Nominacja: Livestrong Sporting Park
źródło: własne; autor: redakcja
Pierwszy w historii stadion, który nie dostaje od sponsora pieniędzy, lecz sam mu płaci. Ta niezwykła umowa ma miejsce w niezwykłej lokalizacji, bo wielu Amerykanów patrząc na stadion Sportingu puka się w czoło.
Reklama
Zanim powstał
… już wzbudzał kontrowersje. Wśród Amerykanów dominuje bowiem przeświadczenie, że stadiony nie potrzebują dachu. Dlatego kiedy w Kansas miał stanąć skromny 18-tysięcznik z pełnym zadaszeniem trybun, fani futbolu amerykańskiego znaleźli kolejny argument by uznać piłkę nożną za mniej męską. I nie ma znaczenia, że w Kansas co trzeci dzień w roku jest deszczowy. W końcu niedaleko stoi Arrowhead Stadium, ogromny stadion do amerykańskiej odmiany futbolu. Sporting grał na nim zresztą przez kilka lat, ale nigdy nie był w stanie zapełnić trybun i trudno było osiągnąć zysk.
Stąd i decyzja o budowie własnego obiektu. Zapadła w 2006 roku, w 2007 było już pozwolenie na budowę. Ale budowy nie było, ponieważ władze klubu zmieniły lokalizację i usiłowały zmienić również model finansowania obiektu, licząc na znaczne wsparcie samorządu. Tego drugiego w oczekiwanym wymiarze uzyskać się nie udało, ale inwestycja ruszyła w styczniu 2010, by dobiec końca już w maju 2011. Tak szybkie postępy na budowie były możliwe dzięki prostej konstrukcji, głównie opartej na stalowych prefabrykatach, bez żmudnego betonowania samych trybun na miejscu.
Fot: Brent Flanders (cc: by-nc-nd)
Projekt
Nowe stadiony MLS mają mieć pojemność w okolicach 20 tys. – takie wytyczne dała sama liga, bo gra na zbyt wielkich arenach do innych dyscyplin wiązała się z przygnębiającą pustką na zbyt dużych trybunach. Za to całkowite zadaszenie widowni to już indywidualna kwestia. Dach w Kansas ma inną powierzchnię i wysokość nad każdą z czterech trybun, dzięki czemu sylwetka obiektu jest bardziej dynamiczna mimo równej wysokości trybun. Tu wyróżnia się jedynie główna, w której ponad fotelikami dla zwykłych kibiców znalazły się dwa poziomy lóż oraz sal bankietowych, które stanowią źródło największych dochodów.
Największe zalety
Sama forma stadionu – nic nadzwyczajnego. Ale w porównaniu z innymi obiektami wznoszonymi na „dziewiczej” amerykańskiej ziemi (jeśli chodzi o stadiony stricte piłkarskie), ten należy do najlepiej zaprojektowanych. W dodatku – i tu pojawia się jego drugi atut – jest zaprojektowany dobrze w najmniejszych szczegółach. Wykończenie w barwach nawiązujących do klubu, z eleganckimi detalami i wysokiej jakości. Tu, w odróżnieniu od zdecydowanej większości tegorocznych nominacji, nie ma mowy o straszącym widzów gołym betonie czy „wyprutych” na wierzch instalacjach. Tutaj każde krzesełko ma miękkie obicie, jak na Emirates Stadium.
Fot: Brent Flanders (cc: by-nc-nd)
Jest też trzeci, symboliczny atut. Władze Sportingu wpadły bowiem na pomysł, by zamiast sprzedawać nazwę, kupić sobie sponsora. Stadion ma bowiem nazwę sponsorowaną, ale fundacja walki z rakiem Livestrong nie wykłada na promocję ani centa. Przeciwnie, za sześcioletnie wsparcie wizerunkowe klubu otrzyma nie mniej, niż 7,5 mln dolarów, a jeśli zyski będą wysokie – znacznie więcej. Nawet jeśli uznać to tylko za chwyt mający na celu wysoką sprzedaż biletów (im więcej, tym więcej na walkę z rakiem), pomysł i tak jest wart odnotowania.
Największe wady
Dosłownie największą z wad jest koszt, za który w Europie powstają stadiony większe parokrotnie. Miało być 160, a wyszło 200 mln $. Czyli ok. 670 mln zł. Oczywiście koszty pracy mogą być wyższe niż w innych krajach. Jakość też kosztuje, a w tym wypadku o oszczędzaniu nie było mowy. Kosztuje też działka pod stadion (i pobliski kompleks treningowy), ale nawet tym trudno cenę tłumaczyć. W końcu pod Nowym Jorkiem, gdzie grunty są droższe, a koszty budowy podobne, za porównywalne pieniądze udało się zbudować coś znacznie większego.
Na ten i 26 innych stadionów możesz zagłosować w plebiscycie Stadion Roku 2011, organizowanym przez Stadiony.net.
Reklama