Euro 2016: W Tuluzie zrobili to po cichu

źródło: własne | MK; autor: michał

Euro 2016: W Tuluzie zrobili to po cichu Większość aren Euro 2016 albo powstała od podstaw, albo zmieniła się nie do poznania. Ale nie wszystkie. Stadium de Toulouse z pozoru wygląda dokładnie tak samo, jak w 2013 roku. Z pozoru.

Reklama

Stadium de ToulouseW sobotę oficjalnie otwarto Stadium de Toulouse po przebudowie. I trudno powiedzieć, by to otwarcie zrobiło na kimś wielkie wrażenie. Nie tylko dlatego, że Tuluza jest blisko dna Ligue 1 i przegrała z PSG. Również dlatego, że tamtejszego stadionu w gruncie rzeczy nigdy nie zamknięto na czas przebudowy. Prace prowadzono w trzech fazach i obiekt można było użytkować od lata 2013 do końca 2015.

Zaczęło się odważnie po ogłoszeniu na początku 2012 roku, że arena urośnie do 40 tys. miejsc lub nawet więcej (wizualizacja poniżej). Budowa nowego stadionu byłaby „nie na miejscu”, skoro zaledwie w 1997 ten istniejący powstał prawie od podstaw. Dlatego miała być rozbudowa zaplecza i stworzenie sektorów powyżej istniejących jednopoziomowych trybun. Pierwotnie przeznaczono na ten cel 68,5 mln € na, które później urosły do ponad 71 milionów.

Stadium de Toulouse

Ostatecznie jednak miasto podjęło decyzję, że… właściwie po co im trybuny dla 40 tysięcy, kiedy ani piłkarze, ani rugbiści nie są w stanie takiej widowni przyciągnąć. Zrezygnowano więc z budowy górnego poziomu trybun. W efekcie pojemność zamiast urosnąć – spadła. Nieznacznie, bo o do 33,3 tys. miejsc (ok. 2,2 tys. mniej niż wyjściowo). Podjęto decyzję, że dach i elewacje zostają bez zmian.

W efekcie całość prac ograniczono do ok. 41,5 mln € (185 mln zł). To wciąż sporo, a przecież wizualnie prawie nic się nie zmieniło. To prawda – z pozoru trybuny są wciąż takie same. W rzeczywistości jednak wymieniono większość żelbetowej konstrukcji na nową, zmieniając geometrię, przybliżając kibiców do boiska. Tuluza pozbyła się też fosy, która dzieliła widownię od zawodników.

Stadium de Toulouse© Patrice Nin, Ville de Toulouse

Zaplecze, drogi ewakuacyjne, oświetlenie i boisko – to wszystko też udało się załatwić niejako przy okazji, by spełnić najwyższe wymogi UEFA. Ostateczny efekt, podziwiany w sobotę, doczekał się stosunkowo ciepłego przyjęcia przez francuskie media. Stadion nazywany pieszczotliwie „Małym Wembley” samorząd jako projekt o ludzkiej skali i media taką narrację zaakceptowały.

Reklama