważne problemy – zagrzybienie, przeciekająca konstrukcja, zalewanie pomieszczeń, gnące się stropy i pękające podpory. Liczba i zakres prac do wykonania są tak duże, że nadzór budowlany dał czas na ich usunięcie do 2015 roku.
Fot: Stadiony.net
Warto podkreślić, że zagrożenie katastrofą budowlaną, o którym mówiło się jeszcze wiosną, zostało zażegnane. Nie ma dziś ryzyka zamknięcia którejkolwiek z trybun z powodu wad konstrukcji i bezpośredniego zagrożenia dla widzów czy pracowników.
Jednak opinia nadzoru budowlanego nie pokrywa się w pełni z kontrolą zleconą przez operatora stadionu. Lech zapłacił za własną analizę i jej wskazania mówią o ryzyku uszczerbku na zdrowiu lub nawet śmierci pracowników czy widzów w różnych sytuacjach. W jacuzzi może dojść do zwarcia, dach nie ma instalacji odgromowej, a stężenie wodoru i sześciofluorku siarki nie jest monitorowane przez czujniki.
Ekspertyza klubu wskazuje jednak na podobne zaniedbania co ta przygotowana przez nadzór budowlany: wykonawca nie zrealizował projektu w pełni, pomijając np. specjalne podkładki chroniące beton. To właśnie ich brakło w wykrytym wiosną niebezpiecznym pęknięciu.
Nie ma jednak możliwości, by za swoją fuszerkę zapłacił wykonawca, ponieważ gwarancje wygasły w tym roku. Nie zapłaci też Lech, choć wcześniej urzędnicy wskazywali, że klub odciąży miasto. W tej chwili na remont obiektu w 2014 roku magistrat chce przeznaczyć na naprawy aż 3,7 mln zł, choć radni są oburzeni i zapowiadają sprzeciw...
Reklama