Już dzisiaj odbędzie się prestiżowe starcie w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów, w którym Atletico Madryt podejmie na własnym stadionie Manchester City. Decyzją UEFY tego spotkania w stolicy Hiszpanii nie zobaczy jednak około 5 000 fanów „Rojiblancos”.

W pierwszym spotkaniu obu ekip na Etihad Stadium w Manchesterze górą byli „Obywatele”, którzy nie bez problemów poradzili sobie z wyrachowaną obroną podopiecznych Diego Simeone. Argentyński szkoleniowiec może być względnie zadowolony z wyniku starcia w Anglii (1:0 dla City), a przed środowym pojedynkiem na Wanda Metropolitano jest optymistą.

© Marian Alvaro

Drużynie „Materacy”, jak nazywani są fani Atletico w Hiszpanii, nie pomoże jednak spora rzesza kibiców. Po zeszłotygodniowym starciu w Manchesterze, UEFA nałożyła na klub karę, która skutkuje zamknięciem sektora dla najbardziej zagorzałych fanów urzędującego mistrza kraju. Europejska federacja zdecydowała, że klub musi wyłączyć z użytku co najmniej 5 000 miejsc na stadionie.

To spory cios dla Atletico , który mimo  przeprowadzki z legendarnego Estadio Vicente Calderon, wciąż może pochwalić się żywiołowym dopingiem swoich fanów na ultranowoczesnym Wanda. Co prawda według kursów bukmacherskich wciąż zdecydowanym faworytem są goście z Anglii, jednak przewaga własnego obiektu może odegrać w tym spotkaniu kluczową rolę.

© Alberto Molina, Atlético de Madrid

W związku z rasistowskimi, a nawet faszystowskimi zachowaniami sympatyków „Rojiblancos” podczas meczu wyjazdowego, klub w rewanżu w Madrycie jest również zobligowany do wywieszenia transparentu promowanego przez UEFA – „No to racism”.

Atletico nie zgadza się z tą decyzją argumentując, że nie powinna być tak surowo karana za „słowa i gesty kilku osób na trybunach”. Dodatkowo, zanim Komisja Apelacyjna UEFA podjęła taką decyzję w poniedziałek, wszystkie bilety na środowy mecz były już wyprzedane, co znacząco utrudni organizację dnia meczowego na Wanda Metropolitano.