Łódź: Widzew rozgoryczony postawą miasta

źródło: Widzew.pl; autor: michał

Łódź: Widzew rozgoryczony postawą miasta Zarząd Widzewa oddał się do dyspozycji właściciela po odrzuceniu przez radę nadzorczą projektu budżetu. Przy okazji zarząd atakuje miasto, któremu zarzuca złą wolę przy jednoczesnym wspieraniu lokalnego rywala.

Reklama

Na stronach Widzewa pojawiło się obszerne oświadczenie wiceprezesa klubu Pawła Młynarczyka po tym, jak zarząd oddał się do dyspozycji akcjonariusza klubu, Sylwestra Cacka. A oddał się do dyspozycji, ponieważ plan budżetu na 2012/13 nie został przyjęty przez radę nadzorczą.

Widzew atakuje władze Łodzi za brak działań związanych ze stadionem. Zarówno z tym istniejącym, jak i nowym, planowanym. Najpierw wiceprezes wypomina Łodzi wciąż nierozliczoną umowę dzierżawy, podczas której klub wydawał duże sumy na dostosowanie obiektu, podczas gdy inne zespoły w Polsce zostawiają te wydatki miastom. Dziś Łódź nie chce uwzględnić tych wydatków.

- Jako Widzew cały czas borykamy się z infrastrukturą stadionową, co ma znaczenie m.in. w kontekście zaangażowania firm w nasz klub jak i przychodów z dnia meczu. Przedłużają się także rozmowy dotyczące przejęcia przez miasto naszego obiektu, które trwają już ponad rok. Jesteśmy zmuszeni stwierdzić po wielu rozmowach, że zwyczajnie odczuwamy ze strony miasta brak dobrej woli w rozwiązaniu sprawy. Miasto za to wspiera inne kluby w kontekście infrastruktury. Modernizuje obiekty za miejskie środki m.in. stadion przy Al. Unii, a w tym samym czasie Widzew musiał za własne pieniądze przystosowywać obiekt do rozgrywek ligowych zgodnie z wymogami licencyjnymi. Łącznie przez cały okres zainwestowano kilka milionów złotych, nie licząc kosztów związanych z utrzymaniem obiektu oraz dodatkowego obciążania czynszem i podatkiem od nieruchomości w wysokości 700 tys. zł rocznie. Jednym słowem utrzymujemy miejski obiekt służący celom społecznym z prywatnych pieniędzy – cytuje Młynarczyka serwis Widzew.pl.

W kwestii nowego obiektu na 33 tys. widzów klub też jest bardzo zaniepokojony działaniami miasta. W minionym tygodniu z budżetu na ten rok wykreślono jedyne dotąd pieniądze zapisane na nowy obiekt – 450 tys. na prace projektowe. Prezydent Hanna Zdanowska zapewnia, że to kwestia czysto techniczna i nie ma zagrożenia dla inwestycji. Jednak wiceprezes Widzewa jest zgoła odmiennego zdania.

- Oddzielnym tematem jest kwestia nowego stadionu. Jako klub wydaliśmy na dzień dzisiejszy ponad milion złotych na stworzenie koncepcji i określenie funkcjonalności nowego stadionu. Kto odda klubowi za taką inwestycję? Ostatnio miasto obcina z budżetu budowy stadionu 450 tys. zł, które miały być przeznaczone na ten cel i mówi że nic się nie stanie. Owszem może nic się nie stanie, ale czyim kosztem? Cały czas ze strony miasta właściciel był zapewniany, że budowa jest niezagrożona. Dziś docierają do nas informacje, że mamy grać na stadionie miejskim, a nowego stadionu Widzewa nie będzie. Nie chcemy wierzyć w te plotki, i mamy nadzieję, że miasto wykaże maksimum dobrej woli i zapewni zarówno nas, jak i wszystkich kibiców Widzewa, że nie jest taki scenariusz brany pod uwagę. Akcjonariusz podkreślał w przeszłości publicznie, że obawia się trybu PPP – mówi Młynarczyk.

Reklama