Warszawa: Policja poucza Legię, Legia prosi o rozsądek

źródło: własne / Legionisci.com; autor: michał

Warszawa: Policja poucza Legię, Legia prosi o rozsądek Po meczu z SV Ried z Komendy Stołecznej przyszło pismo, w którym policjanci stawiają klubowi bardzo poważne zarzuty. Legia odpowiada spokojnie i prosi policję o zachowanie rozsądku. Zaprasza na rozmowy z kibicami w celu poprawy atmosfery. Policja odpowie na wyciągniętą dłoń?

Reklama

W meczu Legii z SV Ried na Stadionie Wojska Polskiego kibice na Żylecie zaprezentowali efektowną oprawę, którą można oglądać na poniższym zdjęciu. Po spotkaniu pod lupę wzięli ją jednak policjanci z Komendy Stołecznej, pierwszej w kraju wprowadzającej zakaz sektorówek i „innych elementów opraw”.

Oprawa kibiców LegiiFot: Mishka, Legionisci.com

Ludzie się dusili?

10 sierpnia Legia otrzymała pismo, w którym inspektor Michał Domaradzki wyraża zaniepokojenie zdarzeniami z godziny 18:50, kiedy fani Legii rozciągnęli na obu poziomach „Żylety” sektorówkę z hasłem „Mistrzowska atmosfera”.

W tym czasie osoby ze środowisk pseudokibiców wykorzystując dogodne warunki uniemożliwiające ich identyfikację użyli zabronionych, na terenie imprezy masowej, środków pirotechnicznych nieznanego pochodzenia, które w trakcie użycia wydzielały gaz powodujący objawy duszenia u części kibiców znajdujących się pod flagą. W wyniku powyższego w pewnym momencie wybiegali oni spod sektorówki krztusząc się – czytamy w piśmie (pisownia oryginalna – przyp. red.).

Legia w odpowiedzi z 17 sierpnia na sprawę patrzy znacznie chłodniej i stara się złagodzić zarysowany obraz sytuacji. Czytamy więc, że zarzuty dotyczące objawów duszenia u części kibiców znajdujących się pod flagą sektorową i wybiegania krztuszących się kibiców spod tej flagi nie znajdują potwierdzenia w naszych obserwacjach ani zapisach monitoringu. Nie odnotowano także interwencji służb medycznych.

Zarzuty, jakoby ludzie dusili się pod sektorówką, wzbudziły zdumienie również wśród..… osób spod sektorówki. Najpopularniejszy serwis poświęcony Legii, Legionisci.com, przeprowadził sondę wśród osób z Żylety, w której na prawie 5 tys. ankietowanych 4,5 tys. odpowiedziało, że żadnego duszenia nie było. O ile nie jest to miarodajne badanie, o tyle skala sprzeciwu wobec opinii KSP jest bardzo znacząca.

Policja zwraca też uwagę, że sektorówka była wykonana z plastikowej folii, która jako materiał łatwopalny mogła doprowadzić w połączeniu z ogniem do katastrofy. Zwłaszcza, że przejścia między sektorami były – jak zawsze na „Żylecie” zajęte przez stojących tam kibiców.

Ochrona zawiodła?

Już sam fakt wniesienia materiałów pirotechnicznych na Stadion Wojska Polskiego jest zdaniem inspektora Domaradzkiego dowodem na słabość systemu zabezpieczeń Legii.

Legia z takim podejściem się nie zgadza i wylicza dokładnie, co zostało odpalone na trybunach i jak działa jej ochrona. Nasze służby w sposób rygorystyczny i realny podejmują czynności związane z wykryciem zakazanych środków i przedmiotów. W trakcie prezentacji wspomnianej oprawy odnotowaliśmy odpalenie tylko jednej racy. Poza nią odnotowano także 22 petardy hukowe, 9 odpaleń saletry oraz 3 tzw. stroboskopy, które są bardzo łatwe do ukrycia ze względu na swoje niewielkie rozmiary. Zważywszy na obecność prawie 7 tysięcy kibiców na „Żylecie”, racjonalny obserwator uzna powyższe statystyki jako potwierdzające skuteczność Klubu w zakresie przeciwdziałania pirotechnice na stadionie. Powszechna praktyka pokazuje, że nie jest możliwa 100% wykrywalność prób wniesienia zakazanych środków i przedmiotów przy wejściu na teren imprezy masowej. Klub identyfikuje i nakłada zakazy stadionowe na osoby używające pirotechniki na imprezach masowych – co jest uznawane na świecie jako skuteczna metoda walki z tym procederem, zalecane przez władze piłkarskie i co stanowi przyjętą praktykę w innych krajach.

Dlaczego nie ruszyli na kibiców?

KSP w piśmie zarzuca Legii, że zatrudniona przez nią ochrona nie podjęła interwencji w chwili, gdy pirotechnika została ustalona. Zdaniem klubu to normalne, bo siłowa interwencja mogłaby tylko pogorszyć sytuację. Legia preferuje inne rozwiązanie. Wyjaśniam też, że służby nie podjęły bezpośredniej interwencji na „Żylecie” wobec osób odpalających pirotechnikę z uwagi na bezpieczeństwo pozostałych kibiców. Podjęcie interwencji na trybunie wymaga naszym zdaniem szczególnego uzasadnienia, co w tym przypadku nie miało miejsca. Na wniosek Policji Klub przekaże materiały dotyczące zweryfikowanych osób, które zachowywały się w sposób sprzeczny z obowiązującymi przepisami prawa – pisze prezes Piotr Zygo.

Skąd ta wrogość Komendy Stołecznej?

Legia postanowiła nie tylko odpowiedzieć na stawiane zarzuty, ale też postawić własne. Klub czuje się jawnie dyskryminowany i traktowany niewłaściwie przez policję. Z przykrością konstatujemy na podstawie informacji zebranych za pośrednictwem Ekstraklasa SA, że równocześnie jesteśmy jedynym klubem w Polsce uczestniczącym w najwyższej klasie rozgrywkowej, który otrzymał kwalifikację wszystkich imprez masowych w rundzie jesiennej 2012/13 jako imprezy o podwyższonym ryzyku […]. Niestety deklaracje Wojewody Mazowieckiego i Komendanta Stołecznego Policji o stosowaniu tych samych kryteriów w ocenie bezpieczeństwa rozgrywek wszystkich klubów w Polsce nie znajdują faktycznie potwierdzenia.  

Prezes Zygo zaznacza, że uznanie nawet sparingu z Borussią Dortmund czy Superpucharu (tylko 5 tys. widzów i pusty sektor przyjezdnych) za mecze o wyższym ryzyku zakrawa o kuriozum.

Porozmawiajmy!

Legia nie chce więcej nieporozumień i proponuje wyjaśnienie sobie wątpliwości przez wszystkie zainteresowane strony. Ponieważ warto rozmawiać o kwestiach bezpieczeństwa w gronie wszystkich zainteresowanych, chcielibyśmy zaprosić Komendanta Stołecznego Policji na spotkanie z przedstawicielami kibiców. Deklarujemy gotowość zorganizowania takiego spotkania pod egidą Klubu mając nadzieję, że pozwoliłoby ono SKLW bezpośrednio poznać oczekiwania Policji i moglibyśmy wspólnie porozmawiać o sposobach przeciwdziałania sytuacjom łamania prawa.

W piśmie Legii nie ma jednak informacji, czy SKLW wyraziło gotowość na takie spotkanie.

Reklama