RPA: Dla nich Mundial skończył się fatalnie

źródło: IOL.co.za; autor: michał

Często mówi się, że na Euro 2012 skorzystamy wszyscy. W Nelson Mandela Bay też było takie przeświadczenie. Rzeczywistość wygląda jednak zupełnie inaczej. Nie minął rok od imprezy, a przez inwestycje z nią związane cierpią wszyscy – pisze IOL.co.za.

Reklama

Nelson Mandela Bay to gmina, w której skład wchodzą trzy miasta: Port Elizabeth, Despatch oraz Uitenhage. W pierwszym z nich kosztem 2 mld R (ok. 800 mln zł) powstał efektowny stadion na Mistrzostwa Świata 2010. Poprawiono znacząco infrastrukturę hotelową i komunikację.

Łącznie wydatki na organizację imprezy w Nelson Mandela Bay wyniosły 3,4 mld R (ok. 1,25 mld zł). Zgodnie z niepisanym porozumieniem między rządem a samorządem terytorialnym podział kosztów miał nie obciążać lokalnych władz. Wprowadzono „zasadę 70.20.10”, która zakładała, że rząd państwa pokrywa 70% kosztów, władze regionalne 20%, a lokalne tylko 10% wydatków.

Tak wyglądało to w teorii. W praktyce wyszło zupełnie inaczej, bo wsparcie rządowe okazało się niewystarczające, a i z władz prowincji pieniądze nie spływały. Zamiast swoich 10%, gmina musiała zapłacić 25%. W ułamkach nie wygląda to jeszcze dramatycznie, za to w budżecie Nelson Mandela Bay już tak.

Fot: Nelson Mandela Bay Municipality

Najbardziej wyrazisty przykład to tzw. „system wiaderkowy” (bucket system). Sprowadza się do tego, że tysiące mieszkańców nie mają toalet i muszą załatwiać swoje potrzeby do wiadra. Uwłaczający godności problem miał być rozwiązany w 2006 roku, potem w 2007 i w kolejnych latach. Zawsze jednak potrzebniejsze wydatki były związane z organizacją Mistrzostw. Dziś wiadomo już, że w 2011 roku też nie uda się wyposażyć wszystkich potrzebujących w kanalizację. Pieniędzy braknie na modernizację dróg, a także na system magazynowania deszczówki i modernizację szpitali. Łącznie w budżecie na ten rok trzeba było dokonać korekty wydatków na cele kluczowe aż o 800 mln R (ok. 330 mln zł), choć i przed cięciami budżet zakładał zaciskanie pasa. Cięcia były konieczne przede wszystkim dlatego, że prognozowane zyski po Mistrzostwach 2010 okazały się mrzonką - zamiast strumienia pieniędzy od turystów i inwestorów pojawił się tylko wąski strumyk, który odarł władze ze złudzeń.

Sytuacji nie poprawia też nowy stadion, który według prognoz ma marne szanse, by chociaż wyjść na zero. Roczne koszty jego obsługi to ok. 10 mln R (4 mln zł).

Reklama