Narodowy: Premier krytykuje NCS, ratuje Muchę

źródło: Sport.pl / Newsweek.pl; autor: michał

Narodowy: Premier krytykuje NCS, ratuje Muchę Minister Joanna Mucha złożyła dymisję, ale premier Donald Tusk jej nie przyjął. Za to zrugał podczas dzisiejszej konferencji prezesa Narodowego Centrum Sportu i zażądał większego poświęcenia. Jego zdaniem w działaniach NCS zaangażowania nie było.

Reklama

Zgodnie z zapowiedziami dziś przedstawiono wyniki kontroli w Ministerstwie Sportu i podległym mu Narodowym Centrum Sportu. Po feralnym „meczu na wodzie” na Stadionie Narodowym z zeszłego tygodnia premier nie zdecydował się na dymisję minister Joanny Muchy, choć ta oddała się do jego dyspozycji.

- Oddałam się do dyspozycji premiera, wydaje mi się to zupełnie oczywiste, kiedy jest kontrola w moim ministerstwie. […] Czuję się politycznie odpowiedzialna za tę sytuację – mówiła Mucha. Pytana o to, co mogła zrobić lepiej, uznała, że nic.- Przeanalizowałam tę sytuację tysiąc razy i jeśli chodzi o moje możliwości, nie mogłam nic zrobić – mówiła minister.

Joanna Mucha oddała się do dyspozycji, ponieważ zawiniło podległe bezpośrednio jej Narodowe Centrum Sportu. NCS jednak do odpowiedzialności się nie poczuwa. Za to premier udzielił dziś solidnej reprymendy Robertowi Wojtasiowi, prezesowi NCS. - Od szefa NCS, który bierze takie pieniądze, przed tak wielkim wydarzeniem sportowym jak mecz Polska - Anglia oczekiwałby siedzenia na stadionie przez cały tydzień przed imprezą i dbania o każdy najdrobniejszy detal – mówił premier Tusk. - Gdyby tak robił, to może zmusiłby we wtorek rano do podjęcia trudnej decyzji o zamknięciu dachu. Zabrakło determinacji i energii – dodał.

Podczas rozpoczętej przed kilkoma dniami kontroli badany był wpływ Ministerstwa sportu i Narodowego Centrum Sportu na sytuację z zeszłego wtorku. Urzędnicy z departamentu kontroli nie mogli zbadać udziału PZPN i FIFA w zdarzeniach, ponieważ obie organizację mają autonomię.

W związku z uznaniem winy prezesa NCS jego stanowisko wydaje się zagrożone. Ale premier nie widział potrzeby zsymisjonowania urzędnika, pozostawił tę decyzję minister Musze.

Reklama