Władze klubu twierdzą, że dały szansę organizatorom kampanii „Ratujmy De Kuip”. Ale na swojej stronie Feyenoord w bardzo ostrych słowach krytykuje nierealne i amatorskie wizje, o których nie będzie dłużej rozmawiał.

Jak pisaliśmy na początku września, Feyenoord stanął w trudnej sytuacji. Ogłoszenie kolejnych kroków związanych z budową nowego stadionu zbiegło się w czasie z kampanią obywateli na rzecz ratowania obecnego De Kuip. Pod petycją o rozbudowę historycznego obiektu (nad dwoma poziomami trybun miałby powstać trzeci) podpisało się ponad 15 tys. osób, a na meczach zaczęły się pojawiać hasła związane z tą akcją.

W związku ze wzmożoną uwagą mediów i rosnącą presją obie strony spotkały się w minionym tygodniu. Z jednej strony inicjatorzy „Red De Kuip” (RDK) Marcel Potters i Gert Onnink, a z drugiej Jan van Merwijk (dyrektor stadionu) oraz Eric Gudde (dyrektor generalny Feyenoordu).

Po spotkaniu obie strony wyraziły wielki zawód. Na stronach RDK można przeczytać, że spotkanie było klapą, a przedstawiciele Feyenoordu nie umieli odpowiedzieć na żadne pytanie. O co pytali protestujący? Jak klub zamierza spłacić stadion, skąd pewność, że wielkie imprezy – zwłaszcza mecze reprezentacji czy krajowe finały – będą się odbywać właśnie na nowym stadionie?

Mocne słowa o rozczarowaniu postawą klubu doczekały się wczoraj riposty. Klub na oficjalnej stronie napisał, że nie zamierza więcej rozmawiać z organizatorami akcji, ponieważ ich pomysły są niedojrzałe, amatorskie i nierealne. Jan van Merwijk stwierdził, że nie można brać na poważnie propozycji „Red De Kuip”, skoro nie uwzględnia ona wymagań FIFA, UEFA czy KNVB, nie wspominając o podstawowych parametrach, jak widoczność z najwyższego poziomu trybun.

Po spotkaniu obie strony wydają się więc dalej od wzajemnego zrozumienia niż były przed nim. Choć twórcy kampanii zapewniają, że będą dalej walczyć o zachowanie De Kuip, ich szanse wydają się iluzoryczne. Feyenoord wybrał już partnera dla budowy nowego, wartego 300 mln € stadionu.