Bezpieczeństwo: W Szwecji agresywni policjanci są bezkarni

źródło: Offside.org; autor: michał

Bezpieczeństwo: W Szwecji agresywni policjanci są bezkarni Pobicia do nieprzytomności, nieuzasadnione użycie przemocy – to się szwedzkim policjantom zdarza w kontakcie z kibicami. Ale nie zdarza im się usłyszeć zarzutów, pozostają bezkarni…

Reklama

Wczoraj szwedzkie media szeroko komentowały bardzo obszerny materiał śledczy magazynu Offside. W świetnie napisanym (niestety, tylko po szwedzku) tekście opisywana jest rzadko poruszana strona bezpieczeństwa na meczach. Co się dzieje, jeśli to nie policjant jest zagrożony przez chuliganów, ale kibic przez policjanta? W dużym skrócie: nic. Choć przypadków użycia przemocy w co najmniej kontrowersyjny sposób nie brakuje, to brakuje zarzutów dla funkcjonariuszy. Dosłownie: w Szwecji jeszcze NIGDY nie skazano policjanta za nieuzasadnione użycie siły wobec kibica.

Offside

Martina nawet nie wysłuchali

31-letni Martin Lundgren jest znany wśród kibiców Djurgården, a od października zeszłego roku pojawiał się też w mediach. To za sprawą potraktowania przez policjanta na Tele2 Arenie, który dwukrotnie uderzył go pałką w głowę, gdy kibic skulony schował się za barierką. Wcześniej próbował uspokoić atmosferę między kibicami a policjantami, ale jeden z nich nie wytrzymał. Spuchnięte oko, sińce na głowie i szyi, a do tego jeden uszkodzony palec od zasłaniania się rękami.

Martin złożył skargę na tego funkcjonariusza, by w styczniu dowiedzieć się z mediów, że postępowanie umorzono. Powód? Wydział wewnętrzny policji nie zdołał zidentyfikować poszkodowanego. Tak, tego samego poszkodowanego, który sam zgłosił skargę na funkcjonariusza i którego nigdy nie przesłuchano! Zapytana o kuriozalną przyczynę prokurator Eva Finné kilkanaście razy w ciągu krótkiej rozmowy stwierdziła, że nie pamięta lub nie wie, choć to świeża sprawa. Na pytanie, dlaczego nie przesłuchała poszkodowanego, odpowiada: - Najwyraźniej uznałam, że nie było to konieczne.

Reportaż Offside pokazuje też kilka innych przypadków. Marko z Malmo był bity pałkami i kopany na parkingu Friends Areny, gdy już leżał na ziemi. Jego rodzimy klub piłkarski pomógł w składaniu skargi, bo dowody są przytłaczające: wszystko widać na nagraniu. Postępowanie jest w toku i Marko może być pierwszym, który doprowadzi do kary wobec policjanta nadużywającego siły.

Erik z Solnej bez powodu został najpierw uderzony po nogach, a potem po głowie, przez co stracił przytomność i mnóstwo krwi. Wszystko po to, by szybciej opuścił miejsce, w którym nie powinien przebywać. Śledztwo umorzono, bo mimo relacji świadków prokurator stwierdził, że w głowę mógł uderzyć się upadając na ziemię. Nagranie wideo z bicia po nogach jest (później świadek opuścił telefon i dalszy ciąg jest niewidoczny), ale samo bicie po nogach to zachowanie zgodne z protokołem.

To tylko wybrane przypadki z ostatnich miesięcy.

Skala zjawiska jest nieznana

Policyjny wydział ds. wewnętrznych w Sztokholmie nie był w stanie dostarczyć statystyk na temat tego, ile skarg na funkcjonariuszy wpływa co roku. Prokurator Håkan Roswall z narodowej jednostki ds. nieprawidłowości w policji sugeruje, że kiedyś po każdym meczu podwyższonego ryzyka w Sztokholmie wpływało po 20-40 skarg, dziś to ok. 2-3.

Trudno powiedzieć jednoznacznie dlaczego tak jest. Do pewnego stopnia na pewno panuje przeświadczenie, że to nie ma sensu. Nawet jeśli policjant usłyszy zarzuty, co prawie nigdy się nie zdarza, to i tak sąd umorzy sprawę – twierdzi prokurator.

Mimo pesymistycznego wydźwięku wszystkich powyższych informacji warto przypomnieć, że Szwecja należy do tych krajów, w których szeroko stosuje się tzw. miękkie podejście do kibiców. Kluby mają swoich SLO, czyli pracowników do współpracy z kibicami, a policja szkoli własnych SLO (w Polsce znani jako spottersi), by rozładowywać napięcie na trybunach zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. Do tego wśród kibiców również są osoby wyznaczone do uspokajania sytuacji, jeśli kogoś poniosą emocje. Czasami jednak konfrontacji nie udaje się uniknąć.

Reklama