Łódź: Widzew śrubuje rekord, zawstydza Ekstraklasę

źródło: własne | MK; autor: michał

Łódź: Widzew śrubuje rekord, zawstydza Ekstraklasę Do liderów w Legii brakuje jeszcze drugie tyle, ale jak na czwarty poziom rozgrywek Widzew imponuje. Pobili własny rekord wszech czasów w sprzedaży karnetów.

Reklama

Wczoraj Widzew poinformował, że udało się przebić granicę 5,5 tys. sprzedanych karnetów. To symboliczna liczba, ponieważ właśnie 5,5 tysiąca wynosił klubowy rekord osiągnięty w sezonie 2010/11, gdy łodzianie awansowali do Ekstraklasy. Dziś nie tylko do Ekstraklasy nie awansują, ale i perspektywy wyjścia z III Ligi (czwartej) mają wątłe.

Tym bardziej imponuje wynik, który przechodzi najśmielsze oczekiwania klubu. Gdy startowała w połowie listopada, Widzew liczył na sprzedaż do 3500 abonamentów na rundę wiosenną, uwzględniając tzw. „efekt nowego stadionu”. Tymczasem dziś to już ponad 5600, a do startu rundy wiosennej zostały ponad 2 miesiące. Dopiero w poniedziałek rusza dystrybucja karnetów VIP, a do piątku czas na przesłanie zamówień mają fankluby Widzewa.

Wszystko wskazuje więc, że wiosną frekwencja na odbudowanym stadionie przy Piłsudskiego może zawstydzić niektóre kluby Ekstraklasy. Zresztą, jak by nie patrzeć, część już dziś może spoglądać na Widzew z zazdrością.

Nawet na aktualnym poziomie łódzki klub jest w krajowej czołówce pod względem abonamentów, wyprzedzając choćby Ruch Chorzów, Koronę Kielce, Arkę Gdynia, Piasta Gliwice, Wisłę Płock, o Niecieczy czy Łęcznej nie wspominając. Do liderów z Legii Warszawa (12 160) jeszcze wiele brakuje, ale Widzew ma jeszcze daleką drogę do przebycia, zanim wróci na swoje dawne miejsce w Ekstraklasie.

Osiągnąć rekord to jedno, trzeba go utrzymać

Wynik sprzedaży karnetów daje nadzieję, że nowy stadion będzie się zapełniał choćby do połowy w pierwszych latach odbudowy pozycji. To, po upadku klubu w 2015, wiadomość nie do przecenienia. Warto jednak pamiętać, że tak silna mobilizacja kibiców ma miejsce często w okresie kryzysu i utrzymanie jej na dłuższą metę będzie wyzwaniem.

Włoska Parma po upadku sprzedała 9 tys. karnetów, ale dziś – po awansie do trzeciej ligi – ta liczba nie wzrosła, wynosi dokładnie 9236 osób. Podobnie było ze szkockimi Rangers, najgłośniejszym bankructwem ostatnich lat. Zaraz po ogłoszeniu likwidacji klubu fani wykupili aż 38 tys. karnetów na czwartą ligę, by dać niezbędny zastrzyk gotówki. W kolejnych latach było jednak coraz gorzej, w obliczu niezadowolenia z zarządzania klubem.

Reklama