Wielka tragedia: Karaiskaki

autor: Michał Karaś

„Gate 7” to dziś nazwa najliczniejszych organizacji kibicowskich, zrzeszających fanatyków Olympiakosu. Ale jej korzenie leżą w najstraszniejszej tragedii greckiego futbolu, śmierci 21 osób na Stadionie Karaiskakisa. Właśnie mija 29 lat od tamtych zdarzeń.

Była słoneczna niedziela, 8. lutego 1981 roku. Sezon już za półmetkiem, a przodujący w tabeli Olympiakos podejmował mający jedynie dwa punkty mniej w dorobku AEK Ateny. Rywalizowały między sobą dwie wielkie drużyny, w dodatku lokalni rywale. Wszystkie te czynniki sprawiły, że na długo przed meczem nie było już ani jednego biletu. W sumie na trybunach zasiadło według oficjalnych informacji 35 450 osób. Nieoficjalnie mogło ich być jeszcze więcej, bo panował ogromny ścisk.

Choć w walce o mistrzostwo oba kluby dzieliły dwa oczka, na boisku różnica była bardzo widoczna. Olympiakos po zdobyciu prowadzenia dosłownie rozgromił rywali 6:0. Jak nie trudno przewidzieć, na trybunach panowała euforia. W końcówce meczu pewni zwycięstwa fani z części sektorów zaczęli masowo opuszczać swoje miejsca. Wszystko po to, by znaleźć się pod odległą główną bramą stadionu zanim tę oblegną kibice z bliższych miejsc. To tamtędy stadion opuszczali piłkarze, z którymi wszyscy chcieli świętować.

Kibice nie szli – zbiegali klatkami schodowymi w dół. Niespodziewanie siódma brama stadionu była zamknięta lub, według innych relacji, tylko uchylona na szerokość jednej osoby. Fala kibiców napotkała więc na opór, a w dodatku któryś z fanów stracił na schodach równowagę i upadł na ziemię. Za nim kolejni. Nadbiegający z tyłu ludzie nie mogli widzieć ani słyszeć, co dzieje się pod nimi. Tych leżących na schodach tratowali, a tych próbujących się przecisnąć przy samej bramie dusili.

Kiedy udało się udrożnić nieco bramę, porządkowi i kibice zaczęli wynosić poszkodowanych. Ostateczny bilans to 21 osób zabitych, z których 19 poniosło śmierć pod bramą – głównie przez brak powietrza. Dwoje pozostałych zmarło w szpitalu z powodu bardzo ciężkich obrażeń. Zobacz skrót meczu, symulację zdarzenia w greckiej telewizji oraz burzenie stadionu:

Stadion Giorgiosa Karaiskakisa został po tragedii bez gospodarza – Olympiakos przeprowadził się na stadion olimpijski w Atenach. Kiedy jednak przed nadchodzącymi Igrzyskami Olimpijskimi burzono obiekt, na ceremonialne zniszczenie ostatniego fragmentu, ze słynną bramą, przyszło ok. 5 tys. ludzi. Nowy obiekt powstały w tym samym miejscu przesiąknięty jest jednak nawiązaniami do największej tragedii greckiego futbolu.

Kołowroty, którymi 8. lutego 1981 przeciskali się kibice szukający ratunku, stoją dziś przed stadionem wraz z tablicami upamiętniającymi zmarłych. Niedaleko stoi drugi monument upamiętniający tragedię – piłka między dwoma filarami podtrzymującymi bramę. W klubowym muzeum niewielka sala jest w całości poświęcona zdarzeniu, a jednym z eksponatów jest krata bramy, w którą wgniatani byli przez napierający tłum kibice. Wreszcie na trybunie zajmowanej przez fanatycznych kibiców 21 miejsc zamiast czerwonego, ma kolor czarny, a ułożone razem tworzą liczbę 7. Co roku przy stadionie organizowana jest też msza upamiętniająca ofiary, podczas której wyczytywane są wszystkie nazwiska, a zgromadzeni, których liczba idzie nawet w tysiące, wykrzykują „Αδέρφια, ζείτε, εσείς μας οδηγείτε” – „Bracia, żyjecie nadal i prowadzicie nas”.

Tyle działań klubu – resztę robią fani, którzy stworzyli na stadionie i w okolicach graffiti upamiętniające zdarzenie. I choć ofiary nie były fanatykami, a zwykłymi kibicami bez karnetów (wśród nich był jeden sympatyk AEK), dziś wiele funkcjonujących przy klubie stowarzyszeń ma w nazwie „Gate 7”. Z kolei fani, którzy wykupili internetową domenę „Gate7.gr” oferują tworzenie w niej serwisów poświęconych klubowi i jego kibicom. Nie pobierają za to pieniędzy, chcą dbać o świadomość wśród swej braci. Stworzyli w serwisie potężną galerię informacji oraz zdjęć, którymi podzielili się z nami – możecie je znaleźć poniżej. Fani przygotowywali również okolicznościowe oprawy na cześć zmarłych. Oto jedna z nich:

Co ciekawe, nie tylko kibice Olympiakosu honorują zmarłych. Poza wyrazami szacunku w kraju, tragedia została wspaniale uhonorowana przez przyjezdnych z Liverpoolu. Gdy rozgrywali mecz na Stadionie Karaiskakisa, przyozdobili zarówno monument pod stadionem, jak i salę w muzeum swoimi barwami i listami lub płótnami z wyrazami solidarności. Na meczu też nie brakowało odniesień – na transparentach pojawiały się liczby „21 + 96” (druga to liczba ofiar tragedii na Hillsborough) z hasłami „You’ll never walk alone” itp.