Komentarz: Jak kibice Legii ratowali Stadion Narodowy

źródło: własne; autor: michał

Kibice Legii są przekonywani do zapełnienia trybun Stadionu Narodowego w sparingu z Sevillą. Kupują bilety z taką zniżką, że zakupy grupowe się chowają. A wszystko po to, by ratować Stadion Narodowy przed gniewem UEFA.

Reklama

Czy jest ktokolwiek, komu pasuje mecz Legii z Sevillą? Trener zespołu z Łazienkowskiej zapowiedział zaraz po informacji o meczu, że da zagrać rezerwowym. Trener Sevilli nie powiedział nic, bo pewnie dowiedział się o spotkaniu wczoraj, jeśli w ogóle wie. Kibice Legii dowiedzieli się znacznie wcześniej i pomysł kwitowali najczęściej śmiechem.

Damy rabat, byle ktoś przyszedł!

Trudno im się dziwić. Między finiszem walki o mistrza a finałem walki o Puchar Polski ktoś wpycha im sparing rezerw (Sevilla gra mecz ligowy 19 godzin przed tym sparingiem). W dodatku wpycha im w cenach zakrawających o dowcip. 45 zł za najtańsze i 450 za najdroższe miejsce.

Jakby tego było mało, to mecz ma się odbyć na Stadionie Narodowym. Tym samym, z którego od lutego kpią na Łazienkowskiej. W końcu nie był gotowy na Superpuchar zimą i nie jest gotowy na finał Pucharu Polski 28 kwietnia. Więc jak to możliwe, że jest przygotowany do meczu na 58 tys. widzów na tydzień przed imprezą, na którą gotowy nie jest?

Stadion Narodowy w Warszawie Fot: pano360.pl / Klub Kibica RP

Sprzedaż biletów ruszyła tydzień temu, ale nie oszukujmy się, nie ruszyła z kopyta. Nie trzeba nawet sprawdzać w systemie KupBilet.pl (ale można, liczba wolnych miejsc przytłaczająca) by wiedzieć, że meczowi towarzyszy zainteresowanie na poziomie dożynek, i to co najwyżej powiatowych. Bo gdyby wejściówki schodziły na pniu, nikt nie wpadłby na nową, rewolucyjną zniżkę na kilka dni przed meczem. Oto Narodowe Centrum Sportu postanowiło, że każdy widz posiadający kartę kibica Legii ma wejście za 25 zł. Biorąc pod uwagę, że posiadaczy kart kibica Sevilli „raczej” nie będzie, można chyba uznać ten rabat za dość nerwowe, jeśli nie desperackie cięcie cen.

Damy czołowych zawodników!

Ale i to by nie pomogło, gdyby kibice Legii się zawzięli i nie chcieli iść. Mają zresztą powody. Na początek zdrowy rozsądek, który każe mieć w poważaniu wciskany im ochłap na obiekcie, na który już dwukrotnie ich nie wpuszczono. Minister Mucha powiedziała, że są zbyt „zacietrzewieni”, a policjanci prościej – że są gorszym rodzajem widza i ten stadion nie jest dla nich.

Z kolei jeśli okaże się, że mecz to nie ochłap (prezes Legii zarzeka się, że trener Skorża wystawi „pełny skład”), to zdrowy rozsądek każe zadać pytanie, po co dwie drużyny walczące o wysokie cele mają grać sparing w „pełnych składach” w kluczowym momencie sezonu? Obu może to tylko zaszkodzić w realizacji celów.

Osobiście wypowiedź prezesa Kosmali robi na mnie wrażenie próby powiedzenia prawdy w ten sposób, by nagiąć ją jak się tylko da. Obie drużyny wystąpią w pełnym składzie […] W meczu z Sevillą zagrają wszyscy dostępni zawodnicy […] Mamy wielu zawodników […] są pewne kłopoty zdrowotne, dlatego nie możemy zadeklarować, kto wystąpi. Czyli jako alibi dla szumnych zapowiedzi o pełnym składzie (poza Legią rozpowszechniają je Narodowe Centrum Sportu i Orange Sport) ci lepsi wejdą na kwadrans truchtu, a ci z zaplecza zajmą się resztą. Ci najlepsi zostaną na potrzeby meczu zawodnikami z problemami zdrowotnymi, co umożliwi ominięcie klauzul umownych o grze 45 minut w najmocniejszym składzie. Ale prezes powiedział prawdę. Jakby.

Obejdziemy zakaz, tylko przyjdźcie (?)

Jednak nawet gdyby Legia miała zagrać najpiękniejszy mecz w sezonie i wspiąć się na wyżyny, nic nie pozwalało myśleć, że fani Legii zainteresują się tym meczem – w końcu odżył konflikt z zarządem i tempo eskalacji jest w ostatnich dniach ogromne. Nie jest w ich interesie nakręcanie dla dobra zarządu futbolopodobnej szopki na Narodowym.

Przynajmniej teoretycznie. Na stronie Żyleta.info, reprezentującej SKLW i tzw. „Grupy Kibicowskie”, pojawił się bowiem komunikat, który wprawił wielu niezrzeszonych legionistów w osłupienie. Czytamy, że: Kibice Legii Warszawa serdecznie zapraszają wszystkich Warszawiaków na mecz naszej drużyny z FC Sevilla, który odbędzie się na Stadionie Narodowym w dniu 17 kwietnia. [...] Legionisto, przyjdź na mecz i zabierz ze sobą wszystkich tych, którzy z różnych przyczyn nie mogą lub nie chcą pojawiać się na Łazienkowskiej. Bądźmy znowu pierwsi – pierwsi na Stadionie Narodowym zróbmy atmosferę godną tego obiektu.

W tym samym komunikacie czytamy, że każdy posiadacz karty kibica Legii wchodzi na mecz za 25 zł. Ale chwila, moment. Komunikat kibiców pojawił się w czwartek, dzień przed ogłoszeniem informacji o zniżce przez Legię i Narodowe Centrum Sportu. Kibice „trzymający władzę” w Legii postanowili wyjść przed szereg i ogłosić dobrą nowinę zanim podali ją sami organizatorzy imprezy.

Stadion Narodowy w Warszawie Fot: pano360.pl / Klub Kibica RP

Jest i zbieg okoliczności numer dwa. Kibice Legii otrzymali 3100 biletów na finał Pucharu Polski. Czyli na mecz, na który po zeszłorocznych zajściach z Bydgoszczy mieli zakaz wstępu. Podobnie jak znajomi fani Legii i kilkuset (czy już może kilka tysięcy?) innych legionistów piszących o tym w sieci, umiem dodać dwa do dwóch. „Grupy Kibicowskie” Legii nie są kimś, kto ot tak sobie i bez żadnego wyjaśnienia „zaprasza wszystkich warszawiaków z rodzinami i w ogóle cudownie, ależ będzie pyszna zabawa” w obliczu narastającego konfliktu z klubem. A zarząd KP Legia nie skupia ludzi, którzy walczą jak lwy o udział swoich kibiców w meczu wyjazdowym, skoro wcześniej raczej starali się blokować fanom tę możliwość, przez co zresztą (między innymi) ponownie odżył konflikt.

A jednak przed meczem w Kielcach Legia poczyniła wiele starań na rzecz swoich kibiców, na których jeszcze trzy dni temu narzekała w komunikacie prasowym, że ciągle ma przez nich kłopoty i popychają klub do niesłuchania poleceń policji. Oczywiście jest możliwe, że kibice i zarząd doszli do porozumienia zanim konflikt ponownie wybuchł na dobre i postanowili okazać sobie dobrą wolę – jedni zapraszają na Sevillę, drudzy w rewanżu zabiegają o ustanowienie Legii gospodarzem w Kielcach, dzięki czemu zakaz wyjazdowy nie obowiązuje. Byłoby pięknie, ale oficjalnie o przyczynach nagłego ocieplenia nikt nie mówi.

Przyjdźcie, bo zawalimy Euro 2012!

Cieszę się jak każdy normalny człowiek, że na meczu finałowym w Kielcach dopingowane będą obie drużyny. Bo kary obejmujące wszystkich z zasady są z zasady bez sensu. Ale ktokolwiek i jakkolwiek przekonał Stowarzyszenie i inne grupy do poparcia sparingu na Narodowym, postawił kibiców Legii w bardzo nieoczekiwanym położeniu. Wychodzi bowiem na to, że fani stołecznej drużyny mimowolnie pomagają zorganizować Euro 2012, choć chyba nie jest im z tą imprezą szczególnie po drodze.

Warto przecież pamiętać, że mecz Legia – Sevilla jest ostatnią deską ratunku dla Narodowego Centrum Sportu. Operator musi przed Euro 2012 (a za 3 tygodnie oddaje obiekt kolegom Platiniego) zorganizować dwie imprezy testowe na stadionie, jak nakazuje UEFA. Pierwszą był sparing z Portugalią, który zresztą organizacyjnie bliżej był katastrofy niż sukcesu. Drugą miał być finał Pucharu Polski, ale policji się nie podobał, więc jak królik z kapelusza pojawił się sparing z Sevillą. Sparing, który jako „test-mecz” będzie dla UEFA nic niewarty, jeśli nie przyjdą na niego ludzie...

Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, prześlij odpowiedź na adres: michal@stadiony.net.

Reklama