Stambuł: Skandal podczas otwarcia nowej areny

źródło: TodaysZaman.com; autor: michał

Sobotnia inauguracja miała być wielkim świętem, a skończyła się pustymi trybunami jeszcze przed końcem meczu. Wcześniej stadion opuścili premier i inni przedstawiciele władz, których kibice wygwizdali – podaje „Today's Zaman”.

Reklama

Pierwsze uroczystości otwierające Türk Telekom Arenę zaczęły się o 14:00 czasu lokalnego. Były pokazy laserowe, koncert gwiazdy tureckiej estrady, pokaz fajerwerków, a przede wszystkim towarzyski mecz z Ajaksem Amsterdam. Dzień później w prasie jednak zawrzało od krytycznych komentarzy na temat zachowania kibiców.

Fani, którzy wypełnili stadion niemal do ostatniego miejsca, nie zostawili suchej nitki na władzach klubu i politykach, których obwiniają za fatalną sytuację Galatasaray. Klub jest na 9. miejscu w lidze i prędzej spadnie niż wywalczy mistrzostwo. Dodatkowo boryka się z poważnymi problemami finansowymi.

Podczas przedstawiania obecnych na meczu gości z trybun zerwały się potężne gwizdy. Media koncentrują się na premierze Erdoganie, ale po nim podobne przyjęcie otrzymali przedstawiciele inwestora, władz piłkarskich, a przede wszystkim prezes Galatasaray. Adnan Polat jest przez kibiców uznawany za głównego winowajcę obecnej sytuacji klubu, a także winiony za uległość wobec władz i oskarżany o celowe działanie na szkodę „Galaty”. Sytuacja przypomina tę z Zagłębia Lubin, gdy fani protestowali przeciwko dyrektorowi, któremu przypisywali niszczenie klubu by pomóc Śląskowi Wrocław. W tym wypadku korzystać na upadku Galatasaray miałoby Fenerbahce, którego kibicem jest premier.

Wygwizdany premier szybko opuścił stadion, a w jego ślady poszli inni oficjele, na czele z prezesem TOKI (zastępczy inwestor stadionu) i szefami tureckiego związku piłki nożnej. Prezes Galatasaray przepraszał zaraz po incydencie i zapewnił, że po analizie monitoringu winowajcy nie wejdą już na stadion. Może to oznaczać, że w rundzie wiosennej na trybunach będą pustki, bo raz, że gwizdało bardzo wielu widzów, a dwa, że i bez kar nic nie zwiastuje wzrostu widowni. Część ludzi oddaje nawet zakupione wcześniej karnety.

Kibice mają wielki żal o sytuację klubu, ale nie są też w pełni zadowoleni z nowego stadionu. Impreza otwarcia była zorganizowana na placu budowy – kibicom odradzano przyjazd samochodami, bo okolica stadionu nie jest na to wciąż przygotowana. Sam obiekt był wykończony w dniu premiery tylko w 90%, a niektóre kwestie wymagają poprawy – na czele z jakością betonu czy oświetlenia dachu. W dodatku ceny cateringu na obiekcie przypominają bardziej te w restauracjach niż na imprezach, a frustrację wzmógł też bezbramkowy wynik meczu. W rezultacie od początku drugiej połowy tłum na trybunach zaczął topnieć, a pod koniec została garstka widzów. Kibice śpieszyli się do pobliskiej stacji metra, obawiając się tłoku. Obawiali się zresztą słusznie, bo w pewnym momencie zainterweniowała policja. Okazało się, że pociągi nie są w stanie przyjąć wszystkich czekających na stacji kibiców.

Bilans po hucznym otwarciu stadionu jest więc bardzo kiepski. Jeszcze większa wściekłość kibiców, którzy zobaczyli niedoróbki stadionu oraz nieskuteczną drużynę. Jeszcze ostrzejszy konflikt między prezesem klubu a publicznością, a na deser ogólnokrajowy skandal. Przy tym kilkadziesiąt zniszczonych na meczu otwarcia krzesełek to najmniejszy problem...

Reklama