Chorzów: Ostatnia szansa na stadion Ruchu? Oby nie...

źródło: SportDziennik.pl / [MK]; autor: michał

Chorzów: Ostatnia szansa na stadion Ruchu? Oby nie... Miasto stara się o 100 milionów na budowę stadionu przy Cichej z rządowej „tarczy” dla samorządów. Szanse na otrzymanie środków są iluzoryczne, stąd właśnie nasz tytuł.

Reklama

Niedawno pisaliśmy o walce Tarnowa, by dopisać przebudowę stadionu Unii do listy dofinansowań z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych (RFIL). Dzięki katowickiemu „Sportowi” dowiedzieliśmy się, że również Chorzów wpisał nowy stadion dla Ruchu w jednym ze swoich wniosków, prosząc o sumę 2,5 większą niż Tarnów: aż 100 mln zł. W pierwszym naborze wniosek przepadł, teraz miasto zgłasza go ponownie w drugim.

Dlaczego aż 100 mln zł?

Nie jest tajemnicą, że Chorzowa na budowę stadionu z własnych środków nie stać. Po latach mydlenia oczu kibicom prezydent Andrzej Kotala przyznał to w końcu w 2019 roku. Odpowiedzialność zrzucił wtedy na rząd – ten sam, od którego dziś chce otrzymać pieniądze. Rząd zwiększył bowiem finansową odpowiedzialność samorządów za oświatę, jednocześnie obcinając część przychodów podatkowych. To faktycznie spore utrudnienie w gospodarowaniu środkami, ale trudno uznać je za wystarczające przy wstrzymaniu się z budową stadionu.

Stadion Miejski dla Ruchu Chorzów© GMT

Na uwagę zasługuje jednak kwota, jaką urzędnicy Chorzowa wpisali w swoim wniosku o dofinansowanie. 100 mln zł to ponad trzykrotnie więcej niż wyniosła ostatecznie najwyższa przyznana kwota dofinansowania (30 mln zł przyznane Radomiowi). Co więcej, to w praktyce 100% wartości inwestycji wg (nieaktualnych, ale wciąż obowiązujących) wyliczeń miasta. Bo, choć stadion ma pochłonąć ponad 120 milionów, to miasto miałoby odzyskać 20 mln zł w postaci zwrotu VAT.

Ten fundusz nie jest dla Chorzowa

Niestety, nowy rządowy program cechuje kompletny brak transparentności. Nie ma pełnej listy wniosków do wglądu, nie można porównać ich wartości merytorycznej, a kryteria wyboru do dofinansowania są niejasne. Przez to niektórzy nazywają RFIL programem wspierania gmin ważnych dla PiS, gdzie decyzje podejmuje się uznaniowo. Z zaskakującą częstotliwością miasta z liderami opozycyjnymi dostają 0 zł, a te wierne PiS mają zatwierdzane po parę wniosków w jednym naborze.

To jednak tylko pierwsza strona medalu. Druga jest taka, że wnioski o wsparcie budowy stadionów sportu zawodowego nie pasują do wytycznych RFIL. Fundusz powstał dla dofinansowania inwestycji infrastrukturalnych o kluczowym znaczeniu dla mieszkańców, szczególnie ekologicznych i innowacyjnych (a wspomniane stadiony żadnej z dwóch ostatnich cech nie spełniają). O ile w sensie społecznym stadion jest bardzo ważny, o tyle jego głównym beneficjentem byłby zawodowy klub sportowy, nie sami mieszkańcy.

Stadion Miejski dla Ruchu Chorzów© GMT

Inaczej jest z obiektami do sportu masowego/amatorskiego, z których może korzystać każdy (pływalnie, boiska, centra treningowe) – one wspierane są. Przykładem tego, jak pozyskać dofinansowanie, mogą być Świętochłowice. Miasto zostało ze zrujnowanym stadionem na Skałce (po rozbiórce okazało się, że nie ma środków na budowę). Zamiast jednak zgłaszać cały stadion we wniosku, miasto zgłosiło dwa wnioski cząstkowe i oba dostały dofinansowanie – jeden na samo boisko, drugi na pobliską halę sportową. Suma 3,2 mln zł nie robi może wrażenia, ale na pewno jest wyższa niż zero.

Kiedy wyrok na chorzowski stadion?

W tej chwili nie ma informacji, kiedy drugi nabór wniosków o pieniądze z RFIL zostanie rozstrzygnięty. Ten pierwszy zaliczył spory poślizg i decyzje poznaliśmy w grudniu zamiast w październiku/listopadzie, jak pierwotnie szacowano. Dlatego należy spodziewać się decyzji wiosną.

Niemal na pewno dla Chorzowa ta decyzja będzie odmowna, nawet jeśli miasto zmodyfikowało swój wniosek, by lepiej wpisać go w założenia RFIL. To poważny problem dla Ruchu Chorzów, który czeka na nowy stadion prawie dekadę (zwycięską koncepcję wybrano jeszcze w 2013!). Miasto nie ma bowiem środków własnych i na zmianę się nie zapowiada. Z kolei środki ministerialne, unijne, a nawet preferencyjne kredyty infrastrukturalne wyschły dla inwestycji tego typu. Nowemu stadionowi grozi więc nie tyle odłożenie na półkę, co wylądowanie w koszu.

Autor: Michał Karaś

Reklama