Petersburg: Czarny scenariusz potwierdzony

źródło: Kommersant / własne; autor: michał

Zamiast wielkiej dumy jest wielki kłopot, bo Gazprom-Arena już teraz jest jednym z najdroższych stadionów świata. A budowa nie ma szans zakończyć się w żadnym z wyznaczanych dotąd terminów. Najwcześniej Zenit zagra na nowym stadionie w 2013 roku – pisze „Kommersant”.

Reklama

Jak informowaliśmy już na początku grudnia, nad wielkim projektem w Sankt Petersburgu zbiera się coraz więcej czarnych chmur. Choć prace są wciąż w powijakach, koszty wzrosły do monstrualnej wręcz kwoty. Zaledwie w grudniu władze podały, że ostateczny koszt obiektu to aż 23,7 mld rubli (2,25 mld zł), by miesiąc później oświadczyć, że cena już poszybowała w górę do 33 mld (3,14 mld zł). Tym samym potwierdziły się obawy jednego z lokalnych profesorów, który nie dowierzał, że grudniowa liczba jest realna.

Wzrost sumy jest tłumaczony koniecznością dalszych zmian w projekcie (ok. miliard rubli) oraz zbyt małymi środkami, jakimi dysponuje wykonawca, firma Transstroi. Na jej konto trafi dodatkowe 8,4 mld rubli.

Cena na tak wysokim poziomie stawia nową Gazprom-Arenę w jednym rzędzie z najdroższymi stadionami świata – londyńskim Wembley i nowojorskim Meadowlands. Tyle że rosyjski stadion nie jest jeszcze nawet ukończony w połowie, co grozi ryzykiem kolejnego wzrostu kosztów – dziś stadion jest droższy od pierwotnych założeń prawie pięciokrotnie (w 2007 budżet szacowano na ok. 225 mln $ - przyp.red.). Koszt w przeliczeniu na jedno krzesełko jest więc bardzo wysoki. Każdy fotelik na powiększonej do 67 000 miejsc widowni to cena w przeliczeniu aż 46 791 zł. Dla porównania, na przepłaconym Wembley to 44 767 zł, a na warszawskim Stadionie Narodowym to 34 245 zł. [na podstawie kursów średnich NBP z 26.01.2011]

Co gorsza, wzrost kosztów nie jest jedynym zmartwieniem, zwłaszcza w kontekście przygotowań do Mundialu 2018. Gazprom-Arena ma być jego flagowym stadionem, tymczasem oddanie obiektu do użytku po raz kolejny się opóźni (pierwotnie planowano 2009 rok - przyp. red.). Jeszcze pod koniec zeszłego roku gubernator Matwienko informowała, że prace mają się skończyć wraz z 2011 rokiem. Termin, który od początku wydawał się nierealny, wydłuży się o kolejny rok – do listopada 2012.

I to w najlepszym wypadku. Może się bowiem okazać, że umowa z budującą stadion firmą Transstroi zostanie zerwana i odbędzie się kolejny, trzeci już przetarg na wykonawcę stadionu. Zwycięzca pierwszego, Grupa Avant, stracił kontrakt po niewiele ponad roku prac. W 2008 roku kolejne postępowanie wygrał Transstroi, ale z jego zobowiązania do ukończenia inwestycji pod koniec 2010 roku nie zostało nic – do dziś nie ruszyły prace nad niektórymi etapami, w tym nad konstrukcją rozsuwanego dachu. Właściwie większość elementów jest ukończona w jednej czwartej.

Reklama