PZPN cichaczem wycofuje się z podwyżki cen?

źródło: własne; autor: michał

Po wzmożonej krytyce w mediach i zapowiadanym bojkocie PZPN obniżył o połowę ceny biletów na dwa najbliższe mecze Reprezentacji. Czy taktyka „zachęcania rodzin” wysokimi cenami wejściówek poniosła porażkę jeszcze przed wprowadzeniem? Rzeczniczka nie komentuje, a system zniżek dla rodzin u PZPN jest gorszy niż w angielskiej czwartej lidze…

Reklama

W poniedziałek cała Polska żyła przeniesieniem meczu z Francją do Warszawy. Mało kto zwrócił uwagę, że wraz z przenosinami PZPN obciął ceny prawie o połowę, choć mecz zostanie rozegrany na mniejszym stadionie. Jeszcze bardziej w dół poleciały bilety na mecz z Argnetyną. Kosztują tyle samo co na Francję, ale wcześniej były droższe.

Oto jak przedstawia się zestawienie. Mecz z Francją na PGE Arenie w Gdańsku miał kosztować co najmniej 80 zł (ale tych biletów było najmniej) lub – w droższych sektorach – od 160 do 240 zł. Z kolei mecz z Argentyną od początku planowano na Stadionie Wojska Polskiego. Tam miało być jeszcze drożej: od 90 do 250 zł za osobę. Dziś cena na oba mecze to odpowiednio 50, 90 i 130 zł, zależnie od wybranej kategorii.

- Gramy dwa mecze w krótkim odstępie czasu na tym samym stadionie, stąd taka decyzja. Bilety na mecz z Argentyną będą w takiej samej cenie, jak na mecz z Francją. Nie mam nic więcej do dodania w tej sprawie – komentuje lakonicznie Agnieszka Olejkowska, rzeczniczka Związku. We wtorek próbowałem wielokrotnie dopytać o przyczynę nagłej zmiany, bo PZPN zapowiadał, że wysokie ceny mają być sposobem na chuliganów. Niestety, rzeczniczka była nieuchwytna.

Stadion Wojska Polskiego Fot: Robert Danieluk

Czy rodziny są zachęcone?

- Do przyjścia na mecz chcemy zachęcać całe rodziny. Nie chcemy, żeby były szeroko dostępne, bo to sprzyja chuliganom – podkreślał prezes PZPN Grzegorz Lato na początku maja. Stwierdził, że z tanimi biletami PZPN ma „złe doświadczenia” i stąd zmiana polityki. Jednocześnie Związek zapowiedział, że zaproponuje duże zniżki dla rodzin w związku z ogólną podwyżką.

W ich wprowadzenie wątpiłem na początku maja i niestety miałem rację – pakiet zaproponowanych zniżek jest na poziomie czwartoligowego klubu w Anglii. A właściwie jeszcze gorszy. Oto, co zaproponował PZPN: Dwójka rodziców może wprowadzić do dwóch dzieci za złotówkę, ale… tylko pod warunkiem, że nie kupią biletów na najtańsze miejsca, a ich dzieci będą młodsze niż 12 lat. Czyli pod warunkiem, że rodzina może wydać 180 zł (w pierwotnym cenniku: 320 zł) na jeden mecz i ma małe dzieci. Biedniejsze rodziny i starsze dzieci mają pecha.

O 25% tańsze będą też bilety dla kobiet. Ale teraz najciekawsze – wejściówki zniżkowe dostępne będą jedynie w kasach przed meczem, nie można ich kupić wcześniej. To oznacza, że otrzymanie zniżki trzeba będzie sobie „wystać” (jak się uda), a tylko osoby niekorzystające z upustów mogą kupować przez Internet. Trudno to uznać za zachęcanie rodzin, nawet jeśli seniorzy (60+) w bilety za pół ceny mogą się zaopatrzyć w sieci.

By nie być gołosłownym, porównam upusty zaoferowane przez PZPN z tymi funkcjonującymi w czwartoligowym angielskim Bradford City. Dzieci do lat 11 w Polsce za złotówkę, a tam za darmo, niekoniecznie w rodzinnym pakiecie. Dzieci do lat 16 w Bradford z upustem ok. 45%. U PZPN bez zniżek. Studenci i uczniowie – zniżka 25%, a u PZPN okrągłe 0 zniżki. I tylko dla seniorów PZPN dał lepsze warunki niż w Bradford – tam upust wynosi 30% (w Anglii udział osób starszych w meczach jest znacznie wyższy), a w Polsce 50%. Brawo, PZPN – zaproponowaliście jedną lepszą zniżkę i trzy gorsze od angielskiego czwartoligowca. Jestem ciut złośliwy, bo Bradford City to klub bardzo dobrze zorganizowany jak na swoją ligę. Ale jednak czwartoligowy…

Gdzie ta taktyka?

Poprzez rabaty PZPN miał aktywizować rodziny, za to wysokimi cenami zniechęcać chuliganów. Ta karkołomna koncepcja spotkała się ze zmasowaną krytyką. Najpierw kibice postanowili zbojkotować mecz (protest ma już prawie 8000 zwolenników w serwisie facebook), potem podobne kroki podjęły redakcje – „Gazeta Wyborcza” nawet zaczęła na facebooku swoją akcję, mającą na celu obniżenie cen biletów. Wypowiedziały się władze Gdańska, nawet premiera gdzieś cytowali.

I nagle, z dnia na dzień, PZPN ustala ceny na poziomie co najmniej przyzwoitym, ze zniżkami podobnym nawet do meczów Ekstraklasy, które (teoretycznie) są mniejszą atrakcją. Czy to faktycznie dlatego, że dwa mecze w jednym mieście robią różnicę względem dwóch w innych ośrodkach? A może po prostu Związek chciał obłowić się na nas – kibicach – i ucieka od tego pomysłu, gdy „ciemny lud” tego nie kupił? Bo dziwnym trafem podczas marcowego spotkania w sprawach bezpieczeństwa nie przedstawiano policji i politykom pomysłu wykluczenia chuliganów finansowo…

Michał Karaś

Tekst ma charakter publicystyczny i wyraża subiektywną opinię autora. Nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć lub chciałbyś napisać swój materiał, prześlij odpowiedź na adres: [email protected].

Reklama