Rozsuwany dach nie jest potrzebny Baltic Arenie

źródło: POLSKA Dziennik Bałtycki; autor: Gutek

We wtorek wieczorem gdańscy urzędnicy powrócili z Niemiec, gdzie przez pięć dni oglądali obiekty piłkarskie oraz zapoznawali się sposobami ich zarządzania.

Reklama

Siedmioosobowa delegacja odwiedziła Düsseldorf (gra tam trzecioligowy zespół Fortuny), Kolonię (drugoligowy FC Koln), Gelsenkirchen (pierwszoligowe Schalke 04), Hannoverze (pierwszoligowy Hanover 96) i Frankfurcie (pierwszoligowy Eintracht), a więc w większości - poza Düsseldorfem - miasta, które gościły uczestników mistrzostw świata w 2006 roku. We wczorajszej "Polsce Dziennik Bałtycki" swoimi spostrzeżeniami z pobytu podzielił się wiceprezydent Marcin Szpak.

- Spotykaliśmy się z zarządcami obiektów i specjalistami od finansowania ich budowy. Spotykaliśmy się także z włodarzami miasta, bo miasta biorą udział w realizacji projektów choć w każdym z nich ten udział wygląda nie co inaczej - mówił nam wczoraj M. Szpak. Dzisiaj, o wizycie w Niemczech oraz o tym, który z tamtejszych sposobów zarządzania byłby najodpowiedniejszy dla gdańskiej Baltic Areny, opowiadają inni obecni tam urzędnicy. Każdy z nich przyglądał się innym aspektom.

Tożsamość daje efekty

Marek Bumblis, szef komisji sportu w radzie miasta: - Chciałem przede wszystkim zobaczyć, jakie są połączenia procesu inwestycyjnego. Już wcześniej nasza komisja (komisja sportu w radzie miasta - przyp. red.) przedstawiła wniosek, by powołać spółkę zarządzającą Baltic Areną, w której skład weszłoby miasto i klub, czyli Lechia. Potwierdziło się, że ten kierunek działania jest prawidłowy, bo istnieje na wszystkich obiektach, które oglądaliśmy.

W każdym z nich klub sportowy pełni bardzo ważną rolę. W Gelsenkirchen jest to tak daleko posunięte, że w kilku salach są muzeum i wystawa poświęcone drużynie. Są też sale poświęcone górnictwu, bo miasto ma długą tradycję górniczą. To wszystko są ważne elementy identyfikacji tożsamości, których efekty są niebywałe, bo przecież na meczach Schalke 04 pojawia się każdorazowo kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Teraz przy wsparciu firmy doradczej Ernst&Young musimy wybrać najodpowiedniejszy dla nas kierunek działania. Musimy się zdecydować kto i w jakim procencie będzie zarządzał stadionem. Na pewno miasto, na pewno operator, ale też klub. Jestem miłośnikiem Lechii od lat, ale w tym przypadku trzeba trzeźwego spojrzenia na całą sprawę. W Niemczech kluby to są olbrzymie instytucje z budżetem 50 mln euro. Lechia takich pieniędzy nie ma, ale ma tradycję i wielu wiernych kibiców.

Nie tylko piłkarze

Adam Giersz, prezes miejskiej spółki Biuro Inwestycji Euro Gdańsk (BIEG): - Mnie interesowały sprawy finansowania budowy stadionu. Rozwiązania są różne. W Gelsenkirchen właścicielem obiektu jest klub, pozostałych - miasto. W naszym przypadku najlepszym rozwiązaniem byłoby pokrycie funduszy na budowę z budżetu miasta i kredytu bankowego. Ważne będzie znalezienie też optymalnego sposobu zarządzania stadionem, tak by przynosił on dochody. Analizowaliśmy, jak Niemcy to robią. Stadiony nie służą tylko piłkarzom, odbywają się tam także koncerty muzyczne, wystawy, konferencje biznesowe. Tymi przychodami spłacają kredyty i utrzymują stadion. Jak są te obiekty zarządzane? Tam gdzie właścicielem jest miasto, to zwykle powołana została prywatna spółka operatorska, w której miasto ma najczęściej udziały. Najbliższy naszemu projektowi jest Hannover, w drugiej kolejności Frankfurt. W Hannowerze stadionem zarządza spółka prywatna, we Frankfurcie jest dwóch prywatnych udziałowców, z których jeden specjalizuje się w utrzymaniu stadionu (m.in. dwa o oświetlenie i czystość - przyp. red.), drugi, czyli firma Sportfive, dba o imprezy na stadionie. Czy klub Lechia może zająć się zarządzaniem Baltic Areny? Mało prawdopodobne. Po prostu Lechia nie jest na to przygotowana.

Niepotrzebne ekstrawagancje

Renata Wiśniowska, architekt, dyrektor projektu d/s budowy Baltic Areny w spółce BIEG: - Funkcjonalność stadionów, które oglądaliśmy jest podobna, ale są przystosowane do potrzeb każdego z miast, np. we Frankfurcie jest specjalny taras dla gości biznesowych, którzy bardzo często z niego korzystają. Miałam wątpliwości, czy Baltic Arena ma mieć rozsuwany dach i wysuwaną trawę. Po wizycie w Niemczech już wiem, że tego nie potrzebujemy. Na naszym stadionie nie będą rozgrywane zawody żużlowe, czy biathlonowe, jak w Gelsenkirchen, więc wysuwana trawa byłaby jedynie kosztowną ekstrawagancją. Podobnie rzecz ma się z rozsuwanym dachem. Na jednym z niemieckich stadionów konstrukcja dachu rzucała cień na murawę i FIFA podczas mistrzostw świata dwa lata temu nakazała tę konstrukcję zdjąć. No i dach zimą nie udźwignąłby zalegającego na nim śniegu. U nas dach miałby być jedynie nad trybunami, nie wiadomo tylko, jak daleko miałby sięgać, by deszcz nie zacinał na siedzenia.

Gdańscy urzędnicy w Niemczech zebrali nowe doświadczenia. Będą one miały znaczenie m.in. przy wyborze sposobu zarządzania Baltic Areną. Jaki to będzie sposób okaże się pod koniec marca.

Reklama